czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 15.

Spojrzałem na zegarek, było jeszcze wcześnie, ale wiedziałem, że 22 nadejdzie szybciej niżeli bym tego chciał. Przeczesałem rękoma po moich włosach i starając zachowywać się naturalnie, poszedłem do mojego chłopaka. Cała kąpiel przebiegła dość przyjemnie, jednak w głowie miałem tylko jedną myśl i nietrudno zgadnąć jaką. Co Clarie chciała tym osiągnąć, co chciała osiągnąć wyciągając na zewnątrz stare brudy? Niestety obawiałem się tylko jednego, będzie chciała mojego chłopaka. Jakimś cudem w wannie obeszło się bez bliższego stosunku, ale Styles na pewno zauważył, że coś jest nie tak, mimo to nie pytał, za co mu w duchu bardzo dziękowałem. Sam jeszcze dokładnie nie wiedziałem pod jakim pretekstem wyjdę dzisiaj z domu, ale musiałem coś wymyślić.
Po kąpieli zdecydowaliśmy się na wspólne oglądanie filmów, co było dla mnie męczące, nie skupiałem się na tym co leciało w telewizorze, tylko prowadziłem wewnętrzny monolog, który bardziej przypominał użalanie się nad tym co zapewne się wydarzy. Nie mogłem pozwolić sobie na stratę mojego loczka, nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego, za bardzo go kochałem, żeby dać jakiejś wrednej babie, dać nas rozłączyć. Jeżeli tylko Clarie będzie chciała, abym się z nim rozstał po prostu ją wyśmieje, a przeszłości się wyprę.
Równo o 21:30 poinformowałem Harry'ego, że idę do sklepu po piwa. Z początku chciał iść ze mną, ale przekonałem go, że sam dam sobie radę z sześciopakiem i, że zaraz wrócę. Tymczasem czym prędzej wsiadłem do samochodu i najszybciej jak potrafiłem dojechałem na miejsce. Wysiadając z samochodu zimne powietrze podziałało na mnie, jak zbawienie. Skutecznie mnie rozbudziło i sprawiło, że zdenerwowanie trochę ustąpiło. Co takiego w końcu może się zdarzyć? Dam sobie radę, zawsze daję. Wszedłem do środka, pojechałem windą do góry i pewny siebie przeszedłem przez próg gabinetu mojej szefowej, znienawidzonej szefowej.
- Co masz mi do powiedzenia? - warknąłem na nią nie czekając na śmieszne powitanie, które i tak by nie nastąpiło.
- Witaj Zayn, ciebie także miło widzieć. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy obracając się na fotelu w moim kierunku, wcześniej bowiem, była skierowana twarzą do okna. - Co u Harry'ego, wszystko w porządku? - kontynuowała swoją grę.
- Póki co świetnie. Możemy przejść do rzeczy? Śpieszę się, zostawiłem go w domu wpół gołego. - uśmiechnąłem się do niej zwycięsko, skoro tak chce się bawić, proszę bardzo, ja także mogę być zimnym, podłym draniem, a nawet łatwiej mi zrobić to, niżeli udawać miłego. Fakt, że skłamałem wcale nie wywołał u mnie wyrzutów sumienia, to tylko niewinne kłamstewko.
- Obawiam się, że kiedy dowie się wszystkiego o tobie, już więcej nie zobaczysz go wpół gołego. - zachichotała złośliwie, a ja musiałem naprawdę bardzo się postarać, aby jej nie uderzyć, jak można być tak zadufaną w sobie szmatą?! I jakim cudem dwa miesiące temu uważałem ją za bardzo miłą i pomocną osobę. Sam sobie się dziwiłem, że można aż tak bardzo pomylić się w stosunku do drugiej osoby. - Ale masz rację, do rzeczy. - zaczęła wyrywając mnie z zamyślenia. - Nie chodzi mi o to, żeby rozbić wasz związek, choć w zasadzie mogłabym na tym skorzystać, wiesz może czy Harry gustuje w szatynkach? - złośliwy uśmiech po raz kolejny zdobił jej twarz.
- Sądzę, że woli brunetów. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Och, nie ważne. - kontynuowała. - W każdym bądź razie chyba nie muszę ci mówić, że wiem o wszystkim, prawda? - zapytała, a w dowodzie jej wiedzy na mój temat rzuciła plik zdjęć na stół. Spojrzałem na nią gniewnym wzrokiem i naprawdę miałem ochotę ją uderzyć i gdyby nie fakt, że to kobieta, już dawno sprawiłbym, że mój wróg leżałby z rozwaloną szczęką na ziemi. - Prawda? - zapytała triumfalnie.
- Tak. - wycedziłem wciąż na nią patrząc. - Czego chcesz?
- Chcę abyś powiedział o wszystkim Harry'emu, albo ty to zrobisz, albo ja to zrobię. Nie masz żadnego prawa go oszukiwać. Wolę, żeby sam cię znienawidził, niżeli miałby to robić z mojej winy, po za tym, po wszystkim za pewne rzuci mi się w ramiona. - powiedziała rozmarzona, jezu, czy można być bardziej żałosnym?
Bez słowa zagarnąłem zdjęcia leżące na jej biurku i wyszedłem z pomieszczenia. Wściekły opuściłem progi tego nieszczęsnego budynku. Jak ja mam to powiedzieć Styles'owi? Znienawidzi mnie. Będzie się mną brzydził, tak jak to robię ja. Nigdy więcej nie będzie miał na mnie ochoty. Nie będzie czuł do mnie tego pociągu. Nigdy więcej nie spojrzy na mnie tak, jak dotychczas.. Z pożądaniem wypisanym na twarzy... Za każdym razem będzie wyobrażał sobie jedną z tych obrzydliwych sytuacji... Znowu mnie zostawi... Nie, nie może tego zrobić.. Nie dałbym rady bez niego.
Wsiadłem do samochodu gdzie przez bezsilność pozwoliłem sobie na chwilę słabości. Siedziałem z rękoma na kierownicy i płakałem, wręcz zanosiłem się szlochem. Nie mogłem go znowu stracić, po prostu nie mogłem...
Po pięciu, może dziesięciu minutach, wziąłem się w garść i pojechałem do domu po drodze zahaczając spożywczy, gdzie kupiłem wino zamiast piw, na które nie miałem ochoty. Spojrzałem ostatni raz w lusterko i poprawiłem swoje włosy, aby nie dać Harry'emu żadnych podstaw do martwienia się, wyszedłem z auta i powędrowałem do domu. Przed wejściem do środka wziąłem duży łyk powietrza i dopiero po tym nacisnąłem klamkę. Krzycząc radosne 'wróciłem', zdjąłem płaszcz i powiesiłem go na wieszaku, a następnie pozbyłem się butów, które poprawiłem, tak, aby nie stały na środku korytarza. Potem trzymając w ręku butelkę wina wszedłem do salonu, w którym na kanapie dostrzegłem Styles'a.
- Kupiłem wino, pomyślałem, że może zrobimy sobie uroczystą kolację, co myślisz? - powiedziałem do niego kładąc butelkę na stole. Dopiero teraz miałem okazję spojrzeć dokładnie na mojego chłopaka, który patrzył przed siebie nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Zaniepokojony podszedłem bliżej niego, czyżby ta szmata coś mu nagadała?! - Harry, słońce, wszystko w porządku? - zapytałem zajmując miejsce obok niego. - Hej, Styles, jesteś tutaj? - ponowiłem swoje pytanie, ponieważ przez kilka minut odpowiadała mi głucha cisza.
Kiedy chłopak nie odpowiedział na moje kolejne pytania, naprawdę się przeraziłem. Siedział spoglądając w jednym kierunku, jakby w transie. Ona musiała mu coś powiedzieć, nie widziałem innego wytłumaczenia jego teraźniejszego zachowania. Już zamierzałem się tłumaczyć, kiedy moje oczy powędrowały w tym samym kierunku, w które spoglądały jego. Zauważyłem kopertę, zaadresowaną do niego. Poznałem ją... Doskonale znałem to pismo.

~Harry
Nie mogłem w to uwierzyć. Jak mogłem doprowadzić do takiej sytuacji. Jak coś takiego on mógł pomyśleć... Zrobić... To, co niedawno przeczytałem, to było za wiele.
- Harry... Ja.. - zaczął Zayn.
- Przepraszam. - powiedziałem do niego ignorując jego słowa. Obróciłem się tak, aby na niego spojrzeć. - Dlaczego? - zapytałem i byłem Malik'owi wdzięczny, że nie musiałem uściślać swojego pytania.
- Kiedy odszedłeś.. Ja myślałem... - jąkał się. - Myślałem, że nie wrócisz, że zostawisz mnie samego, a ja... Ja bez ciebie jestem nikim. Nie potrafiłbym żyć bez ciebie... Przepraszam. - powiedział, a kilka łez spłynęło po jego policzku, podczas kiedy ja przyglądałem mu się. Był dla mnie najważniejszy, a myśl, że to przeze mnie myślał o takim rozwiązaniu, była wręcz nie do zniesienia. - Byłem niemal pewny, że do mnie nie wrócisz... Wcześniej moje kłamstwa, a później wieść, że idziesz z Clarie na randkę.. Nie mogłem tego znieść. - dodał szlochając.
- Przepraszam. - wyszeptałem. - Wiesz, że Cię kocham. Ja po prostu potrzebowałem czasu...
- Zostawiając mnie, zabiłeś jakąś część mnie... Te kilka dni.. To było najgorsze kilka dni w moim życiu... Tak bardzo za tobą tęskniłem. - on również szeptał.
Bez słowa przytuliłem go do siebie siadając na nim okrakiem. Mocno wtulił się w moją klatkę piersiową, prawie pozbawiając mnie tchu.
- Nigdy więcej cię nie zostawię. - szepnąłem mu do ucha. - Obiecuję.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem.. - przytulił mnie do siebie mocniej.
Siedzieliśmy tak przez pewien czas przytulając się i płacząc. Byłem na siebie zły, że dopuściłem do takiej sytuacji, że zostawiłem go samego, mimo, że miałem ku temu powody, że nie sprawdziłem co u niego, że nie zorientowałem się, że jest w tak fatalnym stanie. Nie mogłem uwierzyć, że Zayn, osoba, którą uważałem za jedną z najsilniejszych osób w całym moim życiu jest taka krucha, że tak łatwo go złamać.. I mimo, że rozumiałem również siebie, to sądzę, że poczucie winy pozostanie w mojej głowie na bardzo długi czas.
Kiedy po kilku bardzo długich minutach nasze szlochy ustały, odsunąłem się odrobinkę od Malik'a i wziąłem jego twarz w moje dłonie.
- Obiecaj mi, że już więcej tego nie zrobisz. Obiecaj mi, że nigdy więcej nie będziesz myślał o śmierci. - poprosiłem patrząc w jego przepiękne czekoladowe oczy.
- A ty obiecaj mi, że nie zostawisz mnie już więcej. - powiedział z łamiącym się głosem.
- Kochanie, nie ważne co się stanie, nie ważne jak bardzo będzie źle, nigdy cię nie zostawię, rozumiesz? Nigdy. Kocham cię, zawsze będę, nie zapominaj o tym. - szepnąłem, a kciukiem wytarłem jego mokre od łez policzki. - Kocham cię. - powtórzyłem.
- Obiecuję. - odpowiedział i musnął ustami moje wargi. - Kocham cię. - szepnął poprawiając moje loki, które spadły na moje czoło. - Zawsze będę. - wtulił się we mnie, a ja w niego i wcale nie zamierzałem szybko wyswobadzać się z tego uścisku.
Przed oczami znowu stanął mi moment, w którym znalazłem owy list. Chciałem dzisiaj spędzić romantyczny wieczór w towarzystwie Malik'a. Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale postanowiłem na niego nie naciskać, jeżeli będzie gotowy to uchyli mi rąbka tajemnicy, nie zamierzałem robić niczego na siłę, a dzisiejszym wieczorem chciałem, żeby się zrelaksował. Przygotowałem świece, kolację, która czekała już gotowa w piekarniku. Brakowało mi jedynie prezerwatyw i w tym celu poszedłem sprawdzić szafkę nocną w sypialni. Nie znalazłem tam tego, czego szukałem, ale znalazłem list. Nie otwierałbym go gdyby nie fakt, że był zaadresowany do mnie. Na środku widniał napis Harry, a pismo bez wątpienia należało do mojego chłopaka. Z początku pomyślałem, że to jakaś wskazówka, może to on chciał mi dzisiaj zrobić niespodziankę, że gramy w jakąś grę, ale kiedy zacząłem czytać owy list, szybko dotarło do mnie co to jest. Było to pożegnanie, w którym mieściły się nasze pierwsze momenty opisane z perspektywy Malik'a, to jak bardzo się mną zauroczył już od pierwszego spotkania na lotnisku, jak starał się opanować swoje emocje i nie dopuszczać myśli, że mógłby coś czuć do mężczyzny, jak podle się czuł wypraszając mnie z mieszkania, kiedy on został sam z Perrie, jak zabolał go widok mnie pobitego, jak przeżywał moją wyprowadzkę, jak czuł się tracąc mnie. Czytając to, siedziałem na łóżku, a po moich polikach leciał strumień łez. Nie mogłem uwierzyć, że on naprawdę myślał o samobójstwie. Kilka zdań na końcu po prostu zmiotło mnie z powierzchni ziemi, tym samym zdałem sobie sprawę, jak ważny dla mnie jest Zayn Malik.
Wiem, że dużo rzeczy schrzaniłem i to tylko i wyłącznie moja wina, jednak mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, że będziesz przychodził na mój grób, a w głowie będą tylko te lepsze wspomnienia mojej osoby. Nie zapominaj, że Cię kocham, zawsze będę, niezależnie od tego gdzie będę.
Na zawsze Twój, Zayn.
________
Witajcie moi Kochani :). 
Mam nadzieję, że Święta Bożego Narodzenia minęły Wam w miłej i rodzinnej atmosferze, że Mikołaj był bogaty i, że to były jedne z lepszych świąt w Waszym życiu. 
Mam nadzieję, również, że rozdział 15 chociaż odrobinę przypadł Wam do gustu, starałam się, żeby był jak najlepszy, bo coś krucho ostatnio jest chyba z zainteresowaniem odnośnie tego bloga, komentarzy z rozdziału jest coraz mniej, co mnie martwi... Ten blog jest dla mnie niezmiernie ważny i chciałabym, aby zaciekawił jak najwięcej osób. Nie mniej jednak, jeżeli ktoś tutaj był i przeczytał rozdział, to byłabym bardzo wdzięczna za pozostawienie jakiegoś komentarza, może to być kropka, może wykrzyknik, cokolwiek, tylko żeby zasygnalizować swoją obecność, a mi dać tym energię do pisania kolejnych rozdziałów. Możecie zrobić to dla mnie? :). 
Na sam koniec chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze w 2013 roku, żebyście postawili sobie cele i dochodzili do nich, żeby ten nadchodzący rok, był rokiem lepszym od 2012 i żeby na Waszych twarzach zawsze gościł uśmiech, a problemów było jak najmniej. Żebyście doświadczyli tej pięknej, szczerej, prawdziwej miłości, a przyjaźnie, które zawarliście, niech będą tylko i wyłącznie mocniejsze i trwalsze :). I oczywiście niezapomnianych wrażeń po sylwestrze! :D. ( Tylko spokojnie tam z alkoholem xd).
Jak zawsze się rozpisałam, ale teraz już kończę, mam nadzieję, że skomentujecie, a jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować to mój numer gadu: 8393874, zawsze odpiszę każdemu :)).
Do rozdziału 16! <3.

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 14.

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które nie dawały za wygraną w pojedynku z roletami. Leniwie otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Obok mnie siedział Zayn z tacą na kolanach, wpatrywał się we mnie swoimi niebiańskimi oczami. Uśmiechnąłem się lekko w jego kierunku i podniosłem się z łóżka.
- Hej. - szepnął ledwo dosłyszalnie.
- Cześć. - powiedziałem głośniej, chcąc ożywić trochę atmosferę.
- Zrobiłem Ci śniadanie. - wzrok spuścił w dół, a moje oczy powędrowały w tym samym kierunku, patrząc na naleśniki z bitą śmietaną od razu zaburczało mi w brzuchu, na co usłyszałem cichy chichot Malika. - Smacznego. - przysunął tacę bliżej mnie.
- Dziękuję. - chwyciłem swoje śniadanie i nie czekając ani chwili dłużej, zacząłem zajadać się przepysznymi naleśnikami.
Przez cały czas mojej konsumpcji Zayn nie spuszczał ze mnie wzroku, co trochę mnie peszyło, to niezręczne. Jednak nie miałem odwagi poskarżyć się, w końcu przygotował dla mnie śniadanie, pierwszy raz ktokolwiek przyniósł mi śniadanie do łóżka... Moje wspomnienia z tym na pewno będą pozytywne. Kiedy opróżniłem talerz, w podziękowaniu pocałowałem Zayn'a. Pocałunek, który miał być zaledwie muśnięciem ust, przeciągnął się. Niespodziewanie leżałem przygwożdżony do łóżka ciałem mulata, a jego nabrzmiały członek napierał na mojego, skutecznie stawiając go do pionu. Zjeżdżając niżej, muskał moją nagą klatkę piersiową, jedną ręką zdjął prześcieradło, którym owinąłem swoje przyrodzenie i nie czekając wziął do buzi mojego penisa, delikatnie ssąc jego trzon, masował moje jądra. Językiem przesunął wzdłuż całej jego długości. Mój oddech był wyraźnie przyśpieszony, serce łomotało jak szalone. Ręce położyłem na jego idealnie ułożonej fryzurze.
- Zabierz je. - warknął przerywając swoją czynność. - Chyba, że mam przestać. - dodał wyraźnie drażniąc się ze mną.
Nie mówiąc nic zdjąłem ręce z jego włosów i chwyciłem się poręczy łóżka. Nie mogłem pozwolić sobie, żeby przerwał, to było zbyt dobre uczucie, aby przez własną głupotę z tego zrezygnować. Malik kontynuował swoje zadanie, doprowadzając mnie do obłędu, wiłem się po łóżku z podniecenia, a kiedy Zayn chwycił moje pośladki do góry i mój członek znalazł się w jego gardle, nie wytrzymałem i z głośnym krzykiem doszedłem mu w ustach. Ten tylko połknął zawartość, wywołując u mnie zachwyt, nie jestem pewien czy zrobiłbym to samo, prawdopodobnie zwymiotowałbym wszystko. Pocałował czubek mojego penisa, a następnie moje czoło.
- Zbieraj się, mam dla Ciebie niespodziankę. - szepnął mi do ucha tak zmysłowo, że zapragnąłem go więcej, jednak zanim zdążyłem zrobić cokolwiek zostałem w pokoju sam.
Wziąłem głęboki, uspokajający oddech i udałem się do łazienki, nago przeszedłem przez salon, w którym na kanapie siedział Malik oglądając poranne wiadomości. Gdybym nie wiedział co przed chwilą robiliśmy w życiu nie wpadłbym na pomysł, że właśnie zrobił komuś laskę. Kiedy znalazłem się w łazience, wziąłem szybki orzeźwiający prysznic, umyłem zęby, wysuszyłem włosy, po czym nałożyłem na swoje biodra ręcznik i wyszedłem znaleźć jakieś ciuchy na dzisiaj. Zdecydowałem się na czarne dżinsowe spodnie i szary sweter. Przebrałem się i usiadłem obok Malik'a całując go w policzek. Bez słowa wstał z kanapy, co trochę mnie zaskoczyło, co jest grane?
- Niespodzianka czeka. - szybko mi wyjaśnił, widząc moje zdezorientowanie.
Ah, no tak niespodzianka! Jak mogłem zapomnieć? Lub raczej jak mogłem pamiętać, po takim poranku... Na samą myśl uśmiechnąłem się. Wstałem prędko z kanapy i podążyłem za mulatem. Uwielbiam niespodzianki! Założyłem płaszcz i buty, podobnie jak Zayn i wspólnie wyszliśmy z domu. Nie raz korciło mnie, aby zapytać co to za niespodzianka i dlaczego jest taki milczący, ale z jakiegoś dziwnego powodu nie mogłem się przemóc. Zająłem miejsce pasażera w samochodzie i spróbowałem skupić się na radiu, z którego wydobywały się słowa piosenki, którą słyszałem już wcześniej. Przypomniałem sobie słowa i zacząłem śpiewać razem z radiem. Miałem małą nadzieję, że wywoła to uśmiech na twarzy mojego chłopaka, co całe szczęście się stało. Naprawdę to zaczynało się robić dziwne, że nic nie mówi, choć widziałem w jego oczach ekscytację. To musi być coś, naprawdę coś. Kiedy samochód się zatrzymał na mojej twarzy zagościł mały grymas. Praca? Naprawdę? W niedziele rano, choć w zasadzie w południe. Jaką niespodzianką może być ten budynek?
- Dobra, kompletnie nie rozumiem, mógłbyś mi wyjaśnić co nieco? - zapytałem niemal wkurzony.
- Cierpliwości kochanie. - uśmiechnął się zwycięsko i opuścił samochód.
Boże, co ja takiego zrobiłem? Przewróciłem oczami i wyszedłem z auta. Dotrzymywałem kroku Malik'owi, który szedł wprost do naszego biura. Tak w zasadzie byłem zaskoczony jakim cudem ten budynek jest w ogóle otwarty w niedziele, ale postanowiłem nie pytać. Chwycił moją dłoń, kiedy drzwi windy otworzyły się, a my znaleźliśmy się na tym właściwym piętrze. W środku nikogo nie było, więc impreza kompletnie odpadała. Zachodziłem w głowę co może być powodem naszego bycia tutaj, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Stanęliśmy przed drzwiami naszego gabinetu, Zayn spojrzał na mnie, a na jego twarzy w końcu zagościł uśmiech.
- Gotowy? - zapytał.
- Zawsze i wszędzie. - zaśmiałem się nerwowo.
Mulat nacisnął klamkę i otworzył drzwi, gestem ręki zapraszając mnie do środka. Na pierwszy rzut oka nic się tutaj nie zmieniło, na drugi też, podobnie zresztą jak i na trzeci. Wszystko stało na swoim miejscu. Spojrzałem na Malik'a przepraszającym wzrokiem. Kompletnie nie widziałem tutaj żadnej niespodzianki. Mój towarzysz przewrócił teatralnie oczami, po czym podszedł bliżej biurka, chwycił jakąś gazetę i podał mi ją. Dopiero teraz wszystko do mnie dotarło. To była nasza gazeta, pierwszy numer naszej wspólnej gazety! Zabrakło mi języka w buzi, widząc to nad czym pracowaliśmy przez ostatnich kilka miesięcy. Przez ostatnie wydarzenia w moim życiu kompletnie wyleciało mi to z głowy. Okładka była taka jaką wspólnie zaprojektowaliśmy, duży napis 'car room' zdobił dolną część strony, na pierwszy rzut oka widać było tylko Audi A4, jego Audi A4, na którego widok zaśmiałem się w jego kierunku. W prawym górnym rogu były nasze nazwiska, świetnie komponujące się z całą resztą.
- Jest świetna. - powiedziałem z zachwytem, bo tylko tyle udało mi się z siebie wydobyć, było mi również odrobinę wstyd za moje niezorganizowanie.
- Wychodzi jutro, jeżeli sprzeda się znośnie, możemy planować kolejny numer. - jego uśmiech był duży, szczery i chłopięcy, tak to odpowiednie słowo aby określić jego teraźniejszy stan.
Nie mówiąc nic przybliżyłem się do niego i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek, pełen czułości i uczucia. Ten z kolei kompletnie mnie szokując przesunął mnie bliżej biurka, mocno do niego przyciskając i atakując niespodziewanym pocałunkiem, natarczywym i władczym. Mimo, że to on miał kontrolę - znowu - poddałem się jego pieszczotą, które z chwili na chwile było coraz to bardziej przyjemniejsze. Oddychałem głośno i niespokojnie, co tylko napędzało Malik'a, który zaczął pozbywać się mojego swetra, w czym tylko mu pomogłem, nie chciałem czekać ani chwili dłużej, pragnąłem go, teraz i tutaj, natychmiast. Zacząłem odpinać jego spodnie, podczas kiedy on bawił się moimi sutkami, gniotąc i ciągnąć je swoimi zwinnymi palcami. Jęknąłem głośno przez to uczucie, a Zayn, który dotychczas składał pocałunki i gryzł moje wargi, przeniósł się na moją szyję, co momentalnie wywołało u mnie podniecenie, a mój członek domagał się uwolnienia go z bokserek i spodni. Włożyłem rękę w jego bokserki, a jego męskość szybko stała się twarda i nabrzmiała. Zmiótł prawą ręką wszystko co znajdowało się na biurku i już miał mnie na nim kłaść, kiedy niespodziewanie do naszego gabinetu wszedł nikt inny, jak nasza szefowa. Szybko od siebie odskoczyliśmy, zszokowani jej obecnością, równie mocno, jak ona naszą.
- Prze.. Przepraszam.. Nie wiedziałam.. - zaczęła się jąkać, ale nim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć wybiegła z pomieszczenia.
- Ups... - powiedziałem, lekko się uśmiechając.
- Jak myślisz, mamy kłopoty? - zapytał Zayn z tym samym uśmieszkiem co mój, tak w zasadzie to mało przejęliśmy się zaistniałą sytuacją.
- Chodźmy z nią porozmawiać. - zaśmiałem się głośniej naciągając na siebie sweter.
Mimo, że dopiero co Clare przyłapała nas na gorącym uczynku, my wcale nie czuliśmy zawstydzenia, a chyba powinniśmy prawda?
- On nadal stoi. - zwróciłem się do mulata patrząc na swojego przyjaciela.
- Obawiam się, że będziesz musiał trochę poczekać na zaspokojenie. - Zayn puścił mi oczko i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz czekając aż do niego dołączę.
Nie mogłem uwierzyć, że przy rozmowie z szefową, ja będę napalony, co za żenująca sytuacja. Wziąłem kilka wdechów i wydechów i starałem się oddychać miarowo oraz spokojnie. Podszedłem do niego i spojrzałem na niego niepewnie. Co tak w zasadzie zamierzamy jej powiedzieć? Co jeśli nas za to wyleje? O kuźwa, tej wersji wydarzeń, akurat nie przemyślałem. Mulat musiał wyczuć moje wątpliwości, bo ścisnął mocniej moją dłoń. Razem poszliśmy do jej gabinetu, zapukałem niepewnie do drzwi. Niestety, odpowiedziała nam tylko głucha cisza. Mój chłopak nacisnął klamkę i drzwi się otworzyły, ale w środku nikogo nie było. Z rezygnacją pokręciliśmy głowami i zabraliśmy się do wyjścia. Clare pewnie uciekła, co wcale nas by nie zdziwiło, przynajmniej mnie, zdaję sobie sprawę jak ludzie reagują na dwójkę mężczyzn migdalących się ze sobą. Pojechaliśmy do domu, gdzie przygotowałem dla nas kąpiel, która bez wątpienia była tym, co chciałem robić, musiałem pozbyć się tego wybrzuszenia w moich spodniach.

~Zayn
- Malik, szybciej! Czekam na ciebie skarbie. - usłyszałem krzyki Harry'ego z łazienki.
Zdjąłem spodnie i koszulę, po czym pozbyłem się skarpetek i wrzuciłem je do kosza z brudnymi ciuchami. Zmierzałem do łazienki, ale po drodze odezwał się mój telefon, więc niechętnie wróciłem do moich jeansów, z których wyciągnąłem telefon i sprawdziłem kto taki śmie mi przeszkadzać, kiedy mam ochotę na mojego chłopaka, ochotę jakiej chyba dotąd nie miałem. Odblokowałem iPhona i zauważyłem, że w skrzynce odbiorczej czeka na mnie wiadomość od Clare. Przewróciłem oczami i otworzyłem sms'a.
'Spotkaj się ze mną dzisiaj o 22 w biurze. Nie mów nic Harry'emu, no chyba, że chcesz, aby dowiedział się o tym.' Przesunąłem wiadomość w dół i zobaczyłem to, czego nie chciałem już nigdy więcej widzieć, zdjęcie, jego... Ta twarz... Uśmiech...  Moim ciałem zawładnęły drgawki, a nogi momentalnie zrobiły się jak z waty. Usiadłem na kanapie oddychając nierówno. Zrobiło mi się niedobrze na widok tego zdjęcia. Skąd ta suka to ma?!
________
Cześć kochani!
Wiem, wiem, rozdział jest strasznie późno, naprawdę przepraszam. Nie tak to miało wyglądać... Mam jednak nadzieję, że nie będziecie źli, w końcu są święta, darujcie mi :D. Jejku, ale naprawdę długo się nie odzywałam, jeszcze raz bardzo przepraszam, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak szybko leci ten czas ;oo .
Co do rozdziału, wiem, że końcówka zostawia wiele do życzenia, bo kończy się w takim, a nie innym momencie, ale obiecuję, że w kolejnym (który będzie przed sylwkiem) wyjaśni się o co chodzi.
Jako, że to na pewno ostatnia notka przed Bożym Narodzeniem, chciałabym wam życzyć wszystkiego, wszystkiego dobrego, dużo zdrowia, szczęścia, mnóstwa prezentów, prawdziwej i szczerej miłości, przyjaźni na całe życie, wiele uśmiechu i jak najmniej problemów :). I oczywiście, żebyście wciąż byli moimi cierpliwymi czytelnikami, których kocham nad życie. Przy okazji chciałabym wam podziękować za te wspólne 5 miesięcy, bo tyle już prowadzę tego bloga (po raz kolejny dziwię się, jak ten czas szybko leci), jesteście niezastąpieni i mam nadzieję, że to grono się nigdy nie zmniejszy, a będzie tylko rosło i rosło! :*. Jeszcze raz kochani WESOŁYCH ŚWIĄT ♥.

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 13 + Liebster Award.

 Zacznę od pytań do Liebster, myślę, że wszyscy wiedzą, na czym polega ta zabawa, więc nie będę się powtarzać xD. Dziękuję wam za nominacje, jest mi naprawdę miło! :).

Pytania od http://he-me-and-love.blogspot.com/ :
1. Co Cię inspiruje?
- Myślę, że moi idole, oni dają niezłego kopa! :D.
2. Co najbardziej cenisz u przeciwnej płci?
- O jejku... Myślę, że ich podejście do dziewczyn.
3. Od kiedy masz bloga?
- Ten jest akurat od sierpnia :).
4. Ulubiona piosenka?
- Nie mam takowej chyba, podoba mi się mnóstwo piosenek xd.
5. Jakie jest twoje największe marzenie?
- Spotkanie swoich idoli #dream .
6. Miejsce gdzie możesz zawsze wracać?
- Jest takie jedno w mojej miejscowości, gdzie lubię chodzić i odpoczywać, ruiny dawnej hurtowni.
7. Skąd pomysł na bloga?
- Opowiadanie Giovi mnie skłoniło do napisania czegoś o gejach :).
8. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu.
- Chciałabym mieszkać w innym kraju.
9. Jakie książki preferujesz?
- Romanse, oczywiście ;p.
10. Co byś zrobiła, gdybyś spotkała swojego idola?
- dgihdfugisdklfhsgfildskjgf oh my god. Nie wiem ;O xD. Na pewno nie zachowałabym spokoju xD.
11. Musisz się zmuszać do pisania bloga.
- Czasami mi się naprawdę nie chce, ale nie powiedziałabym, że muszę się do tego zmuszać, robię to dla przyjemności :).

Pytania od http://one-love-one-band-one-direction.blogspot.com/2012/11/liebster-award-xd.html :
1. Jak masz na imię ;x?
- Marcela :).
2. Masz jakieś zwierzę, jak się nazywa?
- Mam psa, Perełkę :D.
3. Twoje najskrytsze marzenie powiązane z One Direction?
- Bycie ich przyjaciółką (nierealne).
4. Ulubiona piosenka z 'Take me home'?
- Wszystkie są fgdngjdflgsdhfsd zajebiste, więc ciężko wybrać, ale wiecznie rozpływam się przy Little Things.
5. Kogo jeszcze słuchasz oprócz 1D?
- Justina OMOMOMO *__*. I tak w zasadzie to wszystkiego po trochu ;d.
6. Kogo najbardziej kochasz z 1D?
- Kocham wszystkich, ale Styles podbił moje serducho *.*
7. Gdybyś utknęła na bezludnej wyspie, co byś ze sobą wzięła?
- Rzeczy... Telefon, lapka i.. ciuchy? Bez sensu, ale mniejsza z tym. xd
8. Co zrobiłabyś gdybyś dostała bilet na One Direction?
- Jezusie, skakała, darła się, jezu wszystko xd.
9. Ulubiony film i aktor?
- 'Trzy metry nad niebem' i główny aktor z tego właśnie filmu xd.
10.  Czy masz w pokoju poprzywieszane na ścianach plakaty One Direction? (jak tak to ile)
- Mam, ale nie wiem dokładnie ile :).
11. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
- WF i angielski ;).

Pytania od http://cody-simpson-is-on-my-mind.blogspot.com/ :
1. Kto jest twoim idolem?
- Justin Bieber, 1D, Demi Lovato xoxo.
2. Jakiej muzyki oprócz POP'u słuchasz?
- Każdej tak naprawdę :).
3. Jak radzisz sobie w szkole.
- Uważam, że całkiem dobrze :).
4. Ulubiony film?
- 'Trzy metry nad niebem'.
5. Jesteś zboczona?
- No jasne xD. 69 69 69 69 69 69.
6. Lubisz One Direction? Kto jest twoim ulubieńcem?
- KOCHAM ICH <3. Harry ;).
7. Czytałaś kiedyś mojego bloga?
- Przepraszam, ale nie miałam okazji, choć wszystko jeszcze przede mną ;D.
8. Fantazjujesz wieczorami o swoich idolach?
- A kto tego nie robi? ;p.
9. Co najbardziej denerwuje Cię w twoim życiu codziennym?
- Brak przyjaciół blisko mojej miejscowości.
10. Jaki jest twój ideał chłopaka?
- Tak w zasadzie to nie mam, jeżeli o wygląd chodzi. A jeśli charakter, to cenię sobie monogamistów ;d.
11. Myślałaś kiedyś o związku z dziewczyną?
- Nie zdarzyło mi się :).


A teraz zapraszam na rozdział 13 :)).

- Zamieszkaj ze mną. - powiedział spokojnym, opanowanym tonem, a na jego twarzy widniał ten przepiękny uśmiech, dla którego zrobiłbym niemalże wszystko.
I mimo, że się uśmiechnąłem, momentalnie podniosłem się do pozycji siedzącej, nie powiem, trochę zaskoczyło mnie to pytanie, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Owszem, byłoby świetnie mieszkać z nim pod jednym dachem, spędzać z nim każdą wolną chwilę, budzić i zasypiać przy jego boku, jeść wspólne posiłki, no i w końcu dzielić jego jednoosobowe łóżko, bo na kanapie, na której właśnie siedziałem, nigdy już spać nie zamierzałem, choć z drugiej strony, czy to nie za wcześnie? Czy potrafilibyśmy wytrzymać ze sobą 24 godziny na dobę? Czy to by na nas wpłynęło pozytywnie, czy może jednak wręcz przeciwnie? Bałem się, że przez taki pośpiech wszystko może pójść nie do końca po mojej myśli.
Zayn również podniósł się i teraz siedział na przeciwko mnie rejestrując swoimi oczami moją twarz, na której można było za pewne dostrzec wiele emocji, jednak oboje milczeliśmy. Spojrzałem na niego i niepewnie zadałem mu pytanie.
- Jesteś tego pewien? - szepnąłem.
- Harry, jeśli mam być szczery, to myślałem o tym od dawna, ale nie chciałem na ciebie naciskać. Wiem, że to by znaczyło bardzo dużo, ale tak, jestem pewien. - powiedział, a w jego głosie dało się wyczuć nutkę nadziei, jednak wraz z narastającą ciszą chyba ona trochę gasła. - Jeśli nie chcesz, nie musimy. - dodał, kiedy cisza naprawdę zaczęła odrobinę przeszkadzać.
- Mogę się nad tym zastanowić? - zapytałem z lekkim uśmiechem.
- Tak, oczywiście, nie śpiesz się, chcę, żebyś był tego całkowicie pewny i czerpał z tego taką samą radość, jaką czerpałbym ja. - powiedział z wyrozumieniem.
Spojrzałem w dół i momentalnie się uśmiechnąłem, sam nawet dokładnie nie wiem z jakiego powodu, może dlatego, że mulat jest taki wyrozumiały i podoba mi się to, może dlatego, że po głowie błądziły mi różne sprośne myśli, bo nie powiem, wyobraziłem sobie kilka sytuacji przed oczami.
- Co? - zapytał zdezorientowany Malik wpatrując się we mnie, jak w wariata.
- Nic. - zapytałem wciąż z tym uśmieszkiem na ustach i mimo, że mnie nie rozumiał to jego też dotknął ten uśmiech, bo zaraz szczerzył się od ucha do ucha podobnie jak ja.
Zaraz do głowy wpadł mi pewien pomysł, który miałem zamiar zrealizować. Delikatnie przegryzłem dolną wargę, wcześniej oblizując ją, a przy tym wszystkim wpatrując się w Zayn'a. Widziałem, jak jego wyraz twarzy stopniowo się zmienia, z uśmiechniętego zmienił się w poważnego, a zaraz później w żądnego władzy, nie czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony pokonał odległość nas dzielącą i szybko wbił się w moje usta. W trybie natychmiastowym przedarł się przez szereg moich zębów i napierał na mnie całym swoim ciałem. Swoje palce wplątałem w jego włosy, natomiast on objął mnie lewą ręką w pasie przybliżając do siebie jeszcze bliżej, a prawą położył na moim policzku, kciukiem głaskając mój policzek. Penetrował językiem wnętrze moich ust, nie dając mi nawet poruszyć moim, czułem, że podobało mu się to, że ja nie mam żadnej kontroli, ale nie zamierzałem się w to bawić. Rękoma zjechałem niżej i włożyłem swoje zimne jeszcze ręce pod jego koszulkę, a na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, która rozproszyła go, a ja w końcu mogłem zrobić to na co miałem ochotę. Delikatnie przegryzłem jego dolną wargę, wciąż nie zaprzestając muskać jego ciało moimi rękoma i choć Malik chwilkę później przyzwyczaił się do tego dotyku, to wciąż nie mógł się poruszyć. Czułem jak uśmiecha się, po czym łapczywie złapał w zęby moją górną wargę. Jego ręce szybko zrezygnowały z mojego policzka i powędrowały w dół, aby dokończyć to co zaczął już wcześniej. Odpiął ostatni guzik od mojej koszuli i próbował ją ze mnie zdjąć, co mu się zresztą nie udało, bowiem zapomniał o spinkach, które uniemożliwiły mu rozebranie mnie.
- Jaki człowiek lata w koszulach? - warknął na mnie i oderwał się od moich ust w celu lepszego widoku na nieszczęsne spinki, które zaczął odpinać.
- Twój chłopak, Harry Styles, który próbuje wyglądać przed Tobą idealnie, w każdej chwili. - szybko mu odpowiedziałem, po czym pomogłem ze spinkami.
- I tak najlepiej wyglądasz bez tych wszystkich ubrań. - szepnął mi na ucho, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz.
W końcu zostałem tylko w spodniach, a on sam pozbył się swojej białej koszulki po czym usiadł na mnie okrakiem. Ręce położył na moich włosach i delikatnie je pociągnął przez co miał wspaniały dostęp do moich ust, na których złożył namiętny pocałunek, taki, że aż zabrakło mi tchu. Hym.. Musiał za mną naprawdę tęsknić, uśmiechnąłem się lekko. Swoje ręce umiejscowiłem na jego sutkach, którymi zaraz zacząłem się bawić, a z ust mulata słychać było ciche pojękiwania. Rozpływał się pod wpływem tego dotyku, jednak jego rozkosz trwała tylko chwilę, ponieważ szybko zjechałem rękoma na dół, na jego pośladki i trzymając go na swoich biodrach, podniosłem się z kanapy i poszedłem do naszej sypialni. Położyłem go delikatnie na łóżku, po czym pocałowałem go w wgłębienie za uchem, nogą pobudzając jego męskość, a następnie zjechałem ustami wzdłuż szyi, ramion i zatrzymałem się na jego sutkach, które szybko zassałem i przegryzłem lekko zębami, Zayn wił się niespokojnie pode mną.
- Nie ruszaj się. - warknąłem na niego, a on próbował spełnić mój warunek.
Rękoma już pozbywałem się jego spodni. Po nich, nadeszła kolej na jego bokserki, których materiał rozciągał się pod wpływem jego penisa. Poruszyłem znacząco brwiami, po czym jednym ruchem się nich pozbyłem, a moim oczom ukazał się nabrzmiały członek dużych rozmiarów. Przegryzłem dolną wargę, po czym włożyłem go sobie do ust. Ssałem go mocno, dostarczając mojemu chłopakowi niezłych wrażeń, a językiem obtoczyłem trzon jego męskości. Ręce ułożyłem na jego jądrach delikatnie je masując.
- O kurwa, Styles! - usłyszałem krzyk mulata. - Jezu... Zaraz... DOJDĘ! - wykrzyczał i wraz z ostatnim słowem spuścił mi się w usta.
Białą maź szybko połknąłem i wróciłem ustami do jego ust, całując go z zażyłością.
- Dobrze smakujesz. - powiedziałem wprost do jego ust.
Szybko znalazł się nade mną i zdjął moje spodnie po czym włożył mi do ust swoje dwa palce, a ja zassałem je z lubością.
- Chcę cię. - szepnął mi do ucha, a pod wpływem jego ciepłego oddechu moje ciało obeszła delikatna gęsia skórka.
Wyjął swoje palce i włożył je, we mnie, a ja szybko zakląłem. Ugh, nienawidziłem tego momentu, ale po kilku ruchach mulata, rozluźniłem się. Nie czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony, Malik szybko wyjął swoje palce i włożył we mnie swojego nabrzmiałego członka, a z moich ust wydarł się niekontrolowany krzyk.
- Cii. - Zayn szepnął mi do ucha.
Powoli zaczął się poruszać, a niemiłe uczucie, zastąpiła przyjemność, nieopisana przyjemność. Ręką objąłem swojego członka, który niemal eksplodował z podniecenia i zacząłem poruszać nią, w górę, w dół, chcąc go okiełznać. Malik przyśpieszył swoje ruchy, a nasze jęki słychać było w całym domu. Zayn wykonał ostatnie kilka pchnięć, po czym doszedł znowu, a zaraz po nim, ja, brudząc naszą białą pościel i jego brzuch. Chłopak opadł na mnie, mocno dysząc. Po kilku minutach, nasze oddechy się ustabilizowały, a mulat zszedł ze mnie, zajmując miejsce obok mnie. Zobaczyłem białą maź na jego ciele, a na moich polikach pojawił się czerwony rumieniec.
- Wiesz, wypadałyby po sobie posprzątać. - powiedział Zayn, widząc moje zmieszanie.
Szybko schyliłem się i zlizałem to co wcześniej zostawiłem, po czym przybliżyłem się do Malika i pocałowałem go w usta, a nasze języki zaraz zaczęły tańczyć swój taniec radości.
- Ty smakujesz lepiej. - szepnął mi do ucha, kiedy nasze usta się od siebie oddaliły.
Położyłem się zmęczony na jego piersiach i zacząłem bawić jego sutkami.
- Zamieszkasz ze mną? - zapytał ponownie, trochę mnie zaskakując.
Przecież powiedziałem, żeby dał mi trochę czasu do namysłu, ale rozumiałem jego zniecierpliwienie. Choć nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Nie chciałem podejmować tej decyzji pod wpływem emocji, które teraz niewątpliwie były pozytywne. Wolałem się nad tym zastanowić.
- Hym. - odpowiedziałem umieszczając swoją nogę pomiędzy jego.
- Czy to znaczy tak? - zapytał wyraźnie podekscytowany.
- Hym. - powiedziałem ponownie, tym razem obejmując go ramieniem.
- Harry? - szepnął roześmiany, ale nie doczekał się mojej odpowiedzi, ponieważ zaraz zasnąłem.
________
NO CZEŚĆ, HELLOŁ xD. Rozdział nie jest zbyt późno, akurat co tydzień ;D.
Mam nadzieję, że wam się spodobał i nie jesteście zawiedzeni, czy coś w tym rodzaju ;D. Za błędy przepraszam, ale nie chciało mi się sprawdzać, szczerze mówiąc ;p.
Do następnego! ;)
Nara, kochani xoxo.