poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 5.

Leniwie otworzyłem powieki i spojrzałem przed siebie. To wszystko było tylko złym snem - tak myślałem, dopóki nie spróbowałem się podnieść. Momentalnie zakręciło mi się w głowie i ponownie opadłem na łóżko. Zaraz dostrzegłem kroplówkę stojącą obok mojego łóżka, lewą ręką przejechałem po swojej twarzy, wyczułem, że na moim łuku brwiowym jest kilka szwów. Dopiero teraz rozejrzałem się po swoim ciele. Miałem kilka zadrapań, ale to nic w porównaniu ze złamanym żebrem, to ono bolało mnie w tym momencie najbardziej.
- Dzień dobry, jak się pan czuje? - przede mną stanął lekarz, z pewnością był po pięćdziesiątce, zaczął świecić mi po oczach latarką, co mnie drażniło.
- Dobrze. - skłamałem. - Kiedy będę mógł stąd wyjść? - zapytałem od razu, ponieważ nie chciałem tutaj zostać, nienawidziłem szpitali, patrzenie na umierających ludzi, nie należało do najprzyjemniejszych, wszystko było tutaj takie specyficzne, zapach, ubiór, dosłownie wszystko.
- Obawiam się, że będzie pan musiał spędzić tutaj kilka dni, ma pan złamane dwa żebra, wstrząs mózgu oraz kilka zadrapań, ale spokojnie wyjdzie pan z tego. - ah, czyli dwa żebra, nie jedno, super.
- Chcę wyjść stąd, natychmiast. - oznajmiłem mu.
- Przykro mi. - zaczął, ale nie dane mu było skończyć.
- Chcę opuścić progi tego szpitala, na własną odpowiedzialność, proszę przynieść mi moje ciuchy. - rozkazałem mu, po czym podniosłem się do pozycji siedzącej. - No na co pan czeka? - zapytałem chamsko.
- Powinien pan tutaj zostać, to dla pana zdrowia. - odpowiedział spokojnym tonem.
- Wolałbym zrobić po swojemu. - uśmiechnąłem się do niego zwycięsko.
Całe szczęście staruszek nie odezwał się już do mnie ani słowem, a po kilku minutach pielęgniarka przyniosła mi moje ciuchy i odłączyła mnie od aparatury. Następnie przebrałem się i kilka minut później siedziałem już w taksówce, która jechała do mojego mieszkania. Doskwierał mi jedynie ból głowy, ale starałem się go zignorować. Samochód się zatrzymał, a ja zapłaciłem kierowcy za kurs, po czym wszedłem do góry. Bałem się co zastanę w domu, ale gdzie miałem się podziać? A może Zayn zmartwi się moim stanem? Oh Styles proszę cię, jesteś żałosny, karciłem siebie w myślach. W końcu stałem przed drzwiami naszego mieszkania, a tak w zasadzie to mieszkania Malik'a. Powolutku nacisnąłem na klamkę, ale nic z tego, drzwi były zamknięte. Zacząłem przeszukiwać swoje spodnie i płaszcz w celu znalezienia kompletu kluczy, który dostałem od chłopaka zeszłej nocy, stety lub też nie, mulat wyprzedził mnie i to on pierwszy otworzył drzwi od mieszkania.
- Boże, Harry, co ci się stało? - zapytał wyraźnie przejęty, ale olałem go, wszedłem jak gdyby nigdy nic do środka.
Udałem się w kierunku pokoju, ale dopiero teraz doszło do mnie, że to nie był mój pokój, tylko pokój Zayn'a, więc zatrzymałem się. Łazienka, to kolejne miejsce, które chciałem odwiedzić, ale to też mi się nie udało. Perrie właśnie szykowała się, zrezygnowany usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Chciałem się gdzieś schować i uniknąć rozmowy z mulatem, ale w mieszkaniu nie było już ani jednego pokoju, więc nici z tego. Dosłownie minutę później, poczułem jak ktoś siada obok mnie.
- Harry co ci się stało? - był to Zayn, ponowił swoje pytanie i zaczął analizować każdy kawałek mojej twarzy swoimi oczami, co przyprawiało mnie o dreszcze, zabijał mnie tym spojrzeniem. - Powiesz mi? - zapytał po raz kolejny, a ja ponownie to zignorowałem, wpatrywałem się zacięcie w telewizor, chociaż gdyby ktoś zapytał mnie o co chodzi w oglądanym przeze mnie programie, miałbym niemałe trudności z odpowiedzeniem mu na to pytanie.
- Kochanie, łazienka wolna! - krzyknęła blondynka, wychodząc z pomieszczenia, na co zareagowałem natychmiastowo, szybko wstałem i podążyłem w jej kierunku. - Jezu, Harry, co się stało? - zapytała widząc mnie, naprawdę wyglądałem aż tak strasznie?
- Nic. - odpowiedziałem jej przez zaciśnięte zęby, a zaraz potem zniknąłem za drzwiami łazienki.
Usiadłem na sedesie i odetchnąłem głośno. Żebra dawały o sobie znać, a głowa nie przestała boleć, wręcz przeciwnie, ból nasilał się z minuty na minutę. Wstałem i podszedłem do lustra, fakt, wyglądałem strasznie. Podbite oko, szwy na łukach brwiowych, rozcięta warga, to nie prezentowało się zbyt ładnie. Schyliłem się po apteczkę i wyjąłem z niej tabletki przeciwbólowe, od razu połknąłem dwie, jedna by wcale nie pomogła. Następnie zacząłem się rozbierać, co sprawiło mi trochę kłopotu, ubranie się było o wiele łatwiejsze. Odwinąłem bandaż, który był zawiązany wokół mojego tułowia i nagi wszedłem pod prysznic, pozwalając kropelką letniej wody spływać po moim ciele. Przynosiły mi one ulgę, przymknąłem powieki i pomyślałem o wczorajszym wieczorze. Z pewnością nie należał on do najlepiej spędzonego czasu w moim życiu, dawno nie dostałem takich omłotów. Wściekłem się sam na siebie za to, że dałem się sprowokować temu kolesiowi, nie powinienem tego robić, trening z workiem miałby lepsze zakończenie, ale stało się i już nic na to nie poradzę. Za jakiś czas dojdę do siebie. Kolejną sprawę, którą musiałem przemyśleć było mieszkanie z Malik'iem. Muszę się przeprowadzić, nie dałbym rady widywać go codziennie rano i wieczorem, pięć razy w tygodniu i tak będzie dużym wysiłkiem jeśli o mnie chodzi. Hotel, tylko on mi pozostał, postanowiłem, że wyprowadzę się jeszcze dzisiaj.
Powoli i delikatnie wmasowałem żel w moje ciało, następnie opłukałem się wodą i wyszedłem z kabiny, wytarłem się ręcznikiem, owinąłem żebra bandażem i ubrałem się. Potrząsnąłem swoimi lokami i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Zdziwił mnie widok samotnie siedzącego Malik'a, zastanowiło mnie gdzie jest jego towarzyszka, może wyszła, albo po prostu jest w jego pokoju i pindży się przed lustrem, tak raczej to drugie.
- Harry, pogadamy? - Zayn znowu spróbował nawiązać ze mną jakiś kontakt, ale ja po raz kolejny zignorowałem go, nie chciałem z nim rozmawiać, moim zdaniem, nie było o czym, wszystko jasne, pobawił się moimi uczuciami, po czym oznajmił, że ma narzeczoną i do niej poleciał, proste. - Styles, kurwa, spójrz przynajmniej na mnie. - wyraźnie się denerwował, ale ja byłem nadzwyczaj opanowany, skupiłem się na przygotowywaniu dla siebie śniadania.
Wyciągnąłem garnek i wlałem do niego trochę mleka, po czym ustawiłem go na kuchence i odpaliłem gaz. Miałem ochotę na płatki, więc to je przyrządzałem. Wyjąłem płatki z szafki, po czym odwróciłem się, aby znaleźć miskę, niestety, ktoś stanął przede mną i wcale nie zamierzał się przesunąć, dokładniej to chłopak mniej więcej mojego wzrostu o czarujących brązowych tęczówkach i czarnych włosach. Próbowałem go wyminąć, ale on mądrze zastąpił mi drogę.
- Porozmawiasz ze mną? - zapytał spokojnie, a ja postanowiłem mu odpowiedzieć.
- O czym? - starałem się być opanowanym, jednak moje serce biło zbyt mocno, a ja poczułem, jak zacząłem się rumienić.
- Może na początek co ci się stało? - znowu to pytanie, jednak tym razem zadał je już pewniejszym tonem.
- To chyba nie twoja sprawa, przepuść mnie albo z łaski swojej podaj mi miskę na płatki. - odpowiedziałem zdenerwowany.
Mulat schylił się i wyjął z szafki naczynie, o które wcześniej poprosiłem, a ja niemal wyrwałem mu je z ręki, po czym wsypałem do niego trochę płatków kukurydzianych i zalałem je mlekiem. Usiadłem przy stole i zacząłem konsumować swój posiłek, jednak wcześniej dodałem łyżkę cukru. Krępowałem się czując na sobie wzrok Zayn'a, który usiadł naprzeciwko mnie, aż w końcu nie wytrzymałem i przerwałem jedzenie.
- Mógłbyś się tak na mnie nie patrzeć? To przeszkadza, wiesz? - poinformowałem go.
- Mógłbyś ze mną porozmawiać? To straszne, że nie chcesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie, wiesz? - przedrzeźnił mnie.
Dokończyłem konsumować płatki, po czym wstałem i odstawiłem do zlewu pustą miskę, po czym umyłem ją, a mulat wciąż wpatrywał się we mnie. Jego wzrok przeszywał mnie całego, od stóp do głów, ale nie mogłem na to nic poradzić, starałem się jedynie zachowywać w miarę normalnie. Podszedłem do swojej walizki i zacząłem się pakować.
- Harry, co ty robisz? - zapytał smutno.
Nie odpowiedziałem mu nic, tylko kontynuowałem swoje zajęcie, nie mogłem na niego spojrzeć, mógłbym się jeszcze rozmyślić, a chyba tego nie chciałem, jak miałbym mieszkać z kimś, kogo kocham, a on mnie rani? Tak się nie da..
- Harry, do cholery jasnej! - Zayn wyraźnie się zdenerwował i złapał mnie mocno za nadgarstek przerywając moją czynność, próbowałem się mu wyrwać, ale każdy gwałtowny ruch spowodowałby ból moich żeber.
- Puść mnie, proszę. - zwróciłem się do niego spokojnie, a on spełnił moją prośbę.
I już chciałem ponownie zacząć się pakować, kiedy mulat przybliżył się do mnie na zdecydowanie zbyt bliską odległość. Prawą ręką podniósł mój podbródek do góry, a moje serce zaczęło bić o wiele szybciej niż zazwyczaj, stałem niemal sparaliżowany i czekałem na jego jakikolwiek ruch. Lewą ręką objął moją mnie w pasie, a drugą położył na szyi i przybliżył swoją twarz do mojej, po czym złączył nasze wargi w pocałunku. Przedarł się swoim językiem, przez szereg moich zębów i zaczął penetrować nim wnętrze moich policzków, było to miłe uczucie i nawet oddałem mu ten pocałunek, ale głosy w mojej głowie kłóciły się o to co powinienem zrobić, odsunąć się czy może trwać w tym. Jednak to ten pierwszy przekonał mnie, odepchnąłem od siebie Malik'a.
- Co ty odpierdalasz, masz narzeczoną idioto, a ja nie mam zamiaru być twoją zabawką, za kogo ty się uważasz co? Myślisz, że jesteś jakimś bogiem seksu, któremu ulegnie każdy i każda? O nie, nie będę twoją marionetką, spierdalaj ode mnie. - wydarłem się na niego.
- Harry, ja wiem.. Cholera wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale spodobało mi się to... Naprawdę. Po za tym, nie jestem już z Perrie... - odpowiedział i wydawało mi się, że był szczery... Ale jakie to miało znaczenie? Wyrzucił mnie z domu, żeby móc się z nią przespać, nie zasługuje na szansę u mnie.
- Myślisz, że ci uwierzę? Błagam. - zaśmiałem się. - A jeśli o Perrie chodzi, twoja strata. Przykro mi, wyprowadzam się. - oznajmiłem mu i zapiąłem walizki, po czym wyszedłem z domu, rzucając ciche 'cześć'.
Przez całą drogę do hotelu zastanawiałem się nad słowami mulata, a co jeśli mu naprawdę spodobał się nasz pocałunek?
________
Cześć :).
No więc mamy 5, nie wiem, jakoś nie jestem do niej przekonana, chyba za mało akcji itd. Postaram się poprawić w 6, obiecuję.
Za błędy przepraszam, ale miałam taką barierę twórczą, że naprawdę, siadałam do tego rozdziału chyba z milion razy i nie mogłam skleić jednego w miarę normalnego zdania, to było straszne O.o.
Jeśli chodzi o kolejny rozdział to możecie spodziewać się go pod koniec tygodnia o ile dam radę pogodzić szkołę z pisaniem, bo już się zaczęło. Rzygam nią dosłownie ;/. Nawet fakt, że nie jestem jedyna nie poprawia mi humoru.. :|.
Dziękuję za wszystkie komentarze i proszę o więcej, bo naprawdę ryjek się cieszy, jak się je czyta :D. Wystarczy nawet, jak napiszecie fajne, nie fajne, ale dajcie znak, że przeczytaliście :).
Więc, do następnego, bye! :3.

12 komentarzy:

  1. Pierdolisz głupoty! Jest cudowny. A Malik, zdecydowałby się do cholery no! Harry, biedactwo .. :(
    eh , czekam na kolejny.
    Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie na blog:
      http://wszystkotrwadopokisamtegochcesz.blogspot.com/

      Usuń
  2. Bzdury ! Jest cudowny. Ta akcja Malika... Gały na wierzch mi wyszły. Biedaczek z Harrego...
    Przepraszam że dawno nie zaglądałam, teraz to nadrobię ! Obiecuje !
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: Nowy, wpadniesz ? http://existsonlyforyou.blogspot.com/2012/09/rozdzia-3.html

      Usuń
  3. 1. Harry dobrze zrobił, że odtrącił Zayn'a chociaż było to dla niego z pewnością trudne. Móże wmawiać Zayn'owi, że nie jest bogiem seksu, ale z pewnością go za takiego uważa.
    2. Zayn jest głupi, że po jednym pocałunku zarwał zaręczyny ze swoją dziewczyną. Kurde, przecież jak byli wcześniej ze sobą to musieli się kochać. A tu proszę. Jeden pocałunek z Hazzą, który jest nowością na mulata i koniec jego szczęśliwego związku. A co jeśli to była tylko taka chwilowa fascynacja?
    3. Podziwiam również Harry'ego, że dosyć długo wytrzymał ignorując chłopaka :P
    Dreamer.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm , Bóg seksu . :D fajnie brzmi . haha .
    Nie no eju noooo , niech się nie wyprowadza . !;((
    No fakt że Malik zachowuje się jak świnia i pokurwieniec ( za przeproszeniem xd ) i Perrie . pfff , nie mam siły do nich . Ale niech się nie wyprowadza:(
    Biedy Harry , dwa żebra i on mógł wstać ?? !! Szkoda mi go , tak się męczy .
    Rozdział pokurwisty i wyjebisty w kosmos .:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kumam go (Malika) niech zapier..papier do Stylesa przecież w takim stanie może mu się coś stać!

    Rozdział jak zawsze super :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no... Niech Hazza się nie wyprowadza ! Zayn zachował się jak skórwiel ale ja to rozumiem. Mam wrażenie, że ten pocałunek naprawdę mu się podobał a wtedy poprosił Harrego by dał mu czas z Perrie ( szmaty nie nwidze jej) bo chciał sprawdzić czy także poczuje tak zwane iskierki razem z nią. No i Zayn także od razu powinien pobiec za Harrym i go przepraszać.
    Ale powiem jedno Zajebiste opowiadanie.... Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. I jeden, i drugi mnie wkurzył. xD No bo Harry nie musiał tak ostro, ja rozumiem, że jego serduszko cierpni, ale no bez przesady. Znaczy się już mówiłam, że to przez moją miłość do tego Zarry'ego. Ale patrząc z jego perspektywy to normalne zachowanie. Nie zjebałaś rozdziału i nawet tak nie myśl, bo coś Ci zrobię, zobaczysz. A teraz pisz kolejny, bo ja jestem ciekawa, co dalej będzie. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuuu . Jesteś naprawdę genialna <3
    CZEŚĆ, PA :*
    Paulinka.

    OdpowiedzUsuń
  9. OMFG. o.o kłaniam się nisko, czapką do podłogi. ( pff, nie mam czapki, ale sobie kupię. XD ) WIELKI RESPECT DLA CIEBIE BEJBE.
    brakuje mi słów, żeby opisać tą sytuację. Harry to taki bunt-uke, zaczynam go lubić. uhuhuhuhu. <3
    od razu możesz mi wpierdolić, za to, że mam takie tyły.

    OdpowiedzUsuń
  10. co ty, jak za mało akcji?! -,- zajebiste jest :D uhuhu ciekawe co bedzie dalej :D <3

    OdpowiedzUsuń