niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 11.

Pakowałem już swoje rzeczy, bowiem na wieczór miałem zarezerwowany bilet na lot do Londynu. Nie mogłem się już doczekać spotkania z Zayn'em. Nie widzieliśmy się zaledwie 3 dni, ale czułem jakbym nie widział go z dobrych kilka miesięcy. Tęskniłem za nim, za jego dotykiem, za pocałunkami, za jego humorkami, za normalną rozmową z nim, bo tą przez telefon normalną nazwać nie można. Całe szczęście lot miałem za niespełna pół godziny, więc za niedługo i wtedy będę znowu mógł mieć Malik'a całego dla siebie. Zdążyłem już zamówić taksówkę i prawie się spakować. Wkładałem właśnie ostatni sweter do walizki, kiedy po domu rozległ się dzwonek, cierpliwie czekałem, aż ktoś otworzy drzwi, ale niestety, dźwięk rozchodzący się po pokoju i powoli działający mi już na nerwy, nie ustawał. Zszedłem więc na dół sam i zirytowany otworzyłem drzwi. Nie ukrywam, nie tego widoku się spodziewałem, choć w gruncie rzeczy nie spodziewałem się niczego, ale z pewnością to co zobaczyłem mnie zaskoczyło. Brayan stał przed drzwiami z rękoma w kieszeni i kapturem na głowie. Wyglądał, dziwnie, choć znałem go tak długo i tak dobrze, to teraz wydawało mi się, że stoi przede mną kompletnie inna osoba. Bardzo możliwe, że w ogóle zapomniałem o jego istnieniu, bo nie widziałem go na pogrzebie mojego ojca.
- Cześć. - odezwał się nieśmiało.
- Hej. - odpowiedziałem mu, po czym nastąpiła głucha cisza, przyszedł tutaj tylko po to, aby powiedzieć mi głupie cześć? Naprawdę? - Co Cię do nas sprowadza? - zapytałem, w zasadzie nie powinienem był tego robić, zważywszy na przeszłość, ale nie będę stał jak idiota w drzwiach.
- Mogę z Tobą pogadać? - pierwszy raz dzisiaj spojrzał mi w oczy, w jego dostrzegłem ból, zdecydowanie ból. Nie mogłem tak po prostu go spławić, za bardzo ciekawiło mnie to, dlaczego widzę go teraz w takim stanie.
- Jasne, wejdź. - zaprosiłem go do środka.
Dziwnie było mi z nim rozmawiać, przed moimi oczami ukazały się świetne chwile spędzone z nim, ale nie zabrakło również tych gorszych, w których było naprawdę nieprzyjemnie. Rozmowa toczyła się raczej w niezręczny sposób. "Co u ciebie? Wszystko dobrze, a u ciebie? Też, też, jak w Londynie? Świetnie." Ale w końcu nie wytrzymałem, sztuczne rozmowy zawsze działały mi na nerwy, a teraz robiły to jeszcze bardziej niż zazwyczaj, bo śpieszyłem się, miałem w końcu tylko pół godziny, a nawet miej, bo taksówka zaraz pewnie będzie przed moim domem, jak gdyby nigdy nic po prostu zapytałem go co ode mnie chce.
- Byłem dzisiaj na pogrzebie twojego taty, naprawdę bardzo mi przykro z jego powodu. - zaczął.
- I co, to tyle? - przerwałem mu.
- Daj mi dokończyć. - powiedział opanowanym głosem i kontynuował swoją wypowiedź. - Wiesz, od czasu kiedy wyjechałeś, naprawdę dużo o tobie myślałem. Przepraszam, że cię zostawiłem wtedy, opinia moich bliskich była dla mnie najważniejsza, choć tak naprawdę oni nie chcieli dla mnie dobrze, tak jak mnie o tym zapewniali. Harry, nie będę owijał w bawełnę. Tęsknię za tobą. - skończył, a mi zabrakło języka w buzi.
Zszokował mnie tym, jasne, dla mnie też był ważny, ale nie tak, jak kiedyś, nie jest moim światem, pogodziłem się z tym, że mnie zostawił, ułożyłem sobie życie na nowo. Nie mogłem wciąż płakać po nocach dlatego, że kochałem go tak cholernie mocno, skończyłem z tym, skończyłem z nim. Nie chciałem mieć z nim więcej nic wspólnego.
- Brayan, mam kogoś. I zależy mi na nim, bardzo. - powiedziałem bez zbędnych słów.
Widać było, że chłopak nie był zadowolony z mojej odpowiedzi, ale mi jakoś z tego powodu nie zrobiło się smutno. Pomiędzy nas wbiła się cisza, ale nie miałem zamiaru jej przerywać. Chyba to by znaczyło zbyt dużo z mojej strony, a ja nie chcę nikomu robić zbędnej nadziei. Kocham Zayn'a i tylko jego, nic tego nie zmieni. Całe szczęście przez okno zauważyłem taksówkę, na widok której od razu podniosłem się z krzesła.
- Przepraszam, ale sam rozumiesz, wracam do Londynu, a ta taksówka ma mnie zabrać na lotnisko. - powiedziałem szybko i pobiegłem czym prędzej na górę dokończyć pakowanie. Wrzucenie swetra i szczoteczki do zębów nie zajęło mi więcej niż 3 minuty, niemalże w locie zszedłem na dół wraz z walizką.
Ku mojemu zdziwieniu mój towarzysz wciąż znajdował się w domu, tyle, że tym razem stał oparty o framugę drzwi i bacznie mi się przyglądał. Starając się nie zwracać na niego uwagi nałożyłem płaszcz i chwytając walizkę w prawą dłoń, chciałem opuścić progi tego mieszkania. Niespodziewanie jednak Brayan szybko znalazł się blisko mnie, zbyt blisko, nie czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony przywarł ustami do moich warg, zatracając się w pocałunku, który był dla mnie tak ogromnym szokiem, że przez chwilę stałem, jak słup soli. Dopiero po kilku sekundach odzyskałem panowanie nad całą sytuacją i czym prędzej odepchnąłem od siebie mojego byłego chłopaka, po czym rzucając ciche 'palant' wybiegłem z pomieszczenia. Niestety, taksówce chyba znudziło się czekanie na mnie, bo kiedy znalazłem się na świeżym powietrzu, po niej nie było już ani śladu. Klnąc w myślach wyjąłem z kieszeni mój telefon w celu sprawdzenia godziny, ale jakby tego wszystkiego było mało, bateria w nim się rozładowała. SUPER, PO PROSTU SUPER. Zdenerwowany wróciłem do mojego rodzinnego domu, niestety, ale pierwsze co zobaczyłem to właśnie ten nieszczęsny niebieskooki chłopak, którego miałem ochotę udusić własnymi rękoma. O dziwo zignorowałem go i spojrzałem na godzinę w telewizji. Mój samolot odlatuje za 10 minut, szanse na to, że dotrę na lotnisko w osiem minut były.. tak w zasadzie to w ogóle ich nie było. Chcąc nie chcąc, musiałem zostać w Nowym Yorku jeszcze jeden dzień. Zdjąłem z siebie płaszcz i powiesiłem go na wieszak, po czym omijając Brayan'a poszedłem do salonu, gdzie usiadłem wygodnie na kanapie i oglądałem wiadomości. Nikogo nie zdziwi pewnie fakt, że osoba, której w tej chwili nie chciałem widzieć na oczy, usiadła obok mnie.
- Harreh, prze.. - zaczął, ale nie dane mu było skończyć.
- Nie rób tego więcej. I nie nazywaj mnie Harreh, już dawno straciłeś do tego prawo. Ah, i z łaski swojej opuść progi mojego domu. - przerwałem mu, po czym swój wzrok zatopiłem w telewizorze.
Całe szczęście tym razem Brayan wyszedł prędko z mieszkania zostawiając mnie samego. Choć nie do końca samego, mnie z wyrzutami sumienia, które już zdążyły się ujawnić. Będąc z kimś innym, pocałowałem mojego byłego. Nikt nie może zdać sobie sprawy, jak źle się z tym czułem, mimo, że to nie była moja wina, to czułem się, jakby to właśnie ciężar tego wszystkiego spoczywał na moich barkach. Moje tętno było wyraźnie podwyższone, zresztą czemu się dziwić? Byłem wściekły, na siebie, że w ogóle wpuściłem do domu kogoś takiego jak Brayan. Miałem ochotę się na czymś wyżyć, ale w tym domu nie było niczego bezwartościowego. Wstałem z kanapy i ruszyłem w kierunku mojego pokoju, po drodze w drzwiach wejściowych stanęła moja mama z bratem, którzy jak mniemam byli na spacerze. Nie byli zaskoczeni moją obecnością, nie mówiłem im o tym, że wyjeżdżam, nie zniósłbym kolejnych pożegnań. Poszedłem prędko do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko, a w mojej głowie, aż tliło się od różnych myśli.

~Zayn.
Zgodnie z planem Harry miał dzisiaj wrócić, a ja miałem odebrać go na lotnisku, więc nie chcąc się spóźnić wyszedłem z domu zdecydowanie za wcześnie, ale było mi to obojętne, wolałem poczekać na niego na lotnisku niżeli w pokoju, w którym byłem sam. Jadąc samochodem włączyłem muzykę najgłośniej jak się dało, bowiem byłem w świetnym humorze, myśl, że już dzisiaj zobaczę mojego chłopaka była niesamowita. Chociaż tak naprawdę nie wiem, czy mogę nazywać go moim chłopakiem, ponieważ nie rozmawialiśmy nigdy o tym w tak poważny sposób, jednak wydaje mi się, że bez wahania mogę go tak nazwać, w końcu mnie kocha, a ja kocham jego. I chociaż to wydaje się dziwne, a raczej jest dziwne, nawet bardzo dziwne, to kompletnie straciłem głowę dla tego loczkowatego chłopca o zielonych oczach i wybujałej wyobraźni.
Po niecałych 20 minutach drogi byłem już na lotnisku, gdzie usiadłem wygodnie na krześle i zamierzałem czekać na samolot Hazzy. Aby umilić sobie ten czas zabrałem z domu książkę. Całe szczęście szybko zatraciłem się w historii Greg'a i Melissa'y. Niestety jednak moją czynność przerwał mi przerażający komunikat, który rozszedł się po całym lotnisku.
- Samolot Boeing 767 lecący z Nowego Yorku do Londynu uległ wypadkowi, nie mamy dokładnych wieści na temat pasażerów, jednak prosimy o zachowanie spokoju, jeśli będziemy mieli jakąś informację ogłosimy ją państwu. - słysząc te słowa moje serce momentalnie przestało bić..
________
Ugh, przepraszam, że znowu się tak opierdalałam z rozdziałem, ale błagam zrozumcie mnie, mam masę nauki ostatnimi czasy, a jeśli już jej nie mam to nie zawsze jestem w stanie cokolwiek napisać. Mimo wszystko jednak nie zrezygnuję z pisania, bo sprawia mi to zbyt wielką radość, liczę na wasze zrozumienie :).
Jeśli o rozdział chodzi, starałam się poprawić, jak mi wyszło? ;D.
Kolejny postaram się dodać szybciej niżeli ten, choć jak zawsze nic nie obiecuję. Teraz akurat naszła mnie wena (nie patrzcie na to, że jest północ), więc musiałam to wykorzystać i napisałam dla was rozdział ;3. Za błędy tradycyjnie przepraszam.
Do 12, kochani! :)).

14 komentarzy:

  1. O jezu jak sie wkurzyłam jak ten Bryan pocałował Hazze. Wrrr... -,- chyba nawet lepiej, że taksówka Hazzy uciekła, ominął go wypadek... Ale wyobrażam sobie co musi czuć Zayn... Bidaczek. :c W każdym razie rozdział jak zawsze cudowny, tylko mam nadzieje, że Zayn nie będzie panikował, a Hazz pomyśli, żeby naładować telefon i zadzwonić do swojego chłopaka :) pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne ;D
    Kochamm tą historię!
    Cieszę się jak głupia, że ona jednak nie poleciał tego dnia,nie zniosłabym Malika płaczącego nad jego grobem ;c

    Dobraaa rozdział świetny, były, na serio ?
    Musiał się on tutaj pokazać, coś czuję, że tak łatwo mu nie odpuści i będzie walczył o tę miłość. ;D
    Z niecierpliwością czekamm na next ! ;x
    Pozdrawiam,

    one-love-one-band-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zayn przerażenie... a Harry leży sobie spokojnie na łóżku. czemu Lokowaty do niego nie zadzwonił? teraz Mulat będzie świrował ; dd
    troszke zdenerwował mnie były chłopak Hazzy. no bo bez przesady! co to miało być niby?
    przychodzi jak gdyby nigdy nic. krótka rozmowa, a później ten pocałunek. "palant"!
    czekam na następny ; dd mam nadzieje, że Malik dowie siee, że Styles nie ruszył dupska z domu.

    OdpowiedzUsuń
  4. I love it ! Pierwszy raz w życiu spodobała mi się inna historia niż Larrego. Zarry jest również cudowny, zwłaszcza w twoim wykonaniu. Zostanę tu na dłużej. A juz na pewno do końca tego opowiadania. Kocham !!

    Zapraszam:
    http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba Ci to już mówiłam, ale jak nie to teraz ci mówię, żę ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM OPOWIADANIU. tyle w temacie .xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspominałam już, że cię uwielbiam? :D Chyba tak, ale nie ładnie tak stresować Zayna! Dawaj Harremu telefon i niech dzwoni do boskiego Malika i mu wytłumaczy wszystko, bo jak nie to sama dam mu telefon, zadzwonię i powiem co trzeba:P

    Rozdział super choć nie powiem- Były Harrego mnie zaskocyzł

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudownie piszesz. i ty jestes cudowna. Wspaniale piszesz i mozna wczuć się w kazdą scenę.
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na mojego bloga :D
    dopiero zaczynam więc liczę na szczery komentarz w sprawie jego logiki,serdecznie zapraszam !
    http://be-my-little-things.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedaczysko z tego Zayn'a. Gdyby on wiedział to co ja wiem to by się nie stresował, a tak... cóż pewnie jego serce bije sto razy szybciej niż powinno.
    I w ten oto sposób Harry powinien podziękować Baryn'owi. W końcu dzięki niemu żyje. Bo kto wie czy przeżyłby wypadek?
    I w sumie nie rozumiem jego wyrzutów sumienia. Przecież to ten drugi go pocałował, a on nawet nie oddał pocałunku. Odepchnął go, więc nie powinien się zadręczać. :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdyby tylko Zayn wiedział co się dzieje z Harry`m. Zaskakujesz. Biedny Zayn, naprawdę! Szkoda mi go. Przytuliłabym go teraz. Ten były Harry`ego nie spodobał mi się! xd Nie lubię go..Ale Hazza nie ma się czym przejmować, przecież on nie wiedział co on planuje z nim zrobić :) Chcem następny! ;> x

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Award na moim blogu : ))
    http://makethislifeeasier.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś przeze mnie nominowana do nagrody Liebster Awards. Zapraszam na mojego bloga po więcej informacji: http://onedirectionstoryniall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominaowana również przeze mnie do Liebster Award! Zapraszam do mnie po więcej szczegółów http://before-you-leave-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń