- Dziękuję.- uśmiechnąłem się do niej i zniknąłem za drzwiami swojego pokoju.
Nalałem sobie kieliszek wódki, po czym zacząłem szukać jakiegoś filmu w telewizji. Na widok tytułu 'Rytuał' lecącym na kanale ósmym, prawie zakrztusiłem się napojem.
- Cóż, skoro nie miałem okazji, żeby obejrzeć go do końca w towarzystwie mulata, to należy to uczynić samemu. - powiedziałem sam do siebie i odłożyłem pilot obok pełnej jeszcze butelki.
Oglądanie początku przyszło mi nadzwyczaj łatwo, może dlatego, że wiedziałem już co się wydarzy, a może było to spowodowane kilkoma kieliszkami, które zdążyłem już wypić. Ciężko było bez żadnego soku, ale dałem radę i po połowie filmu, butelka była już tylko do połowy pełna, a cała akcja dziejąca się na ekranie zaczęła mnie śmieszyć, po prostu siedziałem, piłem i śmiałem się wniebogłosy z tego co widzę. W końcu byłem tak bardzo nawalony, że nie wiedząc kiedy zasnąłem.
~~
Pół niedzieli spędziłem w pokoju hotelowym i leczyłem kaca, nigdy nie miałem dobrej głowy do picia, więc nie wyglądałem zbyt dobrze. Po 15 postanowiłem zrobić sobie krótki spacer, zwiedziłem okolicę ze słuchawkami w uszach, a po dwugodzinnym chodzeniu bez celu po Londynie, wróciłem do hotelu, gdzie położyłem się spać.
Rano obudził mnie mój budzik, więc wstałem ogarnąłem się i wyruszyłem do pracy, po drodze kupiłem sobie kawę i słodką bułkę, ponieważ zrobiłem się trochę głodny. Od progu przywitała mnie Charlotte, wręczając mi stos kopert, w większości były to bzdury, które i tak olewałem.
- A gdzie zgubiłeś Zayn'a? - zapytała się mnie, kiedy już miałem odchodzić.
- Dojedzie później. - uśmiechnąłem się do niej i jak nie ja, poszedłem do góry schodami.
Jej pytanie niewątpliwie zbiło mnie z tropu, nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, ale wydało mi się, że całkiem dobrze wyszedłem z tej sytuacji.
Usiadłem za biurkiem i zacząłem robić to, co powinienem, do czasu, kiedy mulat wtargnął do naszego wspólnego miejsca pracy. Na wejściu przywitał mnie szczerym uśmiechem i cichym 'hej' i chociaż najchętniej przytuliłbym go do siebie, to odpowiedziałem mu jedynie 'cześć', starając się nie spojrzeć na niego nawet kątem oka. Zajął miejsce przy swoim komputerze i ze skupieniem zaczął pisać swój artykuł, o którym wcześniej tyle rozmawialiśmy. Aż chciałoby się powiedzieć 'serio, przecież mówiłeś, że Ci zależy, a teraz mnie, jakby nie patrzeć ignorujesz?' Boże, co za zrządzenie losu. Przewróciłem oczami i starałem się skupić na swoim zajęciu, co przychodziło mi naprawdę bardzo trudno, bo każde westchnięcie Malik'a przykuwało moją uwagę. Całe szczęście kilka minut później siedziałem już pochłonięty opisywaniem bohatera, którym był jakiś dwunastolatek, który uratował swoją rodzinę, dzwoniąc w czasie pożaru po odpowiednie służby, niestety wcześniej czy później, mój spokój musiał zostać naruszony. Do naszego biura, bez żadnego pukania, wtargnęła przepiękna niebieskooka blondynka, która od razu zawiesiła się na barkach Zayn'a. Tak, to była Perrie. Wytrzeszczyłem oczy, nie mogąc uwierzyć w to co widzę, przecież oni ponoć zerwali, więc dlaczego Edwards całuje chłopaka w policzek, mówiąc jak bardzo się za nim stęskniła? Powody były dwa albo Zayn mnie oszukał albo dziewczyna jest jakąś psycholką, która nie rozumie słowa 'koniec' i szczerze mówiąc bardziej wierzyłem w tą pierwszą. Czułem jak moje poliki płoną, a w żołądek przewraca się w moim brzuchu. Nie mówiąc nic, po prostu wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na zewnątrz, po drodze ignorując wszystkie głosy skierowane do mnie. Malik po raz kolejny zrobił ze mnie kretyna i czemu mnie to w zasadzie nie dziwi, co? To chuj patrzący tylko na swoje uczucia. Wybiegłem z budynku i podążyłem do najbliższego parku, zatrzymałem się jedynie w kiosku i kupiłem paczkę fajek, po czym siadając na ławce odpaliłem jednego papierosa, wciąż nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Karciłem siebie w myślach, za swoją naiwność, za całe te gówno, w które się wpakowałem i mimo, że teraz powinienem zostać niewzruszony, to widok ich razem wywołał u mnie taką, a nie inną reakcję. Tak, to jest, kiedy na kimś zależy Ci za bardzo, a mi niewątpliwie zależało. 'Styles ogarnij dupę, bądź silny' po kilkunastu minutach uświadamiania sobie, że właśnie to należy zrobić, wstałem i jak gdyby nigdy nic wróciłem do biura. Z uśmiechem na twarzy odpowiadałem każdemu, który się do mnie zwrócił.
- Harry! - usłyszałem za sobą, więc trochę zwalniając, odwróciłem się, czego zaraz pożałowałem, bo idąca z naprzeciwka Clarie, która trzymała w ręku kubek gorącej kawy, wpadła na mnie, wylewając jego zawartość na moją bluzkę.
- Boże, Harry, przepraszam! - przejęła się i zaraz stała przede mną ze ścierkami papierowymi, którymi mnie wycierała.
- Nic się nie stało. - wysiliłem się na uśmiech, chociaż wcale mi do niego nie było. - Naprawdę, nie przejmuj się. Pójdę do łazienki. - zwróciłem się do niej i ruszyłem w stronę toalety.
Zdjąłem moją białą koszulkę i chcąc ją uratować zamoczyłem ją w wodzie, ale niestety, nadawała się ona jedynie do wyrzucenia. Cóż, mówi się trudno. Wyszedłem z łazienki i z nagim torsem podążyłem do mojego i Malik'a biura, widząc mnie od razu poderwał się z krzesła, chociaż kiedy zobaczył, że nie mam górnej części garderoby, jakby się zawstydził.
- Gdzie twoja koszulka? - zapytał.
- Gdzie twoja Perrie, z którą rzekomo zerwałeś? - nie mogłem się powstrzymać, aby tego nie powiedzieć i spojrzałem na niego z pogardą.
- Styles to nie tak, jak myślisz, naprawdę. - zaczął, ale nie dane było mu skończyć.
- Błagam, nie tłumacz się, nie powinieneś. - uśmiechnąłem się i usiadłem za biurkiem.
- Proszę Cię wysłuchaj mnie, wytłumaczę Ci to, ona po prostu...
- Jezu, Malik, skończ. Rozumiesz? Skończ. Nie chcę tego słuchać. - chciałem coś jeszcze dodać, ale do naszego biura wparowała Clarie.
Super, jeszcze jej tutaj brakowało. Dziewczyna w ramach przeprosin zaprosiła mnie na kolację, dzisiaj wieczorem. Z początku nie byłem pewny co mam odpowiedzieć, kolacja z szefową, która na dodatek na mnie leci? Nie zapowiadało się zbyt ciekawie, ale chcąc dokonać pewnego rodzaju zemsty na Zayn'ie zgodziłem się i umówiłem z Clarie na 19. Uśmiechnięty od ucha do ucha usiadłem na krześle i zacząłem pisać swój artykuł.
- Masz, ubierz się, rozpraszasz mnie. - zwrócił się do mnie mulat i rzucił w moim kierunku czerwono niebieską koszulę w kratę i tutaj coś jakby we mnie pękło.
Naprawdę, miałem założyć jego koszulę? Po chwili bicia się z myślami, jednak ubrałem ją, ponieważ świecenie swoim ciałem na lewo i prawo nie wydawało mi się wcale fajne, a przede wszystkim zaczęło robić mi się zimno. Rzuciłem do Malik'a jedynie, krótkie 'dziękuję' i wróciłem do pracy, wcześniej wciągając zapach, który pozostał na ubraniu. Dalej to samo, czekolada...
- Harry! - usłyszałem za sobą, więc trochę zwalniając, odwróciłem się, czego zaraz pożałowałem, bo idąca z naprzeciwka Clarie, która trzymała w ręku kubek gorącej kawy, wpadła na mnie, wylewając jego zawartość na moją bluzkę.
- Boże, Harry, przepraszam! - przejęła się i zaraz stała przede mną ze ścierkami papierowymi, którymi mnie wycierała.
- Nic się nie stało. - wysiliłem się na uśmiech, chociaż wcale mi do niego nie było. - Naprawdę, nie przejmuj się. Pójdę do łazienki. - zwróciłem się do niej i ruszyłem w stronę toalety.
Zdjąłem moją białą koszulkę i chcąc ją uratować zamoczyłem ją w wodzie, ale niestety, nadawała się ona jedynie do wyrzucenia. Cóż, mówi się trudno. Wyszedłem z łazienki i z nagim torsem podążyłem do mojego i Malik'a biura, widząc mnie od razu poderwał się z krzesła, chociaż kiedy zobaczył, że nie mam górnej części garderoby, jakby się zawstydził.
- Gdzie twoja koszulka? - zapytał.
- Gdzie twoja Perrie, z którą rzekomo zerwałeś? - nie mogłem się powstrzymać, aby tego nie powiedzieć i spojrzałem na niego z pogardą.
- Styles to nie tak, jak myślisz, naprawdę. - zaczął, ale nie dane było mu skończyć.
- Błagam, nie tłumacz się, nie powinieneś. - uśmiechnąłem się i usiadłem za biurkiem.
- Proszę Cię wysłuchaj mnie, wytłumaczę Ci to, ona po prostu...
- Jezu, Malik, skończ. Rozumiesz? Skończ. Nie chcę tego słuchać. - chciałem coś jeszcze dodać, ale do naszego biura wparowała Clarie.
Super, jeszcze jej tutaj brakowało. Dziewczyna w ramach przeprosin zaprosiła mnie na kolację, dzisiaj wieczorem. Z początku nie byłem pewny co mam odpowiedzieć, kolacja z szefową, która na dodatek na mnie leci? Nie zapowiadało się zbyt ciekawie, ale chcąc dokonać pewnego rodzaju zemsty na Zayn'ie zgodziłem się i umówiłem z Clarie na 19. Uśmiechnięty od ucha do ucha usiadłem na krześle i zacząłem pisać swój artykuł.
- Masz, ubierz się, rozpraszasz mnie. - zwrócił się do mnie mulat i rzucił w moim kierunku czerwono niebieską koszulę w kratę i tutaj coś jakby we mnie pękło.
Naprawdę, miałem założyć jego koszulę? Po chwili bicia się z myślami, jednak ubrałem ją, ponieważ świecenie swoim ciałem na lewo i prawo nie wydawało mi się wcale fajne, a przede wszystkim zaczęło robić mi się zimno. Rzuciłem do Malik'a jedynie, krótkie 'dziękuję' i wróciłem do pracy, wcześniej wciągając zapach, który pozostał na ubraniu. Dalej to samo, czekolada...
~~
Smoking, niezbyt widziałem siebie w nim, ale wypadało jakoś wyglądać na spotkaniu z szefową. Wyperfumowałem się i prawie byłem gotowy, kiedy niespodziewanie po pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Spojrzałem na zegarek, była 18:50, to pewnie Clarie, więc krzycząc po drodze, że już idę, doszedłem do drzwi i otworzyłem je. Ku mojemu zaskoczeniu przede mną nie stała wysoka szatynka o przepięknym kształcie figury, lecz mniej więcej mojego wzrostu chłopak o brązowych tęczówkach i czarnych włosach, na których pojawiło się jedno blond pasemko. Bez słowa wszedł do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi na klucz podszedł do mnie bliżej.
- Możemy pogadać? - zapytał cichutko, na tyle, że dostrzegłem w tym coś pociągającego i moje nogi zrobiły się, jak z waty.
- Śpieszę się. - odpowiedziałem głośniej, po czym ogarniając swoje emocje odwróciłem się i zacząłem iść do salonu.
Po chwili poczułem na swoim nadgarstku dotyk mulata, który szybko przygwoździł mnie do ściany i bez wahania wpił się w moje usta.
________
Na początek PRZEPRASZAM, po pierwsze, że rozdział jest tak późno, ale zrozumcie, szkoła, głowa, problemy, jeszcze jestem przeziębiona ;|. A po drugie to, że kończę w takim momencie i, że to wszystko jest takie pogmatwane xD.
Miałam się poprawić, ale nie wiem czy mi to do końca wyszło...
Od dzisiaj mam minus jeden obowiązek, więc więcej czasu na pisanie łołołoło ;D. No i ogółem to JARAM SIĘ LWWY !!!!!!!!! :3. Wiem, że minęło już trochę czasu od premiery, no, ale nie miałam okazji się z wami pojarać tym xD. Najlepszy moment to, jak Hazza skacze na trampolinie z bananem między nogami, jak to zobaczyłam to od razu śpiewałam 'I'm banana, I'm banana' haha, rozwalił mnie tym :D. Malik w mokrej koszulce *________________* *le ja umieram* i chyba na ten temat nie muszę nic dodawać. Nialler, moim zdaniem w tym teledysku jest fchuj przeprzesłodki ♥. Lou, jak popierdziela tym dżipem, to też lałam :D . I Liam, jak strzelił gola, to zrobił taką fajną minę, mi się mega spodobała :3.
+ Słyszeliście o dziewczynie, która dała Louis'owi balonik z napisem 'I ship this bullshit'? Nie wiem, jak wy, ale ja jestem z niej max dumna <3.
+ Nowy pojawi się... Nie wiem, kiedy, ale postaram się szybko :D. Kontakt ze mną, gadu: 8393874 , ask: http://ask.fm/SwaggieLilly :) xx.
Much Love x