wtorek, 2 października 2012

Rozdział 7.

Za bardzo pociągał mnie seksualnie, żebym mógł tak po prostu po raz kolejny go od siebie odepchnąć, musiałem w końcu zaspokoić swoje pragnienie i odwzajemniłem mu pocałunek, rozchylając wargi i pozwalając naszym językom spotkać się, a chwilę później walczyć o posiadanie dominacji nad tym pięknym doświadczeniem. Wplątałem palce w jak zawsze, idealnie ułożoną fryzurę mulata, która teraz została doszczętnie zniszczona. Po chwili poczułem jego zimne dłonie pod swoją koszulą i to jakby podziałało na mnie, bo rozum od razu rozkazał mi, abym odsunął się od Zayn'a, co też uczyniłem, niechętnie, ale uczyniłem.
- Kurwa. - zakląłem cicho, nie mogąc uwierzyć, że taka sytuacja zdarza się już drugi raz i chociaż serce mówiło, abym to kontynuował, to rozum w tym momencie miał rację.
Jakby tego wszystkiego było mało, oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałem niepewnie na mulata, jego wyraz twarzy pozostawił mi wiele do myślenia, jednak miałem go bardzo mało. Mój zegarek wskazywał punkt 19, a przed drzwiami na pewno stała Clarie, swoją drogą taka punktualność, jest nadzwyczaj dziwna i wręcz przerażająca. Poprawiłem swoją koszulę, a raczej odpiąłem ją i szybko pogniotłem palcami, a następnie otworzyłem drzwi. Szybko znalazłem się na korytarzu hotelu i tłumaczyłem swojej szefowej, że przeziębiłem się, a żeby brzmieć wiarygodniej zacząłem kaszleć.
- Przepraszam, ale dzisiaj chyba nici z naszego spotkania. - poinformowałem ją i złapałem się za głowę. - Sama widzisz, że nie czuję się najlepiej. - i kolejne wymuszenie kaszlu, przy okazji zmierzyłem ją wzrokiem, wyglądała naprawdę ładnie, biała sukienka sięgająca jej przed kolano, czarna marynarka, w takim samym kolorze, naprawdę wysokie szpilki, aż sam się dziwiłem, jak można w tym chodzić, ja prawdopodobnie zanim bym wstał, już bym leżał na podłodze z połamanymi nogami i wreszcie makijaż, delikatny, ale idealnie podkreślił jej brązowe oczy i pełne usta, włosy zamiast proste, jak to zawsze miała, dzisiaj były pokręcone i pewnie idealnie komponowałyby się z moimi. Podsumowując, musiała spędzić dobre kilka godzin przed lustrem przygotowując się do tego spotkania.
- Okej, wejdźmy do środka, zaopiekuję się Tobą. - kobieta była nadzwyczaj uparta, a ja musiałem pozostać miły i delikatnie ją spławić, zamierzałem bowiem wrócić do Malik'a i wyjaśnić sobie wszystko.
- Clarie, nie chcę, żebyś się ode mnie zaraziła, nie mógłbym znieść myśli, że leżysz w łóżku przeze mnie. Zadzwonię do Ciebie później, okej?
- Dobrze. - odpowiedziała zawiedziona i momentalnie zrobiło mi się jej żal, widać, że bardzo cieszyła się na spędzenie ze mną wieczoru, a z niego nici. - Zdrowiej. - przytuliłem ją do siebie, po czym posłała mi ciepły uśmiech.
- Przepraszam jeszcze raz. - zwróciłem się do niej na odchodne i wróciłem do pokoju.
Zrobiło mi się jej szkoda, naprawdę, byłem zawiedziony sam sobą. Wyrzuty sumienia? Tak, już zaczęły mnie dręczyć. Momentalnie postawiłem siebie na jej miejscu, co gdybym to ja umówił się z chłopakiem, który dał mi nadzieję, ale tak naprawdę nic sobie z tego nie robi, a później spławił mnie przed jego drzwiami. Nie byłem z siebie dumny, wręcz przeciwnie, zachowałem się jak skończony idiota i to nie tylko teraz. Wcześniej, w pracy, przyjmując jej zaproszenie również. I mimo, że można to tłumaczyć "zemstą" na Malik'u, to jest to, bez dwóch zdań, chujowe tłumaczenie. Bez słowa wyminąłem mulata w korytarzu i udałem się do salonu, gdzie usiadłem wygodnie na kanapie, po chwili Malik znalazł się obok mnie, patrzył na mnie, a ja... Ja najzwyczajniej w świecie spoglądałem przed siebie pustym wzrokiem, wiedziałem, że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych, nawet nie wiedziałem jak ją zacząć, co powodowało jeszcze bardziej napiętą atmosferę.
- Dziękuję, że nie poszedłeś z nią. - spojrzałem na niego.
- Nie zrobiłem tego dla Ciebie, więc nie masz za co mi dziękować. - odpowiedziałem, bo w zasadzie taka była prawda, zrobiłem to dla siebie, żebym w końcu wiedział na czym stoję, egoistycznie, ale tak było. - Chciałeś pogadać, słucham co masz mi do powiedzenia? - zapytałem wciąż się w niego wpatrując.
- Jesteś gejem, prawda? - fakt, jego pytanie nie zaskoczyło mnie, nigdy nie powiedziałem tego wprost, chociaż słysząc je, zrobiło mi się jakoś tak.. dziwnie? Chyba to nie najlepsze określenie, w każdym bądź razie inaczej, przypomniałem sobie, ten dzień, kiedy powiedziałem rodzicom o swojej orientacji, ich zdziwienie, nerwowy śmiech, niedowierzający moim słowom, nienawidziłem o tym mówić.
- Brawo za spostrzegawczość. - uśmiechnąłem się do niego, ale był to raczej ironiczny uśmiech.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym na początku? - po tym pytaniu, aż chciało się powiedzieć 'oh, naprawdę?', ludzie są tacy puści, czy może po prostu udają?
- Tak, przecież zawsze, każdy kto przeprowadza się z miasta w którym go nie akceptowano,  pierwszą nową znajomość zaczyna od 'Cześć jestem gejem, tak dobrze słyszałeś lubię penisy'. - przewróciłem oczami, debilne pytanie, debilna odpowiedź.
- Zależy mi na Tobie. - szepnął cichutko, a mi zaraz zrobiło się gorąco, tego się nie spodziewałem i nie zdziwiłbym się, gdyby teraz moje poliki całe płonęły w kolorze różowym, ale nie mogłem się tak po prostu poddać, musiałem zrozumieć jego postępowanie, do dzisiaj jest ono dla mnie zagadką.
- Tak, jeszcze powiedz mi, że mnie kochasz, cóż za ironia losu. - przewróciłem oczami i już chciałem dodać do swojej wypowiedzi coś jeszcze, jednak mulat mnie wyprzedził.
- Nie, tak bym tego nie nazwał, ale zależy mi na Tobie, naprawdę. Harry, ja sam nie wiem dlaczego, zawsze kręciły mnie panny, bawiłem się nimi, owszem, nie ma co owijać w bawełnę, ale kiedy jestem z Tobą... Wtedy czuję się inaczej, wiesz? Tak, jakbym stawał się kimś lepszym, kimś kto nie patrzy tylko na to, jak ktoś wygląda, kimś, kto większą uwagę zwraca na osobowość innego człowieka, kimś, kto potrafi cieszyć się z najdrobniejszego gestu od osoby, na której mu zależy. Zabawne, przy Tobie czuję się, jak napalona osiemnastolatka, widząca swojego boga seksu. - uśmiechnął się słodko, pewnie był zadowolony ze swojego przemówienia i nie ukrywam, ja również byłem. Zagiął mnie, na pewno nie takiej odpowiedzi się spodziewałem i chociaż miałem nadzieję, że usłyszę coś podobnego, to słowa mulata przewyższyły moje wyobrażenia. Musiałem walczyć z tym, żeby moje kąciki ust nie wygięły się w uśmiechu i wychodziło mi to marnie, jednak chyba miałem powód do szczęścia, prawda?
- O co chodziło z Perrie? - zapytałem, po kilku minutach, bowiem, dopiero po nich udało mi się opanować swoje emocje.
- Już wyjaśniam. - zaczął i obrócił się w moim kierunku, prawe kolano umieszczając na kanapie. - Wiem, że źle zrobiłem, mówiąc Ci, że z nią zerwałem, tak nie było i przepraszam za to, chciałem.. Chciałem sprawdzić twoją reakcję, wiem, to było głupie i złe, przepraszam. - przewróciłem oczami, czego ja się spodziewałem, co? - Ale po tej akcji w biurze, naprawdę z nią zerwałem. - powiedział, trochę smutniejszym tonem, ale to raczej było spowodowane tym, że rozczarował mnie, czego wcale nie ukryłem.
- Okej, rozumiem. - powiedziałem mimo wszystko, chyba mam zbyt miękkie serce, żeby spowodować jego gorszy stan, ale to chyba źle, powinienem powiedzieć, że tak naprawdę jestem na niego wściekły, że zachowuje się jak kretyn i jestem nim rozczarowany, ale wolałem to przemilczeć. - I co teraz? Jak jest między nami, co się zmienia lub co się nie zmienia? - zapytałem, bo sam nie miałem pojęcia co takiego zrobimy, owszem, chciałbym znowu widywać go codziennie, poznać go, ale czy on pragnie tego samego i najważniejsze.. czy będzie w stanie być mi wierny?
- Może wrócisz do mnie i zaczniemy od początku? - zapytał, a w jego głosie słychać było nadzieję, ale ja chyba nie byłem na to gotowy, co więcej nie byłem gotowy na nic.
- Zayn.. To za wcześnie... Nie ufam Ci tak, jak powinienem. - powiedziałem kręcąc głową. - Rozumiesz, prawda? - po tym jak spuścił głowę w dół, już miałem zamiar wycofać się ze swoich słów i pójść mu na rękę, jednak nie mogłem.
- Tak, rozumiem. - podniósł głowę do góry i chyba naprawdę mnie rozumiał, bo bez przerwy, kontynuował swoją wypowiedź. - Zróbmy tak: ty zostaniesz tutaj jeszcze trochę, będziesz miał czas na przemyślenie tego wszystkiego, jednak będziemy się widywali poza pracą, a potem zobaczymy, dobrze? - zapytał dumny ze swojej propozycji, nie ukrywam, mi ona również odpowiadała, więc przystałem na nią.
Malik całkiem nie świadomy, że to ''trochę" z pewnością przeciągnie się na dłuższe trochę, opuścił progi hotelu, chociaż tego nie chciał, to zrobił to, bo ja go o to poprosiłem, musiałem bowiem przemyśleć cały ten burdel. Fakt, teraz powinno być już lepiej, ale mam wątpliwości. Mimo tej rozmowy, mimo jego, mam nadzieję, szczerości gryzłem się z tym wszystkim. Po pierwsze, sam nie wiem co zrobiłem z Clarie, tak nie można, nie powinienem jej spławiać, zachowałem się tak jak Malik, czyli jak egoista myślący tylko o sobie. Pewne jest to, że muszę z tym skończyć, żadnego spotkania więcej, rozmowy tylko służbowe, nic ponad to, ponieważ nie chcę jej zranić, a dalszy kontakt z pewnością by to spowodował. Po drugie nie ufałem mu, bo jak można ufać komuś, kto ma dziewczynę, a podrywa inne w klubie, albo mówi jedno, a robi drugie? To, żebym zaczął znowu wierzyć mu we wszystko, z pewnością zajmie dużo czasu, tylko czy on będzie w stanie poczekać na mnie tyle ile potrzeba?
________
Na początek po raz kolejny (jezu, oby to się nie stało rutyną) bardzo was przepraszam, że rozdział jest dopiero dzisiaj, powinien być już w weekend, ale byłam chora, do tego szkoła, gdzie teraz jest naprawdę masa nauki, problemy... Za dużo tego wszystkiego, więc jeszcze raz, bardzo przepraszam, postaram się dodać 8 w niedzielę lub sobotę, bo wtedy powinno być luźniej ;).
Za błędy przepraszam, a pytania kierujcie na: http://ask.fm/SwaggieLilly x.
Dziękuję za wszystkie komentarze, naprawdę miło się je czyta :* .

10 komentarzy:

  1. aww. No nareszcie powiedział Malik coś co ucieszyło Harrego. również się jaram. awww :3
    nie wiem co pisać mam, ale wiedz, że jest ZAJEBIŚCIE.
    pozdrawiam, Domciakowa .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. no jak ty to do cholery robisz . ? :D dupa mi się cieszy .
    To taaakie słoooodkie , <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda dopiero ostatnio znalazłam Twojego bloga, ale już nadrobiłam wszystkie poprzednie rozdziały i bardzo podoba mi się Twój blog.;)
    Czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczne, cudowne, fenomenalne ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze dzieki, ze mnie powiadomilas o nowym rozdziale :* sprawilas mi tym niezla radoche :D a po drugie (pewnie sie domyslasz) rozdzial przezajebisty, Serio! Malik... Malik moim zdaniem zle zrobil, ze oklamal Hazze, no ale coz.. :) a Harreh zniwu zrobil zle , ze splawil ta laske... No ale anyway... xd NAJWAZNIEJSZE oby tym razem Zayn nie klamal z Perr, a Harry szybko sie zastanowil nad nimi. :) a no i czekam na nastepny rozdzial, informuj na gadu 5175566 :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczyłaś mnie Hazza taki nieugięty? Ej nie wierzę...
    Zayn oj nie grzeczny oszukaniec... Wiec z drugiej strony zaczynam kumać zachowania Harolda- kara musi być

    OdpowiedzUsuń
  7. Hazza Bóg seksu Zayn'a <333
    Zarry ♥ Kooocham to opowiadanie <33
    Rozdział zajebisty ..
    Czekam na nn pozdrowienia Xx

    OdpowiedzUsuń
  8. *____* Zapraszam ! http://way-to-believe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. od niedawna czytam to opowiadanie. Nigdy wczesniej nie czytalam czegos podobnego. To jest inne.. No pewnie dlatego ze jest opisany "zwiazek" dwóch facetów. Bardzo mi sie podoba. Ale najbardziej rozwaliło mnie że Hazza jest bogie seksu Zayna <3 haha nie wiem czy lubisz Cody'ego Simpson'a ale polecam swojego bloga. Przeczytaj co wyskrobałam może Ci się spodoba. :) http://cody-simpson-is-on-my-mind.blogspot.com @143_Cody_143

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej to jest świetne no ! Nareszcie Malik coś powiedział i ucieszył tym Hazze :) A tak wgl to szkoda mi się zrobiło tej Clarie ;c Ale Zayn ważniejszy ! Haha Czekam na nn ;3 xx

    OdpowiedzUsuń