czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 15.

Spojrzałem na zegarek, było jeszcze wcześnie, ale wiedziałem, że 22 nadejdzie szybciej niżeli bym tego chciał. Przeczesałem rękoma po moich włosach i starając zachowywać się naturalnie, poszedłem do mojego chłopaka. Cała kąpiel przebiegła dość przyjemnie, jednak w głowie miałem tylko jedną myśl i nietrudno zgadnąć jaką. Co Clarie chciała tym osiągnąć, co chciała osiągnąć wyciągając na zewnątrz stare brudy? Niestety obawiałem się tylko jednego, będzie chciała mojego chłopaka. Jakimś cudem w wannie obeszło się bez bliższego stosunku, ale Styles na pewno zauważył, że coś jest nie tak, mimo to nie pytał, za co mu w duchu bardzo dziękowałem. Sam jeszcze dokładnie nie wiedziałem pod jakim pretekstem wyjdę dzisiaj z domu, ale musiałem coś wymyślić.
Po kąpieli zdecydowaliśmy się na wspólne oglądanie filmów, co było dla mnie męczące, nie skupiałem się na tym co leciało w telewizorze, tylko prowadziłem wewnętrzny monolog, który bardziej przypominał użalanie się nad tym co zapewne się wydarzy. Nie mogłem pozwolić sobie na stratę mojego loczka, nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego, za bardzo go kochałem, żeby dać jakiejś wrednej babie, dać nas rozłączyć. Jeżeli tylko Clarie będzie chciała, abym się z nim rozstał po prostu ją wyśmieje, a przeszłości się wyprę.
Równo o 21:30 poinformowałem Harry'ego, że idę do sklepu po piwa. Z początku chciał iść ze mną, ale przekonałem go, że sam dam sobie radę z sześciopakiem i, że zaraz wrócę. Tymczasem czym prędzej wsiadłem do samochodu i najszybciej jak potrafiłem dojechałem na miejsce. Wysiadając z samochodu zimne powietrze podziałało na mnie, jak zbawienie. Skutecznie mnie rozbudziło i sprawiło, że zdenerwowanie trochę ustąpiło. Co takiego w końcu może się zdarzyć? Dam sobie radę, zawsze daję. Wszedłem do środka, pojechałem windą do góry i pewny siebie przeszedłem przez próg gabinetu mojej szefowej, znienawidzonej szefowej.
- Co masz mi do powiedzenia? - warknąłem na nią nie czekając na śmieszne powitanie, które i tak by nie nastąpiło.
- Witaj Zayn, ciebie także miło widzieć. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy obracając się na fotelu w moim kierunku, wcześniej bowiem, była skierowana twarzą do okna. - Co u Harry'ego, wszystko w porządku? - kontynuowała swoją grę.
- Póki co świetnie. Możemy przejść do rzeczy? Śpieszę się, zostawiłem go w domu wpół gołego. - uśmiechnąłem się do niej zwycięsko, skoro tak chce się bawić, proszę bardzo, ja także mogę być zimnym, podłym draniem, a nawet łatwiej mi zrobić to, niżeli udawać miłego. Fakt, że skłamałem wcale nie wywołał u mnie wyrzutów sumienia, to tylko niewinne kłamstewko.
- Obawiam się, że kiedy dowie się wszystkiego o tobie, już więcej nie zobaczysz go wpół gołego. - zachichotała złośliwie, a ja musiałem naprawdę bardzo się postarać, aby jej nie uderzyć, jak można być tak zadufaną w sobie szmatą?! I jakim cudem dwa miesiące temu uważałem ją za bardzo miłą i pomocną osobę. Sam sobie się dziwiłem, że można aż tak bardzo pomylić się w stosunku do drugiej osoby. - Ale masz rację, do rzeczy. - zaczęła wyrywając mnie z zamyślenia. - Nie chodzi mi o to, żeby rozbić wasz związek, choć w zasadzie mogłabym na tym skorzystać, wiesz może czy Harry gustuje w szatynkach? - złośliwy uśmiech po raz kolejny zdobił jej twarz.
- Sądzę, że woli brunetów. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Och, nie ważne. - kontynuowała. - W każdym bądź razie chyba nie muszę ci mówić, że wiem o wszystkim, prawda? - zapytała, a w dowodzie jej wiedzy na mój temat rzuciła plik zdjęć na stół. Spojrzałem na nią gniewnym wzrokiem i naprawdę miałem ochotę ją uderzyć i gdyby nie fakt, że to kobieta, już dawno sprawiłbym, że mój wróg leżałby z rozwaloną szczęką na ziemi. - Prawda? - zapytała triumfalnie.
- Tak. - wycedziłem wciąż na nią patrząc. - Czego chcesz?
- Chcę abyś powiedział o wszystkim Harry'emu, albo ty to zrobisz, albo ja to zrobię. Nie masz żadnego prawa go oszukiwać. Wolę, żeby sam cię znienawidził, niżeli miałby to robić z mojej winy, po za tym, po wszystkim za pewne rzuci mi się w ramiona. - powiedziała rozmarzona, jezu, czy można być bardziej żałosnym?
Bez słowa zagarnąłem zdjęcia leżące na jej biurku i wyszedłem z pomieszczenia. Wściekły opuściłem progi tego nieszczęsnego budynku. Jak ja mam to powiedzieć Styles'owi? Znienawidzi mnie. Będzie się mną brzydził, tak jak to robię ja. Nigdy więcej nie będzie miał na mnie ochoty. Nie będzie czuł do mnie tego pociągu. Nigdy więcej nie spojrzy na mnie tak, jak dotychczas.. Z pożądaniem wypisanym na twarzy... Za każdym razem będzie wyobrażał sobie jedną z tych obrzydliwych sytuacji... Znowu mnie zostawi... Nie, nie może tego zrobić.. Nie dałbym rady bez niego.
Wsiadłem do samochodu gdzie przez bezsilność pozwoliłem sobie na chwilę słabości. Siedziałem z rękoma na kierownicy i płakałem, wręcz zanosiłem się szlochem. Nie mogłem go znowu stracić, po prostu nie mogłem...
Po pięciu, może dziesięciu minutach, wziąłem się w garść i pojechałem do domu po drodze zahaczając spożywczy, gdzie kupiłem wino zamiast piw, na które nie miałem ochoty. Spojrzałem ostatni raz w lusterko i poprawiłem swoje włosy, aby nie dać Harry'emu żadnych podstaw do martwienia się, wyszedłem z auta i powędrowałem do domu. Przed wejściem do środka wziąłem duży łyk powietrza i dopiero po tym nacisnąłem klamkę. Krzycząc radosne 'wróciłem', zdjąłem płaszcz i powiesiłem go na wieszaku, a następnie pozbyłem się butów, które poprawiłem, tak, aby nie stały na środku korytarza. Potem trzymając w ręku butelkę wina wszedłem do salonu, w którym na kanapie dostrzegłem Styles'a.
- Kupiłem wino, pomyślałem, że może zrobimy sobie uroczystą kolację, co myślisz? - powiedziałem do niego kładąc butelkę na stole. Dopiero teraz miałem okazję spojrzeć dokładnie na mojego chłopaka, który patrzył przed siebie nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Zaniepokojony podszedłem bliżej niego, czyżby ta szmata coś mu nagadała?! - Harry, słońce, wszystko w porządku? - zapytałem zajmując miejsce obok niego. - Hej, Styles, jesteś tutaj? - ponowiłem swoje pytanie, ponieważ przez kilka minut odpowiadała mi głucha cisza.
Kiedy chłopak nie odpowiedział na moje kolejne pytania, naprawdę się przeraziłem. Siedział spoglądając w jednym kierunku, jakby w transie. Ona musiała mu coś powiedzieć, nie widziałem innego wytłumaczenia jego teraźniejszego zachowania. Już zamierzałem się tłumaczyć, kiedy moje oczy powędrowały w tym samym kierunku, w które spoglądały jego. Zauważyłem kopertę, zaadresowaną do niego. Poznałem ją... Doskonale znałem to pismo.

~Harry
Nie mogłem w to uwierzyć. Jak mogłem doprowadzić do takiej sytuacji. Jak coś takiego on mógł pomyśleć... Zrobić... To, co niedawno przeczytałem, to było za wiele.
- Harry... Ja.. - zaczął Zayn.
- Przepraszam. - powiedziałem do niego ignorując jego słowa. Obróciłem się tak, aby na niego spojrzeć. - Dlaczego? - zapytałem i byłem Malik'owi wdzięczny, że nie musiałem uściślać swojego pytania.
- Kiedy odszedłeś.. Ja myślałem... - jąkał się. - Myślałem, że nie wrócisz, że zostawisz mnie samego, a ja... Ja bez ciebie jestem nikim. Nie potrafiłbym żyć bez ciebie... Przepraszam. - powiedział, a kilka łez spłynęło po jego policzku, podczas kiedy ja przyglądałem mu się. Był dla mnie najważniejszy, a myśl, że to przeze mnie myślał o takim rozwiązaniu, była wręcz nie do zniesienia. - Byłem niemal pewny, że do mnie nie wrócisz... Wcześniej moje kłamstwa, a później wieść, że idziesz z Clarie na randkę.. Nie mogłem tego znieść. - dodał szlochając.
- Przepraszam. - wyszeptałem. - Wiesz, że Cię kocham. Ja po prostu potrzebowałem czasu...
- Zostawiając mnie, zabiłeś jakąś część mnie... Te kilka dni.. To było najgorsze kilka dni w moim życiu... Tak bardzo za tobą tęskniłem. - on również szeptał.
Bez słowa przytuliłem go do siebie siadając na nim okrakiem. Mocno wtulił się w moją klatkę piersiową, prawie pozbawiając mnie tchu.
- Nigdy więcej cię nie zostawię. - szepnąłem mu do ucha. - Obiecuję.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem.. - przytulił mnie do siebie mocniej.
Siedzieliśmy tak przez pewien czas przytulając się i płacząc. Byłem na siebie zły, że dopuściłem do takiej sytuacji, że zostawiłem go samego, mimo, że miałem ku temu powody, że nie sprawdziłem co u niego, że nie zorientowałem się, że jest w tak fatalnym stanie. Nie mogłem uwierzyć, że Zayn, osoba, którą uważałem za jedną z najsilniejszych osób w całym moim życiu jest taka krucha, że tak łatwo go złamać.. I mimo, że rozumiałem również siebie, to sądzę, że poczucie winy pozostanie w mojej głowie na bardzo długi czas.
Kiedy po kilku bardzo długich minutach nasze szlochy ustały, odsunąłem się odrobinkę od Malik'a i wziąłem jego twarz w moje dłonie.
- Obiecaj mi, że już więcej tego nie zrobisz. Obiecaj mi, że nigdy więcej nie będziesz myślał o śmierci. - poprosiłem patrząc w jego przepiękne czekoladowe oczy.
- A ty obiecaj mi, że nie zostawisz mnie już więcej. - powiedział z łamiącym się głosem.
- Kochanie, nie ważne co się stanie, nie ważne jak bardzo będzie źle, nigdy cię nie zostawię, rozumiesz? Nigdy. Kocham cię, zawsze będę, nie zapominaj o tym. - szepnąłem, a kciukiem wytarłem jego mokre od łez policzki. - Kocham cię. - powtórzyłem.
- Obiecuję. - odpowiedział i musnął ustami moje wargi. - Kocham cię. - szepnął poprawiając moje loki, które spadły na moje czoło. - Zawsze będę. - wtulił się we mnie, a ja w niego i wcale nie zamierzałem szybko wyswobadzać się z tego uścisku.
Przed oczami znowu stanął mi moment, w którym znalazłem owy list. Chciałem dzisiaj spędzić romantyczny wieczór w towarzystwie Malik'a. Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale postanowiłem na niego nie naciskać, jeżeli będzie gotowy to uchyli mi rąbka tajemnicy, nie zamierzałem robić niczego na siłę, a dzisiejszym wieczorem chciałem, żeby się zrelaksował. Przygotowałem świece, kolację, która czekała już gotowa w piekarniku. Brakowało mi jedynie prezerwatyw i w tym celu poszedłem sprawdzić szafkę nocną w sypialni. Nie znalazłem tam tego, czego szukałem, ale znalazłem list. Nie otwierałbym go gdyby nie fakt, że był zaadresowany do mnie. Na środku widniał napis Harry, a pismo bez wątpienia należało do mojego chłopaka. Z początku pomyślałem, że to jakaś wskazówka, może to on chciał mi dzisiaj zrobić niespodziankę, że gramy w jakąś grę, ale kiedy zacząłem czytać owy list, szybko dotarło do mnie co to jest. Było to pożegnanie, w którym mieściły się nasze pierwsze momenty opisane z perspektywy Malik'a, to jak bardzo się mną zauroczył już od pierwszego spotkania na lotnisku, jak starał się opanować swoje emocje i nie dopuszczać myśli, że mógłby coś czuć do mężczyzny, jak podle się czuł wypraszając mnie z mieszkania, kiedy on został sam z Perrie, jak zabolał go widok mnie pobitego, jak przeżywał moją wyprowadzkę, jak czuł się tracąc mnie. Czytając to, siedziałem na łóżku, a po moich polikach leciał strumień łez. Nie mogłem uwierzyć, że on naprawdę myślał o samobójstwie. Kilka zdań na końcu po prostu zmiotło mnie z powierzchni ziemi, tym samym zdałem sobie sprawę, jak ważny dla mnie jest Zayn Malik.
Wiem, że dużo rzeczy schrzaniłem i to tylko i wyłącznie moja wina, jednak mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, że będziesz przychodził na mój grób, a w głowie będą tylko te lepsze wspomnienia mojej osoby. Nie zapominaj, że Cię kocham, zawsze będę, niezależnie od tego gdzie będę.
Na zawsze Twój, Zayn.
________
Witajcie moi Kochani :). 
Mam nadzieję, że Święta Bożego Narodzenia minęły Wam w miłej i rodzinnej atmosferze, że Mikołaj był bogaty i, że to były jedne z lepszych świąt w Waszym życiu. 
Mam nadzieję, również, że rozdział 15 chociaż odrobinę przypadł Wam do gustu, starałam się, żeby był jak najlepszy, bo coś krucho ostatnio jest chyba z zainteresowaniem odnośnie tego bloga, komentarzy z rozdziału jest coraz mniej, co mnie martwi... Ten blog jest dla mnie niezmiernie ważny i chciałabym, aby zaciekawił jak najwięcej osób. Nie mniej jednak, jeżeli ktoś tutaj był i przeczytał rozdział, to byłabym bardzo wdzięczna za pozostawienie jakiegoś komentarza, może to być kropka, może wykrzyknik, cokolwiek, tylko żeby zasygnalizować swoją obecność, a mi dać tym energię do pisania kolejnych rozdziałów. Możecie zrobić to dla mnie? :). 
Na sam koniec chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze w 2013 roku, żebyście postawili sobie cele i dochodzili do nich, żeby ten nadchodzący rok, był rokiem lepszym od 2012 i żeby na Waszych twarzach zawsze gościł uśmiech, a problemów było jak najmniej. Żebyście doświadczyli tej pięknej, szczerej, prawdziwej miłości, a przyjaźnie, które zawarliście, niech będą tylko i wyłącznie mocniejsze i trwalsze :). I oczywiście niezapomnianych wrażeń po sylwestrze! :D. ( Tylko spokojnie tam z alkoholem xd).
Jak zawsze się rozpisałam, ale teraz już kończę, mam nadzieję, że skomentujecie, a jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować to mój numer gadu: 8393874, zawsze odpiszę każdemu :)).
Do rozdziału 16! <3.

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 14.

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które nie dawały za wygraną w pojedynku z roletami. Leniwie otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Obok mnie siedział Zayn z tacą na kolanach, wpatrywał się we mnie swoimi niebiańskimi oczami. Uśmiechnąłem się lekko w jego kierunku i podniosłem się z łóżka.
- Hej. - szepnął ledwo dosłyszalnie.
- Cześć. - powiedziałem głośniej, chcąc ożywić trochę atmosferę.
- Zrobiłem Ci śniadanie. - wzrok spuścił w dół, a moje oczy powędrowały w tym samym kierunku, patrząc na naleśniki z bitą śmietaną od razu zaburczało mi w brzuchu, na co usłyszałem cichy chichot Malika. - Smacznego. - przysunął tacę bliżej mnie.
- Dziękuję. - chwyciłem swoje śniadanie i nie czekając ani chwili dłużej, zacząłem zajadać się przepysznymi naleśnikami.
Przez cały czas mojej konsumpcji Zayn nie spuszczał ze mnie wzroku, co trochę mnie peszyło, to niezręczne. Jednak nie miałem odwagi poskarżyć się, w końcu przygotował dla mnie śniadanie, pierwszy raz ktokolwiek przyniósł mi śniadanie do łóżka... Moje wspomnienia z tym na pewno będą pozytywne. Kiedy opróżniłem talerz, w podziękowaniu pocałowałem Zayn'a. Pocałunek, który miał być zaledwie muśnięciem ust, przeciągnął się. Niespodziewanie leżałem przygwożdżony do łóżka ciałem mulata, a jego nabrzmiały członek napierał na mojego, skutecznie stawiając go do pionu. Zjeżdżając niżej, muskał moją nagą klatkę piersiową, jedną ręką zdjął prześcieradło, którym owinąłem swoje przyrodzenie i nie czekając wziął do buzi mojego penisa, delikatnie ssąc jego trzon, masował moje jądra. Językiem przesunął wzdłuż całej jego długości. Mój oddech był wyraźnie przyśpieszony, serce łomotało jak szalone. Ręce położyłem na jego idealnie ułożonej fryzurze.
- Zabierz je. - warknął przerywając swoją czynność. - Chyba, że mam przestać. - dodał wyraźnie drażniąc się ze mną.
Nie mówiąc nic zdjąłem ręce z jego włosów i chwyciłem się poręczy łóżka. Nie mogłem pozwolić sobie, żeby przerwał, to było zbyt dobre uczucie, aby przez własną głupotę z tego zrezygnować. Malik kontynuował swoje zadanie, doprowadzając mnie do obłędu, wiłem się po łóżku z podniecenia, a kiedy Zayn chwycił moje pośladki do góry i mój członek znalazł się w jego gardle, nie wytrzymałem i z głośnym krzykiem doszedłem mu w ustach. Ten tylko połknął zawartość, wywołując u mnie zachwyt, nie jestem pewien czy zrobiłbym to samo, prawdopodobnie zwymiotowałbym wszystko. Pocałował czubek mojego penisa, a następnie moje czoło.
- Zbieraj się, mam dla Ciebie niespodziankę. - szepnął mi do ucha tak zmysłowo, że zapragnąłem go więcej, jednak zanim zdążyłem zrobić cokolwiek zostałem w pokoju sam.
Wziąłem głęboki, uspokajający oddech i udałem się do łazienki, nago przeszedłem przez salon, w którym na kanapie siedział Malik oglądając poranne wiadomości. Gdybym nie wiedział co przed chwilą robiliśmy w życiu nie wpadłbym na pomysł, że właśnie zrobił komuś laskę. Kiedy znalazłem się w łazience, wziąłem szybki orzeźwiający prysznic, umyłem zęby, wysuszyłem włosy, po czym nałożyłem na swoje biodra ręcznik i wyszedłem znaleźć jakieś ciuchy na dzisiaj. Zdecydowałem się na czarne dżinsowe spodnie i szary sweter. Przebrałem się i usiadłem obok Malik'a całując go w policzek. Bez słowa wstał z kanapy, co trochę mnie zaskoczyło, co jest grane?
- Niespodzianka czeka. - szybko mi wyjaśnił, widząc moje zdezorientowanie.
Ah, no tak niespodzianka! Jak mogłem zapomnieć? Lub raczej jak mogłem pamiętać, po takim poranku... Na samą myśl uśmiechnąłem się. Wstałem prędko z kanapy i podążyłem za mulatem. Uwielbiam niespodzianki! Założyłem płaszcz i buty, podobnie jak Zayn i wspólnie wyszliśmy z domu. Nie raz korciło mnie, aby zapytać co to za niespodzianka i dlaczego jest taki milczący, ale z jakiegoś dziwnego powodu nie mogłem się przemóc. Zająłem miejsce pasażera w samochodzie i spróbowałem skupić się na radiu, z którego wydobywały się słowa piosenki, którą słyszałem już wcześniej. Przypomniałem sobie słowa i zacząłem śpiewać razem z radiem. Miałem małą nadzieję, że wywoła to uśmiech na twarzy mojego chłopaka, co całe szczęście się stało. Naprawdę to zaczynało się robić dziwne, że nic nie mówi, choć widziałem w jego oczach ekscytację. To musi być coś, naprawdę coś. Kiedy samochód się zatrzymał na mojej twarzy zagościł mały grymas. Praca? Naprawdę? W niedziele rano, choć w zasadzie w południe. Jaką niespodzianką może być ten budynek?
- Dobra, kompletnie nie rozumiem, mógłbyś mi wyjaśnić co nieco? - zapytałem niemal wkurzony.
- Cierpliwości kochanie. - uśmiechnął się zwycięsko i opuścił samochód.
Boże, co ja takiego zrobiłem? Przewróciłem oczami i wyszedłem z auta. Dotrzymywałem kroku Malik'owi, który szedł wprost do naszego biura. Tak w zasadzie byłem zaskoczony jakim cudem ten budynek jest w ogóle otwarty w niedziele, ale postanowiłem nie pytać. Chwycił moją dłoń, kiedy drzwi windy otworzyły się, a my znaleźliśmy się na tym właściwym piętrze. W środku nikogo nie było, więc impreza kompletnie odpadała. Zachodziłem w głowę co może być powodem naszego bycia tutaj, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Stanęliśmy przed drzwiami naszego gabinetu, Zayn spojrzał na mnie, a na jego twarzy w końcu zagościł uśmiech.
- Gotowy? - zapytał.
- Zawsze i wszędzie. - zaśmiałem się nerwowo.
Mulat nacisnął klamkę i otworzył drzwi, gestem ręki zapraszając mnie do środka. Na pierwszy rzut oka nic się tutaj nie zmieniło, na drugi też, podobnie zresztą jak i na trzeci. Wszystko stało na swoim miejscu. Spojrzałem na Malik'a przepraszającym wzrokiem. Kompletnie nie widziałem tutaj żadnej niespodzianki. Mój towarzysz przewrócił teatralnie oczami, po czym podszedł bliżej biurka, chwycił jakąś gazetę i podał mi ją. Dopiero teraz wszystko do mnie dotarło. To była nasza gazeta, pierwszy numer naszej wspólnej gazety! Zabrakło mi języka w buzi, widząc to nad czym pracowaliśmy przez ostatnich kilka miesięcy. Przez ostatnie wydarzenia w moim życiu kompletnie wyleciało mi to z głowy. Okładka była taka jaką wspólnie zaprojektowaliśmy, duży napis 'car room' zdobił dolną część strony, na pierwszy rzut oka widać było tylko Audi A4, jego Audi A4, na którego widok zaśmiałem się w jego kierunku. W prawym górnym rogu były nasze nazwiska, świetnie komponujące się z całą resztą.
- Jest świetna. - powiedziałem z zachwytem, bo tylko tyle udało mi się z siebie wydobyć, było mi również odrobinę wstyd za moje niezorganizowanie.
- Wychodzi jutro, jeżeli sprzeda się znośnie, możemy planować kolejny numer. - jego uśmiech był duży, szczery i chłopięcy, tak to odpowiednie słowo aby określić jego teraźniejszy stan.
Nie mówiąc nic przybliżyłem się do niego i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek, pełen czułości i uczucia. Ten z kolei kompletnie mnie szokując przesunął mnie bliżej biurka, mocno do niego przyciskając i atakując niespodziewanym pocałunkiem, natarczywym i władczym. Mimo, że to on miał kontrolę - znowu - poddałem się jego pieszczotą, które z chwili na chwile było coraz to bardziej przyjemniejsze. Oddychałem głośno i niespokojnie, co tylko napędzało Malik'a, który zaczął pozbywać się mojego swetra, w czym tylko mu pomogłem, nie chciałem czekać ani chwili dłużej, pragnąłem go, teraz i tutaj, natychmiast. Zacząłem odpinać jego spodnie, podczas kiedy on bawił się moimi sutkami, gniotąc i ciągnąć je swoimi zwinnymi palcami. Jęknąłem głośno przez to uczucie, a Zayn, który dotychczas składał pocałunki i gryzł moje wargi, przeniósł się na moją szyję, co momentalnie wywołało u mnie podniecenie, a mój członek domagał się uwolnienia go z bokserek i spodni. Włożyłem rękę w jego bokserki, a jego męskość szybko stała się twarda i nabrzmiała. Zmiótł prawą ręką wszystko co znajdowało się na biurku i już miał mnie na nim kłaść, kiedy niespodziewanie do naszego gabinetu wszedł nikt inny, jak nasza szefowa. Szybko od siebie odskoczyliśmy, zszokowani jej obecnością, równie mocno, jak ona naszą.
- Prze.. Przepraszam.. Nie wiedziałam.. - zaczęła się jąkać, ale nim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć wybiegła z pomieszczenia.
- Ups... - powiedziałem, lekko się uśmiechając.
- Jak myślisz, mamy kłopoty? - zapytał Zayn z tym samym uśmieszkiem co mój, tak w zasadzie to mało przejęliśmy się zaistniałą sytuacją.
- Chodźmy z nią porozmawiać. - zaśmiałem się głośniej naciągając na siebie sweter.
Mimo, że dopiero co Clare przyłapała nas na gorącym uczynku, my wcale nie czuliśmy zawstydzenia, a chyba powinniśmy prawda?
- On nadal stoi. - zwróciłem się do mulata patrząc na swojego przyjaciela.
- Obawiam się, że będziesz musiał trochę poczekać na zaspokojenie. - Zayn puścił mi oczko i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz czekając aż do niego dołączę.
Nie mogłem uwierzyć, że przy rozmowie z szefową, ja będę napalony, co za żenująca sytuacja. Wziąłem kilka wdechów i wydechów i starałem się oddychać miarowo oraz spokojnie. Podszedłem do niego i spojrzałem na niego niepewnie. Co tak w zasadzie zamierzamy jej powiedzieć? Co jeśli nas za to wyleje? O kuźwa, tej wersji wydarzeń, akurat nie przemyślałem. Mulat musiał wyczuć moje wątpliwości, bo ścisnął mocniej moją dłoń. Razem poszliśmy do jej gabinetu, zapukałem niepewnie do drzwi. Niestety, odpowiedziała nam tylko głucha cisza. Mój chłopak nacisnął klamkę i drzwi się otworzyły, ale w środku nikogo nie było. Z rezygnacją pokręciliśmy głowami i zabraliśmy się do wyjścia. Clare pewnie uciekła, co wcale nas by nie zdziwiło, przynajmniej mnie, zdaję sobie sprawę jak ludzie reagują na dwójkę mężczyzn migdalących się ze sobą. Pojechaliśmy do domu, gdzie przygotowałem dla nas kąpiel, która bez wątpienia była tym, co chciałem robić, musiałem pozbyć się tego wybrzuszenia w moich spodniach.

~Zayn
- Malik, szybciej! Czekam na ciebie skarbie. - usłyszałem krzyki Harry'ego z łazienki.
Zdjąłem spodnie i koszulę, po czym pozbyłem się skarpetek i wrzuciłem je do kosza z brudnymi ciuchami. Zmierzałem do łazienki, ale po drodze odezwał się mój telefon, więc niechętnie wróciłem do moich jeansów, z których wyciągnąłem telefon i sprawdziłem kto taki śmie mi przeszkadzać, kiedy mam ochotę na mojego chłopaka, ochotę jakiej chyba dotąd nie miałem. Odblokowałem iPhona i zauważyłem, że w skrzynce odbiorczej czeka na mnie wiadomość od Clare. Przewróciłem oczami i otworzyłem sms'a.
'Spotkaj się ze mną dzisiaj o 22 w biurze. Nie mów nic Harry'emu, no chyba, że chcesz, aby dowiedział się o tym.' Przesunąłem wiadomość w dół i zobaczyłem to, czego nie chciałem już nigdy więcej widzieć, zdjęcie, jego... Ta twarz... Uśmiech...  Moim ciałem zawładnęły drgawki, a nogi momentalnie zrobiły się jak z waty. Usiadłem na kanapie oddychając nierówno. Zrobiło mi się niedobrze na widok tego zdjęcia. Skąd ta suka to ma?!
________
Cześć kochani!
Wiem, wiem, rozdział jest strasznie późno, naprawdę przepraszam. Nie tak to miało wyglądać... Mam jednak nadzieję, że nie będziecie źli, w końcu są święta, darujcie mi :D. Jejku, ale naprawdę długo się nie odzywałam, jeszcze raz bardzo przepraszam, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak szybko leci ten czas ;oo .
Co do rozdziału, wiem, że końcówka zostawia wiele do życzenia, bo kończy się w takim, a nie innym momencie, ale obiecuję, że w kolejnym (który będzie przed sylwkiem) wyjaśni się o co chodzi.
Jako, że to na pewno ostatnia notka przed Bożym Narodzeniem, chciałabym wam życzyć wszystkiego, wszystkiego dobrego, dużo zdrowia, szczęścia, mnóstwa prezentów, prawdziwej i szczerej miłości, przyjaźni na całe życie, wiele uśmiechu i jak najmniej problemów :). I oczywiście, żebyście wciąż byli moimi cierpliwymi czytelnikami, których kocham nad życie. Przy okazji chciałabym wam podziękować za te wspólne 5 miesięcy, bo tyle już prowadzę tego bloga (po raz kolejny dziwię się, jak ten czas szybko leci), jesteście niezastąpieni i mam nadzieję, że to grono się nigdy nie zmniejszy, a będzie tylko rosło i rosło! :*. Jeszcze raz kochani WESOŁYCH ŚWIĄT ♥.

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 13 + Liebster Award.

 Zacznę od pytań do Liebster, myślę, że wszyscy wiedzą, na czym polega ta zabawa, więc nie będę się powtarzać xD. Dziękuję wam za nominacje, jest mi naprawdę miło! :).

Pytania od http://he-me-and-love.blogspot.com/ :
1. Co Cię inspiruje?
- Myślę, że moi idole, oni dają niezłego kopa! :D.
2. Co najbardziej cenisz u przeciwnej płci?
- O jejku... Myślę, że ich podejście do dziewczyn.
3. Od kiedy masz bloga?
- Ten jest akurat od sierpnia :).
4. Ulubiona piosenka?
- Nie mam takowej chyba, podoba mi się mnóstwo piosenek xd.
5. Jakie jest twoje największe marzenie?
- Spotkanie swoich idoli #dream .
6. Miejsce gdzie możesz zawsze wracać?
- Jest takie jedno w mojej miejscowości, gdzie lubię chodzić i odpoczywać, ruiny dawnej hurtowni.
7. Skąd pomysł na bloga?
- Opowiadanie Giovi mnie skłoniło do napisania czegoś o gejach :).
8. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu.
- Chciałabym mieszkać w innym kraju.
9. Jakie książki preferujesz?
- Romanse, oczywiście ;p.
10. Co byś zrobiła, gdybyś spotkała swojego idola?
- dgihdfugisdklfhsgfildskjgf oh my god. Nie wiem ;O xD. Na pewno nie zachowałabym spokoju xD.
11. Musisz się zmuszać do pisania bloga.
- Czasami mi się naprawdę nie chce, ale nie powiedziałabym, że muszę się do tego zmuszać, robię to dla przyjemności :).

Pytania od http://one-love-one-band-one-direction.blogspot.com/2012/11/liebster-award-xd.html :
1. Jak masz na imię ;x?
- Marcela :).
2. Masz jakieś zwierzę, jak się nazywa?
- Mam psa, Perełkę :D.
3. Twoje najskrytsze marzenie powiązane z One Direction?
- Bycie ich przyjaciółką (nierealne).
4. Ulubiona piosenka z 'Take me home'?
- Wszystkie są fgdngjdflgsdhfsd zajebiste, więc ciężko wybrać, ale wiecznie rozpływam się przy Little Things.
5. Kogo jeszcze słuchasz oprócz 1D?
- Justina OMOMOMO *__*. I tak w zasadzie to wszystkiego po trochu ;d.
6. Kogo najbardziej kochasz z 1D?
- Kocham wszystkich, ale Styles podbił moje serducho *.*
7. Gdybyś utknęła na bezludnej wyspie, co byś ze sobą wzięła?
- Rzeczy... Telefon, lapka i.. ciuchy? Bez sensu, ale mniejsza z tym. xd
8. Co zrobiłabyś gdybyś dostała bilet na One Direction?
- Jezusie, skakała, darła się, jezu wszystko xd.
9. Ulubiony film i aktor?
- 'Trzy metry nad niebem' i główny aktor z tego właśnie filmu xd.
10.  Czy masz w pokoju poprzywieszane na ścianach plakaty One Direction? (jak tak to ile)
- Mam, ale nie wiem dokładnie ile :).
11. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
- WF i angielski ;).

Pytania od http://cody-simpson-is-on-my-mind.blogspot.com/ :
1. Kto jest twoim idolem?
- Justin Bieber, 1D, Demi Lovato xoxo.
2. Jakiej muzyki oprócz POP'u słuchasz?
- Każdej tak naprawdę :).
3. Jak radzisz sobie w szkole.
- Uważam, że całkiem dobrze :).
4. Ulubiony film?
- 'Trzy metry nad niebem'.
5. Jesteś zboczona?
- No jasne xD. 69 69 69 69 69 69.
6. Lubisz One Direction? Kto jest twoim ulubieńcem?
- KOCHAM ICH <3. Harry ;).
7. Czytałaś kiedyś mojego bloga?
- Przepraszam, ale nie miałam okazji, choć wszystko jeszcze przede mną ;D.
8. Fantazjujesz wieczorami o swoich idolach?
- A kto tego nie robi? ;p.
9. Co najbardziej denerwuje Cię w twoim życiu codziennym?
- Brak przyjaciół blisko mojej miejscowości.
10. Jaki jest twój ideał chłopaka?
- Tak w zasadzie to nie mam, jeżeli o wygląd chodzi. A jeśli charakter, to cenię sobie monogamistów ;d.
11. Myślałaś kiedyś o związku z dziewczyną?
- Nie zdarzyło mi się :).


A teraz zapraszam na rozdział 13 :)).

- Zamieszkaj ze mną. - powiedział spokojnym, opanowanym tonem, a na jego twarzy widniał ten przepiękny uśmiech, dla którego zrobiłbym niemalże wszystko.
I mimo, że się uśmiechnąłem, momentalnie podniosłem się do pozycji siedzącej, nie powiem, trochę zaskoczyło mnie to pytanie, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Owszem, byłoby świetnie mieszkać z nim pod jednym dachem, spędzać z nim każdą wolną chwilę, budzić i zasypiać przy jego boku, jeść wspólne posiłki, no i w końcu dzielić jego jednoosobowe łóżko, bo na kanapie, na której właśnie siedziałem, nigdy już spać nie zamierzałem, choć z drugiej strony, czy to nie za wcześnie? Czy potrafilibyśmy wytrzymać ze sobą 24 godziny na dobę? Czy to by na nas wpłynęło pozytywnie, czy może jednak wręcz przeciwnie? Bałem się, że przez taki pośpiech wszystko może pójść nie do końca po mojej myśli.
Zayn również podniósł się i teraz siedział na przeciwko mnie rejestrując swoimi oczami moją twarz, na której można było za pewne dostrzec wiele emocji, jednak oboje milczeliśmy. Spojrzałem na niego i niepewnie zadałem mu pytanie.
- Jesteś tego pewien? - szepnąłem.
- Harry, jeśli mam być szczery, to myślałem o tym od dawna, ale nie chciałem na ciebie naciskać. Wiem, że to by znaczyło bardzo dużo, ale tak, jestem pewien. - powiedział, a w jego głosie dało się wyczuć nutkę nadziei, jednak wraz z narastającą ciszą chyba ona trochę gasła. - Jeśli nie chcesz, nie musimy. - dodał, kiedy cisza naprawdę zaczęła odrobinę przeszkadzać.
- Mogę się nad tym zastanowić? - zapytałem z lekkim uśmiechem.
- Tak, oczywiście, nie śpiesz się, chcę, żebyś był tego całkowicie pewny i czerpał z tego taką samą radość, jaką czerpałbym ja. - powiedział z wyrozumieniem.
Spojrzałem w dół i momentalnie się uśmiechnąłem, sam nawet dokładnie nie wiem z jakiego powodu, może dlatego, że mulat jest taki wyrozumiały i podoba mi się to, może dlatego, że po głowie błądziły mi różne sprośne myśli, bo nie powiem, wyobraziłem sobie kilka sytuacji przed oczami.
- Co? - zapytał zdezorientowany Malik wpatrując się we mnie, jak w wariata.
- Nic. - zapytałem wciąż z tym uśmieszkiem na ustach i mimo, że mnie nie rozumiał to jego też dotknął ten uśmiech, bo zaraz szczerzył się od ucha do ucha podobnie jak ja.
Zaraz do głowy wpadł mi pewien pomysł, który miałem zamiar zrealizować. Delikatnie przegryzłem dolną wargę, wcześniej oblizując ją, a przy tym wszystkim wpatrując się w Zayn'a. Widziałem, jak jego wyraz twarzy stopniowo się zmienia, z uśmiechniętego zmienił się w poważnego, a zaraz później w żądnego władzy, nie czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony pokonał odległość nas dzielącą i szybko wbił się w moje usta. W trybie natychmiastowym przedarł się przez szereg moich zębów i napierał na mnie całym swoim ciałem. Swoje palce wplątałem w jego włosy, natomiast on objął mnie lewą ręką w pasie przybliżając do siebie jeszcze bliżej, a prawą położył na moim policzku, kciukiem głaskając mój policzek. Penetrował językiem wnętrze moich ust, nie dając mi nawet poruszyć moim, czułem, że podobało mu się to, że ja nie mam żadnej kontroli, ale nie zamierzałem się w to bawić. Rękoma zjechałem niżej i włożyłem swoje zimne jeszcze ręce pod jego koszulkę, a na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, która rozproszyła go, a ja w końcu mogłem zrobić to na co miałem ochotę. Delikatnie przegryzłem jego dolną wargę, wciąż nie zaprzestając muskać jego ciało moimi rękoma i choć Malik chwilkę później przyzwyczaił się do tego dotyku, to wciąż nie mógł się poruszyć. Czułem jak uśmiecha się, po czym łapczywie złapał w zęby moją górną wargę. Jego ręce szybko zrezygnowały z mojego policzka i powędrowały w dół, aby dokończyć to co zaczął już wcześniej. Odpiął ostatni guzik od mojej koszuli i próbował ją ze mnie zdjąć, co mu się zresztą nie udało, bowiem zapomniał o spinkach, które uniemożliwiły mu rozebranie mnie.
- Jaki człowiek lata w koszulach? - warknął na mnie i oderwał się od moich ust w celu lepszego widoku na nieszczęsne spinki, które zaczął odpinać.
- Twój chłopak, Harry Styles, który próbuje wyglądać przed Tobą idealnie, w każdej chwili. - szybko mu odpowiedziałem, po czym pomogłem ze spinkami.
- I tak najlepiej wyglądasz bez tych wszystkich ubrań. - szepnął mi na ucho, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz.
W końcu zostałem tylko w spodniach, a on sam pozbył się swojej białej koszulki po czym usiadł na mnie okrakiem. Ręce położył na moich włosach i delikatnie je pociągnął przez co miał wspaniały dostęp do moich ust, na których złożył namiętny pocałunek, taki, że aż zabrakło mi tchu. Hym.. Musiał za mną naprawdę tęsknić, uśmiechnąłem się lekko. Swoje ręce umiejscowiłem na jego sutkach, którymi zaraz zacząłem się bawić, a z ust mulata słychać było ciche pojękiwania. Rozpływał się pod wpływem tego dotyku, jednak jego rozkosz trwała tylko chwilę, ponieważ szybko zjechałem rękoma na dół, na jego pośladki i trzymając go na swoich biodrach, podniosłem się z kanapy i poszedłem do naszej sypialni. Położyłem go delikatnie na łóżku, po czym pocałowałem go w wgłębienie za uchem, nogą pobudzając jego męskość, a następnie zjechałem ustami wzdłuż szyi, ramion i zatrzymałem się na jego sutkach, które szybko zassałem i przegryzłem lekko zębami, Zayn wił się niespokojnie pode mną.
- Nie ruszaj się. - warknąłem na niego, a on próbował spełnić mój warunek.
Rękoma już pozbywałem się jego spodni. Po nich, nadeszła kolej na jego bokserki, których materiał rozciągał się pod wpływem jego penisa. Poruszyłem znacząco brwiami, po czym jednym ruchem się nich pozbyłem, a moim oczom ukazał się nabrzmiały członek dużych rozmiarów. Przegryzłem dolną wargę, po czym włożyłem go sobie do ust. Ssałem go mocno, dostarczając mojemu chłopakowi niezłych wrażeń, a językiem obtoczyłem trzon jego męskości. Ręce ułożyłem na jego jądrach delikatnie je masując.
- O kurwa, Styles! - usłyszałem krzyk mulata. - Jezu... Zaraz... DOJDĘ! - wykrzyczał i wraz z ostatnim słowem spuścił mi się w usta.
Białą maź szybko połknąłem i wróciłem ustami do jego ust, całując go z zażyłością.
- Dobrze smakujesz. - powiedziałem wprost do jego ust.
Szybko znalazł się nade mną i zdjął moje spodnie po czym włożył mi do ust swoje dwa palce, a ja zassałem je z lubością.
- Chcę cię. - szepnął mi do ucha, a pod wpływem jego ciepłego oddechu moje ciało obeszła delikatna gęsia skórka.
Wyjął swoje palce i włożył je, we mnie, a ja szybko zakląłem. Ugh, nienawidziłem tego momentu, ale po kilku ruchach mulata, rozluźniłem się. Nie czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony, Malik szybko wyjął swoje palce i włożył we mnie swojego nabrzmiałego członka, a z moich ust wydarł się niekontrolowany krzyk.
- Cii. - Zayn szepnął mi do ucha.
Powoli zaczął się poruszać, a niemiłe uczucie, zastąpiła przyjemność, nieopisana przyjemność. Ręką objąłem swojego członka, który niemal eksplodował z podniecenia i zacząłem poruszać nią, w górę, w dół, chcąc go okiełznać. Malik przyśpieszył swoje ruchy, a nasze jęki słychać było w całym domu. Zayn wykonał ostatnie kilka pchnięć, po czym doszedł znowu, a zaraz po nim, ja, brudząc naszą białą pościel i jego brzuch. Chłopak opadł na mnie, mocno dysząc. Po kilku minutach, nasze oddechy się ustabilizowały, a mulat zszedł ze mnie, zajmując miejsce obok mnie. Zobaczyłem białą maź na jego ciele, a na moich polikach pojawił się czerwony rumieniec.
- Wiesz, wypadałyby po sobie posprzątać. - powiedział Zayn, widząc moje zmieszanie.
Szybko schyliłem się i zlizałem to co wcześniej zostawiłem, po czym przybliżyłem się do Malika i pocałowałem go w usta, a nasze języki zaraz zaczęły tańczyć swój taniec radości.
- Ty smakujesz lepiej. - szepnął mi do ucha, kiedy nasze usta się od siebie oddaliły.
Położyłem się zmęczony na jego piersiach i zacząłem bawić jego sutkami.
- Zamieszkasz ze mną? - zapytał ponownie, trochę mnie zaskakując.
Przecież powiedziałem, żeby dał mi trochę czasu do namysłu, ale rozumiałem jego zniecierpliwienie. Choć nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Nie chciałem podejmować tej decyzji pod wpływem emocji, które teraz niewątpliwie były pozytywne. Wolałem się nad tym zastanowić.
- Hym. - odpowiedziałem umieszczając swoją nogę pomiędzy jego.
- Czy to znaczy tak? - zapytał wyraźnie podekscytowany.
- Hym. - powiedziałem ponownie, tym razem obejmując go ramieniem.
- Harry? - szepnął roześmiany, ale nie doczekał się mojej odpowiedzi, ponieważ zaraz zasnąłem.
________
NO CZEŚĆ, HELLOŁ xD. Rozdział nie jest zbyt późno, akurat co tydzień ;D.
Mam nadzieję, że wam się spodobał i nie jesteście zawiedzeni, czy coś w tym rodzaju ;D. Za błędy przepraszam, ale nie chciało mi się sprawdzać, szczerze mówiąc ;p.
Do następnego! ;)
Nara, kochani xoxo.

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 12.

Jak najszybciej powędrowałem do okienka, w którym mógłbym się czegoś dowiedzieć. Niestety, nie dość, że stałem w kolejce przez pół godziny, to i tak nic nie dowiedziałem się na temat wypadku. Oddychałem głęboko, nie chcąc się rozpłakać. Mama zawsze powtarzała, że wystarczy w coś uwierzyć, a to się ziści, więc z całych swoich sił wierzyłem, że Styles żyje, tak samo, jak i reszta pasażerów. Wydzwanianie do niego i tak nic by mi nie dało, w końcu w powietrzu nie można ich używać, a Harry zawsze przestrzegał tego właśnie przepisu. Jedyne co mogłem robić to czekać i nie tracić nadziei, jednak jak tutaj wierzyć i być spokojnym, kiedy minuty mijają jak szalone, a żadnych nowych wieści nie ma? Usiadłem na krzesłach i powstrzymując łzy próbowałem nawiązać ze zrozpaczoną już kobietą, rozmowę. Nie było łatwo, wręcz przeciwnie, było przerażająco ciężko, a ten dzień z pewnością mógłbym zaliczyć do najgorszych w moim życiu.

~Harry.
Byłem zażenowany sytuacją z dzisiaj, mogłem spodziewać się wszystkiego, ale nie tego, nie tego, że mój były chłopak mnie pocałuje. I fakt, może to i nie była moja wina, ale obwiniałem siebie o to. Chwyciłem pierwszy lepszy przedmiot leżący obok mnie i cisnąłem nim mocno w ścianę, pech trafił, że wypadło na mojego iPhona, a widząc go leżącego na podłodze w kilku częściach mocno walnąłem sobie ręką w czoło. "Hazza, ogarnij się, już spokój." Powtarzałem w myślach, ale nie było mowy na uspokojenie się. Targało mną milion różnych emocji, jednak to złość dało się wyczuć najbardziej. Wstałem z łóżka i wyszedłem szybkim krokiem z mojego pokoju i powędrowałem do łazienki, wziąć kąpiel, długą, relaksującą kąpiel. Całe szczęście, kiedy wyszedłem z wanny, byłem już w lepszej formie, starałem się skupić na czymś innym i udało mi się. Przecież musiałem zadzwonić do Malik'a poinformować go o tym, że nie zdążyłem na samolot, ciekawe tylko co powiem mu, kiedy zapyta się co było tego przyczyną... Owinąłem sobie ręcznik wokół bioder i wyszedłem z łazienki, po czym wtargnąłem do mojego pokoju i pozbierałem części mojego iPhona, po czym złożyłem je w jedną całość. Całe szczęście, oprócz kilku zarysowań, był jak przedtem. Włączyłem go i wystukałem numer telefonu do Zayn'a, nie powiem, lekko bojąc się rozmowy, którą zaraz przeprowadzę. Mulat odebrał dosłownie po jednym sygnale nie dając dojść mi do słowa. Zaczął mówić coś o jakimś wypadku, o tym czy jestem cały, że mnie kocha i żebym o tym nigdy nie zapominał.
- Zayn, poczekaj... - próbowałem coś powiedzieć, jednak na próżno, ponieważ ten nie przestawał nadawać swoim długim, jakże sprytnym językiem. - Malik, zamknij się! - warknąłem przez telefon uciszając go, ponieważ naprawdę mało brakowało, a płakałby do telefonu, całe szczęście to podziałało, a ja mogłem mu streścić moje spóźnienie się na samolot.
Oczywiście nic nie wspominając o Brayan'ie, ponieważ stwierdziłem, że to nie rozmowa na telefon. Poinformowałem mojego chłopaka, że jutro na pewno się nie spóźnię i zobaczymy się niebawem, po czym rozłączyłem się i ubrałem, ponieważ wciąż stałem zawinięty w ręcznik. Następnie sprawdziłem najbliższe loty do Londynu i zamówiłem bilet na rano, tak, żeby jak najszybciej znaleźć się u boku kogoś, kogo naprawdę kocham. Przy okazji zrozumiałem jego zachowanie kiedy odebrał ode mnie telefon, wyobrażam sobie jak bardzo musiał się martwić, a ja po raz pierwszy podziękowałem losowi za to co się stało.
Tym razem nie dało się uniknąć pożegnania z moją rodziną i nie ukrywam, nie należało to do najłatwiejszych pożegnań, kto wie, kiedy następnym razem się spotkamy, a co ważniejsze przy jakiej okazji? Obiecałem mojej mamie, że odwiedzę ich tutaj z Zayn'em i to słowo mam zamiar dotrzymać. Starałem się nie rozpłakać, ale na próżno, moje oczy zaszkliły się przy pierwszym uścisku z mamą, podobnie zresztą było z bratem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak wiele dla mnie znaczą. Nie chcąc jednak przedłużać już i tak ciężkich chwil, wsiadłem prędko do taksówki, która zawiozła mnie na lotnisko. Całe szczęście leciałem pierwszą klasą, co zdarzyło się w zasadzie po raz pierwszy, ale nie było to złe doświadczenie, choć mógłbym się bez tego obejść. Tak w zasadzie to był tylko i wyłącznie pomysł Malik'a, który już był przewrażliwiony, jeżeli chodzi o moje bezpieczeństwo, choć nie bardzo rozumiałem co takiego pierwsza klasa mogłaby mi dodatkowego zaoferować, jednak nie chciałem się z nim sprzeciwiać, przez wzgląd na jego stan.
Czas spędzony w samolocie minął naprawdę bardzo szybko i przyjemnie. Wyszedłem z tych luksusów, znalazłem swój bagaż i rozejrzałem się za moim chłopakiem, który całe szczęście szybko pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Rozglądał się po całym lotnisku, szukając mojej twarzy, aż wreszcie na nią napotkał, a ja delikatnie się do niego uśmiechnąłem, po czym jak najszybciej ruszyłem w jego kierunku, a on w moim. Przytulił mnie do siebie chyba najmocniej jak potrafił, ponieważ aż zabrakło mi tchu.
- Zayn, dusisz mnie. - odpowiedziałem lekko rozbawiony, a on uwolnił mnie z uścisku, po czym szybko wpił się w moje wargi. Językiem szybko pokonał szereg moich zębów, aż natknął na mój. Napierał na mnie całym swoim ciałem i szczerze mówiąc, byłem zaskoczony, pierwszy raz pocałował mnie w miejscu publicznym. Opuszkami palców przejechałem po jego policzku. Nasze języki walczyły o dominację, jednak żaden nie miał zamiaru się poddać. Był to jeden z najlepszych pocałunków, namiętny i pełny uczucia.
- Tęskniłem za tobą. - wymruczał mi do ucha, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Ja za tobą także. - szepnąłem, po czym przegryzłem delikatnie płatek jego ucha, na co szeroko się uśmiechnął.
Następnie opuściliśmy lotnisko i udaliśmy się na parking, gdzie spakowałem swój bagaż, po czym zmierzałem na miejsce pasażera, jednak nie dane było mi wsiąść, ponieważ przy moim boku zaraz pojawił się mulat i włożył mi do ręki kluczyki jego najcenniejszego Audi A4.
- Poprowadź. - mruknął, a ja aż otworzyłem ze zdziwienia usta.
- Mówisz serio? - zapytałem z niedowierzaniem, przecież to wózek, którym NIKT oprócz Malik'a nie jeździ, a tymczasem, on jak gdyby nigdy nic każe mi prowadzić to cacko.
- Wsiadaj zanim się rozmyślę. - odpowiedział zadowolony.
Nie czekając na nic więcej, szybko zająłem miejsce kierowcy i ruszyłem. Auto prowadziło się naprawdę przyjemnie i w końcu zrozumiałem dlaczego znaczy dla niego tak strasznie wiele.
- Do mnie, czy do Ciebie? - zapytałem na skrzyżowaniu, choć może stwierdzenie 'do mnie' nie było najlepszym, biorąc pod uwagę, że wciąż zostawał mi tylko hotel.
- Do mnie. - odpowiedział patrząc przed siebie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a ja skręciłem w lewo, kierując nas do jego mieszkania.
Przez drogę wydawał się jakby spięty, ale może to dlatego, że bał się o swój samochód? Nie zdziwiłoby mnie to. Jednak dowiozłem nas na miejsce szybko i bez żadnego otarcia samochodu. Wysiedliśmy z Audi i udaliśmy się na górę, gdzie teraz to ja zacząłem się denerwować. Co mu powiedzieć, od czego powinienem zacząć, czy na pewno mu to powiedzieć? Choć na to ostatnie pytanie od razu sobie odpowiedziałem, musiałem mu powiedzieć, szczerość to podstawa. Ustawiłem swoje walizki w pokoju i chciałem się rozebrać, niestety Malik nie dał mi tej szansy, ponieważ zaraz naparł na mnie z całej siły, nie zostawiając po między nami żadnej szparki, po czym pocałował mnie w usta raz jeszcze penetrując wnętrze moich policzków. Jednak musiałem mu przerwać, kiedy zaczął rozbierać mnie i siebie.
- Zayn, poczekaj, musimy pogadać. - wysapałem podniecony jego dotykiem na mojej skórze, niech to szlag, że muszę przerywać taką chwilę.
- Pogadamy później, teraz mam ochotę na ciebie. - wymruczał mi do ucha, po czym wrócił do całowania mojej szyi i odpinania koszuli.
- To naprawdę ważne. - upierałem się przy swoim, a Zayn odsunął się ode mnie przewracając oczami, po czym usiadł na kanapie i nakazał zrobić mi to samo.
- Co jest takiego ważnego? - wysyczał wściekły, o nie, to zły znak.
- Nie denerwuj się, proszę. - zacząłem, a jego oddech powoli się uspokajał. - Zanim to, wiedz, że cię kocham i tylko ciebie, nikogo innego. Jesteś moim światem, rozumiesz? - spojrzałem na niego pytająco.
- Hazza, zaczynam się bać... - ściszył swój ton, a w jego oczach dało się zauważyć strach.
Spojrzałem na moje splątane ręce, bałem się, naprawdę się bałem jego reakcji.
- Kiedy byłem w tam, w Nowym Yorku... - próbowałem dobrać odpowiednie słowa. - Wczoraj zadzwonił tam dzwonek, no i padło na mnie, żeby otworzyć drzwi.. - zrobiłem sobie przerwę, cholera, nagle chciałem się z tego wycofać i wrócić do całowania jego szyi, ale wiedziałem, że to niemożliwe. - To był Brayan.. Mój były. - wyjaśniłem mu, a on tylko wpatrywał się we mnie przerażony, zresztą sam taki byłem.. - On mnie pocałował Zayn, ale ja go odepchnąłem, naprawdę. To nic dla mnie nie znaczyło. Wyjaśniłem mu, że mam ciebie i nie chce mieć z nim nic wspólnego, kazałem mu się wynosić. - powiedziałem na jednym wydechu.
Mulat siedział i patrzył przed siebie pustym wzrokiem. To wcale nie był dobry znak.
- Powiedz coś. - szepnąłem, przerywając kilkusekundową ciszę.
- Kochasz go jeszcze? - zapytał cichutko z bólem w głosie.
- Co?! Nie, nie kocham. Zayn, jesteś dla mnie najważniejszy. To ciebie kocham i tylko ciebie. - szybko mu wyjaśniłem.
Wciąż wpatrywał się przed siebie, a cisza stawała się nie do zniesienia.
- Nie pojedziesz tam więcej sam, okej? - powiedział do mnie i w końcu na mnie spojrzał.
- Dobrze. - powiedziałem, ponieważ sam nie miałem zamiaru ruszać się gdziekolwiek bez niego. - Między nami wszystko okej? - zapytałem, ponieważ było naprawdę niezręcznie.
- Tak. Wszystko w porządku. - uśmiechnął się po czym likwidując dzielącą nas odległość przytulił się do mnie, a ja musnąłem ustami jego włosy. - Kocham cię. - wyszeptał.
- Ja ciebie też, Zayn, ja ciebie też. - chwyciłem jego podbródek i zmusiłem go do popatrzenia na mnie. - Tylko ciebie. - powiedziałem i złączyłem nasze usta w pocałunku, głębokim i namiętnym, pocałunku, który momentalnie zmienił się w coś więcej.
Naparłem na niego mocno, tak, że to ja byłem nad nim i muskałem jego skórę moimi wilgotnymi ustami.
- Poczekaj. - wysapał, a ja momentalnie się zatrzymałem. - Mam pytanie. - spojrzałem na niego wzrokiem mówiąc 'mów dalej słucham cię', a on kontynuował. Jego prośba wywołała na moich ustach niemały uśmiech.
________
Długo musieliście czekać na ten rozdział i bardzo za to przepraszam. Za wszelkie błędy także. Myślę, że nie wyszedł ten rozdział tak źle.
Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować to gadu: 8393874 , ask: http://ask.fm/SwaggieLilly :) xx.
Laters Babies! :) xoxo.

Liebster Award.

Dostałam 5 nominacji do nagrody Liebster Award i szczerze mówiąc z początku patrzyłam jak idiotka i WTF? ale później wzięłam się za ogarnianie tego o co w tym chodzi.

Tak więc, Liebster Award to nagroda, która jest otrzymywana od innego blogera za uznanie za “dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych od osoby, która nas nominowała, a potem nominować 11 osób i zadać im 11 pytań. Nie można nominować bloga, który nominował Ciebie i trzeba poinformować o tym wybrane osoby.

Moim problemem jest te 5 nominacji, odpowiedzieć na 55 pytań będzie okej, gorzej z podaniem 55 blogów ;O. Gdzie nawet nie wiem czy nazbieram tą 11, tak więc postanowiłam, że odpowiem na te 55 pytań i postaram się nominować 11 blogów, co będzie ciężkie, już to widzę...

Tak, więc dobra MOJE ODPOWIEDZI :)

Pytania od http://makethislifeeasier.blogspot.com :
1. Twoja wada, której sama nie cierpisz.
- Trądzik, zdecydowanie, nienawidzę go i mam nadzieję, że to cholerstwo za niedługo pójdzie sobie w trzy dupy, bo mnie już z nim chuj trafia, za przeproszeniem.
2. Twoja zaleta, którą kochasz.
- O Boże, wiedziałam, że nie będzie tak łatwo. Wydaje mi się, ze moją zaletą jest to iż jeśli postawię sobie jakiś cel to staram się go osiągnąć, naprawdę bardzo się staram :).
3. Ile masz wzrostu?
- Wydaje mi się, że coś około 166 cm.
4. Jakiej muzyki najchętniej słuchasz?
- Najchętniej idzie pop, R&B i hip hop, choć zdarzy mi się posłuchać nawet rocka jeśli o muzykę chodzi, to naprawdę słucham wszystkiego :).
5. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
- Cóż ogółem zaczęłam pisać, ponieważ.. Miałam taki kaprys? O tak, to chyba to ;D.
6. Dla kogo/czego najwięcej poświęciłaś?
- Naprawdę ciężkie pytanie i chyba nie znam na nie odpowiedzi xd. Myślę, że jeszcze przyjdzie czas na poświęcanie czegoś lub kogoś dla czegoś lub kogoś :).
7. Jakie masz plany na przyszłość?
- Problem w tym, że ich nie mam.. Jedyne do czego teraz zmierzam to nauka języka angielskiego i to jest chyba mój jedyny plan - nauczyć się go bardzo dobrze :).
8. Co kochasz robić?
- Czytanie książek ostatnio sprawia mi wielką przyjemność, ale uwielbiam również tańczyć :).
9. Najładniejsze imię żeńskie i męskie.
- Męskie - Harry, żeńskie - Anastasia :). (choć to się wiecznie zmienia, teraz akurat brałam je pod wpływem ostatnio przeczytanej książki i Styles'a ;D:D).
10. Jaki masz sekret?
- To w końcu sekret ;D.
11. Jakie masz marzenie?
- Chciałabym spotkać swoich idoli i wyprowadzić się kiedyś z Polski..

Pytania od http://causeimdyingjusttoknowyourname.blogspot.com/ :
1. Którego z chłopców z One Direction lubisz najbardziej? (wiem, że jest to zespół i tak ogólnie go traktuję, ale każdy zawsze ma jakiegoś faworyta lub nawet dwóch :D)
- Harry i Zayn, ale jak już pisałaś wcześniej, to zespół, kocham ich wszystkich jednakowo :).
2. Skąd pomysły na opowiadania? (nocne przemyślenia przed snem czy może coś innego?)

- Zdecydowanie myślenie, kiedy leżę w łóżku i próbuję zasnąć oraz nudne lekcje ;D.
3. Jak długo jesteś fanką One Direction? I jak siee to zaczęło?
 

- Jestem fanką już od roku i 4 miesięcy. Zaczęło się tak, że posłuchałam WMYB i od razu się zakochałam, zaczęłam z sąsiadką się o nich wszystkiego dowiadywać no i tak to poszło ;d.
4. Czy akceptujesz dziewczyny chłopców? Albo inaczej... Akceptujesz ich związki?
 

- Myślę, że nie mam wyboru, akceptuje, choć zwolenniczką Louis'a i Eleanor to ja nie jestem, wyznaje Larry'ego <3.
5. Data urodzenia i wiek :D.

- 14.08.1997 r. 15 lat. ;)
6. Czy twoim zdaniem chłopacy zmienili się w ciągu tych dwóch lat odkąd ich zespół stał siee sławny?
 

- Myślę, że trochę tak, choć kto nie zmienia się pod wpływem kasy i sławy? Brakuje mi niektórych rzeczy, a tak dokładniej to tych 5 debili ze schodów z x-factora, ale cóż..
7. Ulubione piosenki z UAN i TMH.
 

- UAN - More than this, TMH - Little Things (choć uwielbiam wszystkie xD).
8. Czy twoje opowiadania spotkały siee kiedykolwiek z jakąś krytyką? Jeśli tak to czy uważasz, że "oskarżenia" były słuszne? : )
 

- Tak, spotkałam się i myślę, że każdy ma prawo myśleć jak chce, jeśli mu się nie podobało to to rozumiem, nie każdemu musi ;).
9. Ideał mężczyzny...
 

- Zabawny, czarujący, kiedy trzeba poważny, potrafiący mnie pocieszyć oraz zaskoczyć, monogamista zdecydowanie, fajnie jak facet ma styl. Jak wcześniej wspomniałam to ważne, żeby mnie zaskakiwał, nie lubię kiedy wieje nudą :).
10. Jak siebie postrzegasz? Opisz siebie...
 

- Ugh.. Nie wiem, nie lubię tego typu pytań i przepraszam, ale nie odpowiem na nie, bo nie mam bladego pojęcia jak powinnam to zrobić.
11. Jak skomentowałabyś zachowanie większości hejterów?
 

- Zazdrośni frajerzy, którzy siedzą dniami i nocami przed kompem i nigdy nic nie osiągną. 

Pytania od http://onedirectionstoryniall.blogspot.com/ : 
1. Jak masz na imię? 
- Marcela (nie przepadam za tym imieniem -,-).
2. Ile masz lat? 
- Mam 15 lat ;d. 
3. Dlaczego założyłaś tego bloga?
- Hym, tego bloga założyłam, ponieważ spodobało mi się opowiadanie Giovi (które jest świetne zresztą) o gejach i sama zapragnęłam napisać o miłości chłopaka do chłopaka :).
4. Skąd czerpiesz pomysły na rozdziały/imaginy?
- Hym... Wszystko czasami staje się moim natchnieniem, sytuacje które zdarzają mi się w życiu, książki, opowieści innych :).
5. Ulubiona piosenka.
- Na dzień dzisiejszy Coldplay - The scientist. 
6. Masz motto życiowe? Podaj. 
- "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" ; "Never give up" ; "Never say never" ; "Always believe". 
7. Data którą zapamiętasz na całe swoje życie? 
- Myślę, że data mojego ślubu XD. 
8. Do jakich fandomów należysz?
- Belieber, Directioner, od niedawna Lovatic :). 
9. Ulubiony film?
- 'Trzy metry nad niebem' ale znajdę o wiele więcej innych, świetnych filmów :). 
10. Gdybyś mogła być na jeden dzień kimś sławnym, kim byś była?
- Justin Bieber :D.
11. Ulubiony przedmiot w szkole?
- Angielski i wf :) xo.

Pytania od  http://before-you-leave-me.blogspot.com/ :
1. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie o chłopakach z One Direction? 
- Od razu miałam dobre zdanie, po przesłuchaniu WMYB :D.
2. Co jest dla Ciebie inspiracją do Twojego opowiadania?
- Jak już pisałam wcześniej wszystko. Sytuacje zdarzające się mi, moim znajomym, postacią książkowym :).
3. Jak radzisz sobie z problemami?
- Muszę się komuś wygadać, lub napisać swój problem w pamiętniku, inaczej potrafię siedzieć i być zajebana w akcji przez naprawdę długi czas.
4. Czy hejtowałaś kiedyś jakąkolwiek gwiazdę? Tylko szczerze!
- Niestety, tak, czego bardzo żałuję.
5. Czy jest osoba, której jesteś w stanie powiedzieć wszystko?
- Myślę, że tak, że jest. 
6. Jakbyś mogła stać się bohaterką jakiegokolwiek filmu, jaki byłby to film?
- Rola Babi w 'Trzech metrach nad niebem' :).
7. Straciłaś kiedyś bliską osobę?
- Jeśli chodzi o śmierć tej osoby, to nie. 
8. Płakałaś kiedyś przy czytaniu książki, opowiadaniu itp.?
- Wiele razy...
9. Czy masz koleżankę w szkole, sąsiedztwie, która jest w tym samym fandomie co ty?
- Całe szczęście TAK! ;D.
10. Jak myślisz, jak inni ludzie Cię postrzegają?
- Nie wiem, osobiście nie przejmuję się opiniami innych na mój temat ;).
11. Masz ukryty talent? Jaki?
- Nie wiem.

Pytania od http://giovimonster.tumblr.com/post/36285164861/liebster-award
1. Jaki jest Twój ulubiony bromance?
- Larry i Zarry :).
2. Co lubisz najbardziej robić w wolnym czasie?
- Najbardziej lubię chyba spędzać czas ze znajomymi.
3. Przy jakich utworach/wykonawcach tworzy Ci się najlepiej?
- Justin Bieber, One Direction, Coldplay, Demi Lovato, Joe Brooks :). 
4. Piosenka, do której masz jakiś sentyment.
- Nelly - Just a dream. 
5. Co jest dla Ciebie największą inspiracją?
- Muzyka, tak mi się wydaje :).
6. Ulubiony deser?
- Co by to nie było, deser zawsze jest najlepszy xd. 
7. Najlepsza przeczytana przez Ciebie książka?
- "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" (pozostałe dwie części również).
8. Od jak dawna piszesz?
- Od grudnia 2011.
9. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
- TELETUBISIE :d.
10. Co robisz najczęściej w wolnym czasie?
- Piszę, czytam, oglądam :).
11. Lubisz się przytulać?
- A kto nie lubi? Jasne, że tak! ♥.

Dziękuję za wasze nominacje :).

MOJE PYTANIA:
1. Do jakiego fandomu należałaś najwcześniej?
2. Masz swój ideał mężczyzny? Jeśli tak, to jaki powinien on być?
3. Co skłoniło Cię do napisania bloga?
4. Lubisz opowiadać o sobie?
5. Jak poznałaś swoją najlepszą przyjaciółkę/przyjaciela?
6. Ostatnio przeczytana książka?
7. Twoje największe marzenie?
8. Jakie kraje dotychczas udało Ci się zwiedzić, a jakie chciałabyś jeszcze zwiedzić?
9. Jakich wykonawców masz płyty?
10. Jakie jest twoje ulubione warzywo?
11. Jak ważny jest dla Ciebie twój wygląd zewnętrzny?

BLOGI KTÓRE NOMINUJĘ :
1. http://i-hate-you-and-love-you.blogspot.com/
2. http://new-bieber-porno.blogspot.com/
3. http://ikaapisze.blogspot.com/
4. http://your-life-your-voice.blogspot.com/
5. http://id-like-to-be.blogspot.com/
6. http://stranger-bieber.blogspot.com/
7. http://fifi1d.blogspot.com/

Jak widać, nie ma 11, ale za cholerę nie umiem tyle znaleźć -,-.

 + Kolejna nominacja od http://my-world-1d.blogspot.com/ :
1. Za co kochasz 1D? I jaki jest twój ulubiony?
-  Kocham ich przede wszystkim za to, że nie zależnie od tego jak bardzo mam zrypany humor, oni jednym filmikiem mogą sprawić, że będę się uśmiechać. Za ich muzykę, która daje nadzieję, za to, że są, że rozmawiają z fanami, że pomagają innym, bo mogą to robić. Za to, że dzięki nim poznałam tak wielu wspaniałych ludzi w internecie :).
Moim ulubieńcem jest Harry, ale kocham ich wszystkich.
2. Wolisz najdroższy telefon, czy 2 tys. do wydania w centrum handlowym?
- Wybieram centrum :D.
3. Pizza czy kurczak?
- Na dłuższą metę rzygałabym pizzą, więc wybieram kurczaka ;d.
4. Lubisz moje opowiadanie (jeśli czytasz), jeśli TAK to za co?
- Uważam, że jest dobre :).
5. Lubisz czytać scenki erotyczne z 1D?
- No pewnie! Wręcz kocham :D.
6. Uważasz, że Michael Jackson to legenda popu i nikt nie będzie lepszy od niego??? (One Direction nie bierz pod uwagę)
- Myślę, że Michael jest legendą i myślę, że znajdzie się ktoś, kto będzie równie dobry jak on. :)
7. Jak dużo masz plakatów powieszonych na ścianie?
- Oj bardzo dużo, na każdej ścianie ;d
8. Lubisz Perrie, Danielle i Eleanor?
- Nie lubię jedynie Eleanor, ale jej nie hejtuję :). Danielle wręcz kocham, a do Perrie nic nie mam :).
9. Twoje ulubione zwierzę?
- Pies? Tak myślę.
10. Masz GG?? Jeśli tak to podasz? (hehehe)
- Oczywiście, że mam, 8393874.
11. Jak często zdarza ci się śnić o NASZYCH mężach, sny nie tylko zwykłe, ale też erotyczne... :)
- Jeśli myślę o nich przed snem, to naprawdę często się zdarza o nich śnić ;d. 

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 11.

Pakowałem już swoje rzeczy, bowiem na wieczór miałem zarezerwowany bilet na lot do Londynu. Nie mogłem się już doczekać spotkania z Zayn'em. Nie widzieliśmy się zaledwie 3 dni, ale czułem jakbym nie widział go z dobrych kilka miesięcy. Tęskniłem za nim, za jego dotykiem, za pocałunkami, za jego humorkami, za normalną rozmową z nim, bo tą przez telefon normalną nazwać nie można. Całe szczęście lot miałem za niespełna pół godziny, więc za niedługo i wtedy będę znowu mógł mieć Malik'a całego dla siebie. Zdążyłem już zamówić taksówkę i prawie się spakować. Wkładałem właśnie ostatni sweter do walizki, kiedy po domu rozległ się dzwonek, cierpliwie czekałem, aż ktoś otworzy drzwi, ale niestety, dźwięk rozchodzący się po pokoju i powoli działający mi już na nerwy, nie ustawał. Zszedłem więc na dół sam i zirytowany otworzyłem drzwi. Nie ukrywam, nie tego widoku się spodziewałem, choć w gruncie rzeczy nie spodziewałem się niczego, ale z pewnością to co zobaczyłem mnie zaskoczyło. Brayan stał przed drzwiami z rękoma w kieszeni i kapturem na głowie. Wyglądał, dziwnie, choć znałem go tak długo i tak dobrze, to teraz wydawało mi się, że stoi przede mną kompletnie inna osoba. Bardzo możliwe, że w ogóle zapomniałem o jego istnieniu, bo nie widziałem go na pogrzebie mojego ojca.
- Cześć. - odezwał się nieśmiało.
- Hej. - odpowiedziałem mu, po czym nastąpiła głucha cisza, przyszedł tutaj tylko po to, aby powiedzieć mi głupie cześć? Naprawdę? - Co Cię do nas sprowadza? - zapytałem, w zasadzie nie powinienem był tego robić, zważywszy na przeszłość, ale nie będę stał jak idiota w drzwiach.
- Mogę z Tobą pogadać? - pierwszy raz dzisiaj spojrzał mi w oczy, w jego dostrzegłem ból, zdecydowanie ból. Nie mogłem tak po prostu go spławić, za bardzo ciekawiło mnie to, dlaczego widzę go teraz w takim stanie.
- Jasne, wejdź. - zaprosiłem go do środka.
Dziwnie było mi z nim rozmawiać, przed moimi oczami ukazały się świetne chwile spędzone z nim, ale nie zabrakło również tych gorszych, w których było naprawdę nieprzyjemnie. Rozmowa toczyła się raczej w niezręczny sposób. "Co u ciebie? Wszystko dobrze, a u ciebie? Też, też, jak w Londynie? Świetnie." Ale w końcu nie wytrzymałem, sztuczne rozmowy zawsze działały mi na nerwy, a teraz robiły to jeszcze bardziej niż zazwyczaj, bo śpieszyłem się, miałem w końcu tylko pół godziny, a nawet miej, bo taksówka zaraz pewnie będzie przed moim domem, jak gdyby nigdy nic po prostu zapytałem go co ode mnie chce.
- Byłem dzisiaj na pogrzebie twojego taty, naprawdę bardzo mi przykro z jego powodu. - zaczął.
- I co, to tyle? - przerwałem mu.
- Daj mi dokończyć. - powiedział opanowanym głosem i kontynuował swoją wypowiedź. - Wiesz, od czasu kiedy wyjechałeś, naprawdę dużo o tobie myślałem. Przepraszam, że cię zostawiłem wtedy, opinia moich bliskich była dla mnie najważniejsza, choć tak naprawdę oni nie chcieli dla mnie dobrze, tak jak mnie o tym zapewniali. Harry, nie będę owijał w bawełnę. Tęsknię za tobą. - skończył, a mi zabrakło języka w buzi.
Zszokował mnie tym, jasne, dla mnie też był ważny, ale nie tak, jak kiedyś, nie jest moim światem, pogodziłem się z tym, że mnie zostawił, ułożyłem sobie życie na nowo. Nie mogłem wciąż płakać po nocach dlatego, że kochałem go tak cholernie mocno, skończyłem z tym, skończyłem z nim. Nie chciałem mieć z nim więcej nic wspólnego.
- Brayan, mam kogoś. I zależy mi na nim, bardzo. - powiedziałem bez zbędnych słów.
Widać było, że chłopak nie był zadowolony z mojej odpowiedzi, ale mi jakoś z tego powodu nie zrobiło się smutno. Pomiędzy nas wbiła się cisza, ale nie miałem zamiaru jej przerywać. Chyba to by znaczyło zbyt dużo z mojej strony, a ja nie chcę nikomu robić zbędnej nadziei. Kocham Zayn'a i tylko jego, nic tego nie zmieni. Całe szczęście przez okno zauważyłem taksówkę, na widok której od razu podniosłem się z krzesła.
- Przepraszam, ale sam rozumiesz, wracam do Londynu, a ta taksówka ma mnie zabrać na lotnisko. - powiedziałem szybko i pobiegłem czym prędzej na górę dokończyć pakowanie. Wrzucenie swetra i szczoteczki do zębów nie zajęło mi więcej niż 3 minuty, niemalże w locie zszedłem na dół wraz z walizką.
Ku mojemu zdziwieniu mój towarzysz wciąż znajdował się w domu, tyle, że tym razem stał oparty o framugę drzwi i bacznie mi się przyglądał. Starając się nie zwracać na niego uwagi nałożyłem płaszcz i chwytając walizkę w prawą dłoń, chciałem opuścić progi tego mieszkania. Niespodziewanie jednak Brayan szybko znalazł się blisko mnie, zbyt blisko, nie czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony przywarł ustami do moich warg, zatracając się w pocałunku, który był dla mnie tak ogromnym szokiem, że przez chwilę stałem, jak słup soli. Dopiero po kilku sekundach odzyskałem panowanie nad całą sytuacją i czym prędzej odepchnąłem od siebie mojego byłego chłopaka, po czym rzucając ciche 'palant' wybiegłem z pomieszczenia. Niestety, taksówce chyba znudziło się czekanie na mnie, bo kiedy znalazłem się na świeżym powietrzu, po niej nie było już ani śladu. Klnąc w myślach wyjąłem z kieszeni mój telefon w celu sprawdzenia godziny, ale jakby tego wszystkiego było mało, bateria w nim się rozładowała. SUPER, PO PROSTU SUPER. Zdenerwowany wróciłem do mojego rodzinnego domu, niestety, ale pierwsze co zobaczyłem to właśnie ten nieszczęsny niebieskooki chłopak, którego miałem ochotę udusić własnymi rękoma. O dziwo zignorowałem go i spojrzałem na godzinę w telewizji. Mój samolot odlatuje za 10 minut, szanse na to, że dotrę na lotnisko w osiem minut były.. tak w zasadzie to w ogóle ich nie było. Chcąc nie chcąc, musiałem zostać w Nowym Yorku jeszcze jeden dzień. Zdjąłem z siebie płaszcz i powiesiłem go na wieszak, po czym omijając Brayan'a poszedłem do salonu, gdzie usiadłem wygodnie na kanapie i oglądałem wiadomości. Nikogo nie zdziwi pewnie fakt, że osoba, której w tej chwili nie chciałem widzieć na oczy, usiadła obok mnie.
- Harreh, prze.. - zaczął, ale nie dane mu było skończyć.
- Nie rób tego więcej. I nie nazywaj mnie Harreh, już dawno straciłeś do tego prawo. Ah, i z łaski swojej opuść progi mojego domu. - przerwałem mu, po czym swój wzrok zatopiłem w telewizorze.
Całe szczęście tym razem Brayan wyszedł prędko z mieszkania zostawiając mnie samego. Choć nie do końca samego, mnie z wyrzutami sumienia, które już zdążyły się ujawnić. Będąc z kimś innym, pocałowałem mojego byłego. Nikt nie może zdać sobie sprawy, jak źle się z tym czułem, mimo, że to nie była moja wina, to czułem się, jakby to właśnie ciężar tego wszystkiego spoczywał na moich barkach. Moje tętno było wyraźnie podwyższone, zresztą czemu się dziwić? Byłem wściekły, na siebie, że w ogóle wpuściłem do domu kogoś takiego jak Brayan. Miałem ochotę się na czymś wyżyć, ale w tym domu nie było niczego bezwartościowego. Wstałem z kanapy i ruszyłem w kierunku mojego pokoju, po drodze w drzwiach wejściowych stanęła moja mama z bratem, którzy jak mniemam byli na spacerze. Nie byli zaskoczeni moją obecnością, nie mówiłem im o tym, że wyjeżdżam, nie zniósłbym kolejnych pożegnań. Poszedłem prędko do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko, a w mojej głowie, aż tliło się od różnych myśli.

~Zayn.
Zgodnie z planem Harry miał dzisiaj wrócić, a ja miałem odebrać go na lotnisku, więc nie chcąc się spóźnić wyszedłem z domu zdecydowanie za wcześnie, ale było mi to obojętne, wolałem poczekać na niego na lotnisku niżeli w pokoju, w którym byłem sam. Jadąc samochodem włączyłem muzykę najgłośniej jak się dało, bowiem byłem w świetnym humorze, myśl, że już dzisiaj zobaczę mojego chłopaka była niesamowita. Chociaż tak naprawdę nie wiem, czy mogę nazywać go moim chłopakiem, ponieważ nie rozmawialiśmy nigdy o tym w tak poważny sposób, jednak wydaje mi się, że bez wahania mogę go tak nazwać, w końcu mnie kocha, a ja kocham jego. I chociaż to wydaje się dziwne, a raczej jest dziwne, nawet bardzo dziwne, to kompletnie straciłem głowę dla tego loczkowatego chłopca o zielonych oczach i wybujałej wyobraźni.
Po niecałych 20 minutach drogi byłem już na lotnisku, gdzie usiadłem wygodnie na krześle i zamierzałem czekać na samolot Hazzy. Aby umilić sobie ten czas zabrałem z domu książkę. Całe szczęście szybko zatraciłem się w historii Greg'a i Melissa'y. Niestety jednak moją czynność przerwał mi przerażający komunikat, który rozszedł się po całym lotnisku.
- Samolot Boeing 767 lecący z Nowego Yorku do Londynu uległ wypadkowi, nie mamy dokładnych wieści na temat pasażerów, jednak prosimy o zachowanie spokoju, jeśli będziemy mieli jakąś informację ogłosimy ją państwu. - słysząc te słowa moje serce momentalnie przestało bić..
________
Ugh, przepraszam, że znowu się tak opierdalałam z rozdziałem, ale błagam zrozumcie mnie, mam masę nauki ostatnimi czasy, a jeśli już jej nie mam to nie zawsze jestem w stanie cokolwiek napisać. Mimo wszystko jednak nie zrezygnuję z pisania, bo sprawia mi to zbyt wielką radość, liczę na wasze zrozumienie :).
Jeśli o rozdział chodzi, starałam się poprawić, jak mi wyszło? ;D.
Kolejny postaram się dodać szybciej niżeli ten, choć jak zawsze nic nie obiecuję. Teraz akurat naszła mnie wena (nie patrzcie na to, że jest północ), więc musiałam to wykorzystać i napisałam dla was rozdział ;3. Za błędy tradycyjnie przepraszam.
Do 12, kochani! :)).

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 10.

- Mamo, ale jak to? - odpowiedziałem bliski płaczu, nie wierzyłem, nie dochodziło do mnie to, co właśnie mi powiedziała.
W odpowiedzi usłyszałem tylko jej szloch i prośbę, abym przyjechał do nich, a później już nic. Cisza, głucha cisza, która doprowadzała mnie do szału. Położyłem telefon na łóżku, wzrok wlepiając w okno. Po moim policzku spłynęła jedna, później druga łza, a po niej kolejne. Nie mogłem w to uwierzyć, przecież wszystko było okej, kiedy wyjeżdżałem, a od tego nie minęło dużo czasu..
- Harry, skarbie, co jest? - przerażony moim stanem Zayn, próbował się czegokolwiek dowiedzieć, ale na próżno, nie byłem w stanie odpowiedzieć mu na to pytanie. - Harry.. - spróbował ponownie, a mój potok łez tylko się nasilił. Nie mówiąc nic po prostu się do niego przytuliłem. Potrzebowałem tego o wiele bardziej niż zazwyczaj. Po chwili poczułem, jak mulat głaszcze moje włosy, co trochę mnie uspokoiło. - Już, spokojnie. - powtórzył i otarł moje mokre policzki. - Powiesz mi co się stało? - zapytał spokojnie.
Wziąłem głęboki wdech i pokręciłem twierdząco głową, na jednym wydechu przekazałem mu to, co powiedziała mi mama. - Mój tata nie żyje, Zayn.
~~
Powrót tutaj nie należał do najłatwiejszych, szczególnie z takiego powodu. Wszystko było niby znajome, ale jakby nowe. Nigdy nie pomyślałbym, że przez tak krótki czas, może się tutaj zmienić tak wiele rzeczy. Niemalże każdy dom w okolicy, w której mieszkałem, był odnowiony. Świat kręcił się tutaj szybko, o wiele za szybko. Rodzice, którzy spieszyli się, aby odwieźć dzieci do szkoły i zdążyć jeszcze na umówione spotkanie. Każdy żył byle jak, nie zwracał uwagi na otaczający go świat, nie czerpał z niego radości, bardziej przypominało to karę, ale co ja mogłem wiedzieć? Nie mam dzieci, mieć nie będę, raczej. Moje życie to w zasadzie też ciągły bieg, walka o pracę, miłość, ale nie tak powinno się żyć. Należy przystanąć, dostrzec te drobne rzeczy. 
Stałem przed drzwiami domu, w którym spędziłem całe moje życie, bałem się tego, jak mnie przyjmą, czy znowu wyśmieją, czy może coś się zmieniło, chodź w to drugie raczej wątpię. Takie rzeczy się nie zmieniają. Nieśmiało nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Swój bagaż zostawiłem w korytarzu, a sam powędrowałem do salonu, mając nadzieję, że kogoś tam zastanę. I tak się właśnie stało. Mama, siedząca na krześle i popijająca herbatę wpatrywała się pusto przed siebie, nie była tą samą kobietą, którą znałem. Brat, który zawsze tryskał radością, tym razem był smutny, oglądał telewizję, a przynajmniej patrzył w telewizor.
- Harry. - matka poderwała się z krzesła i rzuciła mi się w ramiona. - Cieszę się, że jesteś. - powiedziała ledwie powstrzymując się od płaczu. 
- Jak się masz? - zapytałem, ale zaraz później pożałowałem tego pytania, jak mogła się czuć osoba, która straciła jedną z najważniejszych osób w swoim życiu?
- Trzymam się, dziękuję. - odpowiedziała, znowu zajmując miejsce na krześle. 
Przywitałem się z Chris'em i dołączyłem do mamy. 
- Zrobię Ci herbatę, dawno przyjechałeś? - starała się być silna, póki co wychodziło jej to. 
- Mamo, umiem zrobić sobie herbatę, poczekaj, zaraz porozmawiamy. - uśmiechnąłem się w jej kierunku, po czym poszedłem do kuchni i przygotowałem sobie picie, a następnie wróciłem do salonu. 
Rozmowa, która prawie w ogóle się nie kleiła, ale wciąż trwała, przeszkadzała mi. Pytania, co u mnie, jak się mam, czy poznałem kogoś, ale jednego uniknęła, nie zapytała czy wciąż jestem taki sam... Ale postanowiłem to przemilczeć, chociażby ze względu na to, że znajdowałem się w domu mojego zmarłego ojca, który nie akceptował mnie. "Tak mamo, u mnie wszystko w porządku, lot też minął przyjemnie, tak, dobrze mi płacą". Nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Bałem się, że jedno pytanie może zburzyć jej spokój, który i tak był już na krawędzi. 
- On na pewno cieszy się, że jesteś tutaj teraz. - pierwszy raz dzisiaj, weszła na jego temat, a ja się zaciąłem. Prawdą było to, że tak naprawdę za pewne wcale się nie cieszył.
- Co się tak właściwie stało? - zapytałem cicho, mi również było z tym ciężko, to co, że miał do mnie takie podejście jakie miał, to w końcu mój ojciec.. 
- Miał zawał. - odpowiedziała mi, ale tym razem nie wytrzymała, rozpłakała się, każdy jest silny tylko do pewnego momentu. 
Nie mówiąc nic, po prostu przytuliłem ją do siebie. Nawet nie próbowałem jej uspokoić, nie w tym rzecz, lepiej, żeby płakała przy nas, niżeli gdzieś po kątach. Trwaliśmy tak przez kilka minut, po czym kazałem się jej przespać. Bez żadnego ale, spełniła moją prośbę, ja natomiast rozejrzałem się o domu. Dziwne, zachowywałem się, jakby nie było mnie tutaj sto lat, ale tak właściwie to podobnie się czułem. Oglądając zdjęcia z dzieciństwa uśmiechałem się sam do siebie. Wszyscy wtedy byliśmy tacy szczęśliwi. 
Przypomniałem sobie sytuację, którą opowiedział mi mój ojciec, kiedy w domu był remont, a ja, jako pięciolatek lubiłem wszędzie zaglądać, wszystko ruszać i przestawiać, wtedy też tak było. Tata wyszedł na moment na zewnątrz, a ja chwyciłem pędzel i rysowałem po ścianach to co, akurat siedziało w mojej głowie, ale nie oszukujmy się pięciolatek nie mógł narysować niczego pięknego. W końcu zakończyłem swoje dzieło, a tata wrócił do pomieszczenia. Widząc świeżo pomalowane ściany, które straciły swój urok wściekł się, ale tylko na moment, bo przed oczami pojawiłem się mu ja, cały ubrudzony w farbie z pędzlem w ręku, wyglądałem, jak sam powiedział, słodko i zabawnie. Zamiast kary, malowałem z nim kolejne pomieszczenie. Do dzisiaj wyobrażając sobie tą sytuację mam uśmiech na twarzy. 
Już miałem chować albumy, kiedy z jednego wypadła koperta, która z niewiadomej przyczyny była zaadresowana właśnie do mnie.
"Harry.
Wiem, że nie byłem wystarczająco dobrym ojcem, tak w zasadzie to od czasu, kiedy oznajmiłeś nam, że wolisz mężczyzn, wcale nie przypominałem ojca. Przepraszam Cię za to, ale również za to, że nie potrafiłem zaakceptować Ciebie takim, jakim jesteś, ale to było po prostu silniejsze ode mnie. Nie umiałem pogodzić się z tym, że nigdy nie zobaczę dzieci, twoich dzieci, tak samo słodkich, jak ty w dzieciństwie. Nie zasłużyłem na twoje wybaczenie, byłem fatalny, ale chcę, żebyś wiedział, że naprawdę tego żałuję i chciałbym to odkręcić, ale nie mogę. Mój stan nie pozwala mi na to. Mimo wszystko wierzę, że będziesz wspominał mnie dobrze i wybaczysz wszystko to, co Ci zrobiłem. Będę patrzył na Ciebie z góry. 
Kocham Cię, tata."
Niewątpliwie zaskoczył mnie ten list.. To jakby pożegnanie, ale mimo wszystko uśmiechnąłem się. Przynajmniej starał się mnie zrozumieć, co było i tak wielkim posunięciem z jego strony.
- Idź spać, już późno, a jutro pogrzeb. - usłyszałem za sobą głos Chris'a.
- Masz rację. Dobranoc. - uśmiechnąłem się w jego kierunku i odłożyłem wszystkie albumy, znajdujące się na moich kolanach.
- Harry.. - brat zawołał mnie, kiedy miałem już iść do swojego dawnego pokoju.
- Tak? - zatrzymałem się.
- Przepraszam, za wszystko. Nie przeszkadza mi twoja orientacja. Nigdy nie przeszkadzała. - spuścił głowę w dół. - Myślałem, że tak trzeba, bo tak robił tata... Naprawdę przepraszam.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałem i obdarzyłem go lekkim uśmiechem. - Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedział, po czym zniknął za drzwiami swojej sypialni.
Zanim położyłem się spać, zadzwoniłem do Malik'a i opowiedziałem mu o wszystkim. To oczywiste, że nie przyjechał ze mną tutaj, chciałem mu oszczędzić tutejszej nietolerancji, a po za tym myślałem, że tata by tego nie chciał, co całe szczęście Zayn zrozumiał. Następnie położyłem się spać i zasnąłem.
________
Przepraszam, możecie mnie rozstrzelać, zjebałam ten rozdział. Miał być dłuższy, ogółem miał wyglądać inaczej, ale nie szło mi coś, a i tak czekacie już naprawdę długo na niego, więc wolałam go dodać teraz. Co do następnego, będę starała się napisać jak najszybciej, aby nie było już tak długiej przerwy i tam będzie się działo, kto się domyśla dlaczego? :). (mam nadzieję, że nie zrypię 11, tak jak to zrobiłam z 10..). Jeszcze raz przepraszam.

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 9.

Kilkadziesiąt wykonanych połączeń, które i tak nie zakończyły się powodzeniem, wyprowadzały mnie z równowagi. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć w hotelu i rozmyślać nad całym zajściem, bo z tego wszystkiego, pozytywnych wniosków nie było. Zayn długo się nie odzywał, olewał moje telefony, sam nawet nie wysłał sms, nic, pustka. U szefowej byłem na straconej pozycji, ale to akurat było moim najmniejszym zmartwieniem. Dodatkowo sam obwiniałem siebie o to wszystko, bo tak naprawdę to ja byłem temu winien, nikt inny tylko ja, gdybym nie wpuścił do środka Clarie, wszystko byłoby okej, nie leżałbym teraz na łóżku ze łzami w oczach i prawdopodobnie wiedziałbym co dzieje się z Malik'iem. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że moja rola nie kończy się na dzwonieniu do Zayn'a, równie dobrze mogę iść i go poszukać, kompletnie nie wiem gdzie, ale mogę to zrobić. Niemal natychmiast wyskoczyłem z łóżka, jak oparzony i wciągnąłem na siebie pierwsze lepsze jeansy i koszulę, następnie nałożyłem moje białe conversy, złapałem w rękę kurtkę i wybiegłem z pokoju. W drodze przez korytarz nałożyłem czarne okrycie, a ponieważ mieszkałem na samej górze, a winda jeździła gdzieś po piętrach, zdecydowałem, że przejdę się schodami, chociaż tak naprawdę przypominało to bieg, ale ku mojemu zaskoczeniu na czwartym piętrze zauważyłem czarnowłosego mężczyznę, który siedział z głową spuszczoną w dół, ale słysząc moje kroki podniósł ją ku górze. Tak, to był Zayn. Mimowolnie podszedłem w jego kierunku i usiadłem obok niego. Chciałem się odezwać, ale przychodziło mi to z trudem, tłumaczenie się nie wchodzi w grę, bo tylko winny się tłumaczy, a oprócz tego, że wpuściłem Clarie do mieszkania, nie mam nic na swoim sumieniu.
- Przepraszam. - usłyszałem nagle głos brązowookiego. - Zachowałem się jak palant, nie powinienem był nie odbierać twoich telefonów. Wiem ile dla Ciebie znaczę, ale słysząc głos Clarie, w mojej głowie pojawiły się różne scenariusze. Przepraszam. - westchnął głośno. - Jestem do niczego. - spuścił głowę ponownie w dół, ale nie na długo ponieważ zaraz chwyciłem go za podbródek i podniosłem ją do góry.
Nie odpowiadając mu nic, przybliżyłem się do niego i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek, w końcu poczułem jego wilgotne wargi na swoich, brakowało mi tego uczucia, szczególnie, że doskonale wiedziałem, jak bardzo na mnie działało. Momentalnie wstąpiła we mnie namiętność, chęć władzy, doświadczenia czegoś z nim, byłem napalony, tak pragnąłem tego idealnego chłopca, jak jeszcze nigdy dotąd. Nie wiedząc kiedy siedziałem na jego kolanach zaznaczając swoimi ustami każdy milimetr jego szyi. Mulat z pewnością był zaskoczony tym co robiłem, dało się to wyczuć, ale nie sprzeciwił się, wręcz przeciwnie, starał się być tak szybki, jak ja. Ponownie złączyłem nasze usta, tym razem Malik szybko odwzajemnił mi pocałunek, rozchylając swoje wargi i pozwalając mi tym samym penetrować językiem wnętrze jego policzków, delikatnie uśmiechnął się na to uczucie, a ja kończąc nasz pocałunek przegryzłem jego dolną wargę, po czym szepnąłem mu do ucha ciche "kocham cię". Wstałem i pomogłem to samo uczynić czarnowłosemu, wspólnie udaliśmy się do mojego mieszkania i mimo, że przez całą drogę do tego miejsca nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, na naszych twarzach widniały ogromne uśmiechy. Byłem zadowolony, naprawdę zadowolony z tego zajścia. Tęskniłem za jego dotykiem, mimo, że wydawało mi się, że wcale tak nie jest. Otworzyłem drzwi i wpuściłem mulata przodem, a następnie sam wszedłem do środka i już miałem zamykać nas na klucz od wewnątrz, kiedy Zayn nawet nie wiedząc kiedy przygwoździł mnie szybko do ściany. Niemal nachalnie całował moje usta, ale podobało mi się to. Natychmiast pozbył się mojej kurtki, a chwilę później koszuli, tak, że zostałem jedynie w spodniach, a jego zimne ręce czułem na moich nagich plecach i torsie. Sam nie pozostawałem mu dłużny i zdjąłem jego sweter, rzucając go w kąt mieszkania. Teraz to ja postanowiłem mieć władzę nad całym tym doświadczeniem, więc usadawiając go na moich biodrach przeniosłem nas do sypialni, gdzie delikatnie położyłem mulata na łóżku, a sam zacząłem zaznaczać swoimi ustami jego idealnie wyrzeźbione ciało. Palcami wykręciłem jego sutki, na co przyjemnie się wzdrygnął, kolanem zaś pobudziłem jego męskość, co zajęło mi tylko chwilę, ponieważ jego penis zaraz stał na baczność, na co ja zawadiacko przegryzłem swoją dolną wargę. W mgnieniu oka włożyłem swoją prawą rękę do jego bokserek i chwyciłem jego nabrzmiałego przyjaciela. Pocałowałem jego dołek pod uchem i chciałem pozbyć się dolnej części jego garderoby, ale on niespodziewanie sprzeciwił się mojemu postępowaniu.
- Dzisiaj ja tutaj rządzę. - szepnął mi do ucha przegryzając mój płatek, a ja momentalnie znalazłem się pod nim.
Teraz to on miał mnóstwo energii do działania, ale na jej drodze stanął mu guzik od moich spodni, który sprawił mu nie mały problem, bowiem sam musiałem go odpiąć. Widać było, że mulat się speszył, chciał dobrze, ale nie wyszło mu tak, jak to sobie planował.
- Pierwszym razem też miałem z tym problem. - uśmiechnąłem się do niego dodając mu otuchy, a on zamknął moje usta swoimi.
Szybko przedarł się przez szereg moich zębów, a językiem zaczął jeździć po moim podniebieniu, przez co uśmiechałem się od ucha do ucha. W końcu wrócił do pozbywania się moich spodni, tym razem już z o wiele lepszym rezultatem, bo zostałem w samych bokserkach. Już miał się brać za ciąg dalszy naszej przygody, kiedy nieoczekiwanie mój telefon zaczął dzwonić.
- Oh, proszę cię, zignoruj go, kontynuujmy. - powiedziałem zniecierpliwiony, naprawdę nie czułem potrzeby rozmawiania teraz z kimś innym niżeli z mulatem.
Zgodnie z moją prośbą Zayn znowu pochylił się nade mną i złożył na moich ustach pocałunek, delikatny, ale zarazem namiętny, taki jakiego oczekiwałem. Następnie ucałował mój dołek pod uchem i językiem zaczął zaznaczać drogę prowadzącą od tego miejsca, po barki, sutki, i pępek, po czym moje podniecenie wzięło górę, a moje przyrodzenie w mgnieniu oka stało na baczność, Zayn widząc to podniósł głowę w moim kierunku i delikatnie się zaśmiał, natomiast ja zniecierpliwiony kazałem mu nie przerywać, ale tym razem moja prośba nie została spełniona, mulat zaczął się ze mną bawić, co nie ukrywam drażniło mnie, jeździł swoimi rękoma po moim przyjacielu, nic sobie nie robiąc z tego, że ja i moje emocje zaraz eksplodujemy.
- Lubisz to prawda? - jęknął mi cichutko do ucha, a po moim ciele przeszły miłe ciarki.
Kiwnąłem mu głową potwierdzając to, ponieważ mój oddech był i tak już wyraźnie przyśpieszony, przez co nie mogłem wydobyć z siebie chociażby krótkiego tak.
- Chcesz, żebym to zrobił? - przegryzł płatek mojego ucha, a ja po raz kolejny tego dnia kiwnąłem głową na tak. - Powiedz to, chcę to usłyszeć. - bawił się ze mną, ale mi w tym momencie do zabawy nie było, podniecenie wzięło nade mną górę.
Zayn, który nie mógł się doczekać tego, aż w końcu coś wydukam, mocno złapał moje przyrodzenie w uścisku i delikatnie nim poruszył, a moje emocje w końcu przeszły, przez moje gardło.
- Zrób to kurwa! - powiedziałem na jednym wydechu, niecierpliwiłem się, jak jeszcze nigdy przedtem.
- Już, spokojnie, nie denerwuj się. - uśmiechnął się zawadiacko i pocałował mnie w czoło, po czym zszedł niżej i powoli zaczął pozbywać się moich bokserek.
I wtedy po raz kolejny usłyszałem tą melodię, którą teraz znienawidziłem, mianowicie dźwięk mojego dzwonka w telefonie. Zayn przerwał swoją czynność, na co ja głośno westchnąłem.
- Przestań, zaraz przestanie. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Sprawdź kto to, zawsze możemy to dokończyć. Może to coś ważnego. - Zayn odpowiedział mi opanowanym głosem.
Jak najszybciej wyciągnąłem swój telefon z moich spodni, które całe szczęście leżały obok łóżka na podłodze. Jak się okazało była to moja mama, super, nie ma co, idealny moment, na pogawędkę o tym, jak się mam, bo zapewne o tym chciała pogadać.
- To tylko moja mama, możemy wracać do tego, co zaczęliśmy. - uśmiechnąłem się do mulata, rzucając telefon z powrotem na podłogę.
- Odbierz. - niemal, że mi rozkazał. - Może to coś ważnego. - powiedział podając mi do ręki telefon, który natychmiast wyrwałem z jego dłoni.
Naprawdę nie chciało mi się rozmawiać ze swoją mamą, nie teraz, jednak Malik był nieugięty. Niechętnie nacisnąłem zieloną słuchawkę i odezwałem się do swojej rodzicielki. Wiadomość, którą miała mi do przekazania, była dla mnie czymś więcej niż tylko szokiem...
________
TAMTARARAMTAM WRÓCIŁAM Z CZECH! xD.
Miałam pisać rozdział już od razu w sobotę, ale zanim się wyspałam, ogarnęłam wszystkie portale i poopowiadałam ludziom jak było to zrobiła się niedziela, w której przepisywałam lekcje no i w końcu dzisiaj olałam szkołę i pisałam dla was rozdział. Długo nad nim myślałam, ale wydaje mi się, że taka wersja też jest okej. Ah, patrzcie na te liczby (to one podsunęły mi pomysł z tym rozdziałem):
Soł zboczeńcy zostawiam was z tym rozdziałem, mam nadzieję, że wam się spodobał i jesteście ciekawi co takiego mama Harry'ego miała mu do przekazania.
Bye! ;) ♥.